Poważne problemy techniczne doprowadziły do wstrzymania handlu na giełdzie w Tokio. Przez cały dzień handel akcjami na japońskiej giełdzie był wstrzymany ze względu na jeden z największych w historii tego parkietu problem natury technicznej. Jak poinformował operator trzeciego największego na świecie rynku akcji, powodem była awaria sprzętu oraz nieprawidłowe przejście na system zapasowy.  Giełda planuje podjęcie kroków mających na celu zapewnienie normalnego handlu jutro. Gdyby dziś doszło do restartu systemu w trakcie sesji, wprowadziłoby to konfuzję wśród uczestników rynku i utrudniłoby płynny handel. Dlatego też, po konsultacji z uczestnikami rynku, TSE zdecydowała się na wstrzymanie obrotu wszystkich instrumentów – czytamy w komunikacie giełdy. Do wyjaśnień dołączono także „szczere przeprosiny za wszelkie niedogodności”. Jak podkreśla „Financial Times”, do awarii doszło w ważnym dniu – początek kwartału to czas rebalansowania portfeli. Dodatkowo w trakcie sesji pojawiły się ważne dane z japońskiej gospodarki: indeksy Tankan oraz PMI. 1 października to też początek drugiej połowy roku obrachunkowego dla wielu japońskich firm. Dziennik zauważa, że była to pierwsza giełdowa awaria w Kraju Kwitnącej Wiśni od 2005 r., choć wówczas problemy trwały tylko przez część dnia. Handel wstrzymany został także na mniejszych parkietach w Nagoi, Fukuoce i Sapporo, które korzystają z tego samego systemu. Bez przeszkód odbywał się handel derywatami na giełdzie w Osace. W efekcie w części serwisów notowania indeksów zostały zastąpione przez notowania kontraktów. Z taką usterką mamy do czynienia też w Bankier.pl (w przypadku Nikkei225, indeks Topix kwotujemy prawidłowo), pracujemy nad rozwiązaniem problemu. Póki co nie wiadomo, czy jutro sytuacja na głównym parkiecie wróci do normalności.

 

Sczepionka na Covid-19 dopiero na wiosnę

Szczepionka na koronawirusa raczej nie zostanie wprowadzona przed listopadowymi wyborami w Stanach Zjednoczonych. Jeden z liderów w wyścigu po środek uodparniający na chorobę wywoływaną przez SARS-CoV-2, amerykańska Moderna Inc., nie będzie w stanie zaprezentować finalnej wersji swojego produktu do wielkiego politycznego wydarzenia w USA, jak twierdzi CEO spółki.  Moderna Inc., amerykańska spółka farmaceutyczna, nie będzie w stanie przygotować szczepionki na koronawirusa do czasu wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych. O tym fakcie poinformował szef firmy biotechnologicznej, Stephane Bancel. Spółka poinformowała, że przynajmniej do 25 listopada tego roku nie będzie starać się o zatwierdzenie stosowane w nagłych przypadkach, które może wydać US Food and Drug Administration (FDA). Taka zgoda od amerykańskiej rządowej agencji umożliwiłaby znacznie szybsze rozpoczęcie stosowania już wtedy gotowej szczepionki.  Co więcej, Moderna Inc. nie spodziewa się takiej zgody od FDA aż do wiosny 2021 roku.  – Sądzę, że zatwierdzenie w pierwszym kwartale lub drugim kwartale (2021 roku, przyp. red.) jest rozsądnym terminem, bazując na tym co wiemy o tej szczepionce – stwierdził Stephen Bancel, CEO Moderna Inc., w rozmowie z Financial Times.  Szef FDA, Stephen Hahn, zapowiedział, że proces wdrażania szczepionki oparty będzie na twardych dowodach naukowych a nie politycznych naciskach. – FDA nie dopuści do wpływu żadnej presji od kogokolwiek aby uległo to zmianie. Postawię interes amerykańskich obywateli ponad wszystko inne. – zaznaczył szef agencji. Pomimo, że Donald Trump zapowiadał, że szczepionka może być gotowa w przeciągu kolejnych tygodni, to dyrektor Centers for Disease Control and Prevention, Robert Redfield, w wystąpieniu przed Kongresem na początku września stwierdził, że szczepienia nie są spodziewane do następnego roku.