Nowojorskie giełdy od początku września przeplatają sesje jednoznacznie spadkowe z sesjami, podczas których rynek próbuje odrabiać straty. Wydaje się jednak, że wrześniowa korekta trwa w najlepsze i brak jest sygnału, który mógłby ją szybko zakończyć. Wrzesień jest statystycznie najpaskudniejszym miesiącem dla amerykańskiego rynku akcji. Statystycznie przynosi bowiem najniższe stopy zwrotu wśród wszystkich miesięcy. Tegoroczny wrzesień jest więc dość typowy. O korektę było tym łatwiej, że druga połowa sierpnia stała pod znakiem kompletnie szalonych i oderwanych od fundamentów wzrostów cen akcji – a zwłaszcza w „wygrzanym” sektorze technologicznym. Po tym, jak w środę Nasdaq spadł aż o 3 proc., w czwartek od rana toczyła się gra pod odbicie. Wszystko wyglądało całkiem nieźle tak mniej więcej dopołudnia. Wtedy to nowojorskie indeksy szybko zaczęły się osuwać i pod koniec dnia powróciły do poziomów z czwartkowego zamknięcia. Finalnie S&P500 zdołał zyskać 0,30 proc., osiągając wartość 3 246,59 pkt. Nasdaq odzyskał 0,37 proc. i zamknął dzień z wynikiem 10 672,27 pkt. Dow Jones po wzroście o 0,20 proc. wspiął się na wysokość 26 815,44 pkt.

Wall Street mierzy się z trzema zasadniczymi problemami. Pierwszym są bardzo wysokie wyceny akcji – zwłaszcza w sektorze technologicznym – przy których ciężko jest uzasadnić jakikolwiek trwały ruch w górę. Wskaźnik c/z dla indeksu S&P500 bazujący na przyszłych zyskach spółek w sierpniu był najwyższy od pęknięcia bańki internetowej 20 lat temu. Drugim jest wiotczejące ożywienie gospodarcze. Po wygaśnięciu w lipcu pierwszego „pakietu stymulacyjnego” wskaźniki makroekonomiczne zaczęły się pogarszać. Analitycy Goldman Sachs obniżyli właśnie prognozę wzrostu amerykańskiego PKB w III kwartale z 6 do 3 proc. (w ujęciu annualizowanym). W czwartek tezę tą potwierdziły cotygodniowe statystyki z rynku pracy. Liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych wzrosłą z 866 tys. do 870 tys. wobec oczekiwanych 843 tys.  Nie chodzi nawet o rozbieżność z konsensusem, ale o fakt, że pomimo trwającego ożywienia gospodarczego liczba nowo rejestrowanych bezrobotnych wciąż jest trzykrotnie wyższa niż przed lockdownem. Ponadto 630 tys. osób złożyło wnioski o specjalny federalny zasiłek. Warto też mieć świadomość, że łącznie aż 26 milionów Amerykanów utrzymuje się z „kuroniówki”. Po trzecie, nie widać szans, aby mocno podzielony Kongres był w stanie uchwalić jakikolwiek pakiet nowych wydatków federalnych (finansowanych potężną ekspansją zadłużenia monetyzowanego przez Fed) przed listopadowymi wyborami prezydenckimi. Jakby tego było mało przedstawiciele Rezerwy Federalnej wprost przystają, że zrobili już swoją robotę i teraz piłka jest po stronie polityki fiskalnej. W czwartek nastrojów na Wall Street nie poprawiły nawet pogłoski, jakoby Demokraci mocno spuścili z tonu i zaproponują pakiet fiskalny opiewający „tylko” na 2,4 bln dolarów. Poprzednia – odrzucona w maju – propozycja zakładała nowe wydatki na kwotę 3,4 bln dolarów.

Bank inwestycyjny JPMorgan Chase zdecydował się obniżyć prognozy dla amerykańskiej gospodarki w następnych miesiącach. Swoją decyzję tłumaczy fiaskiem negocjacji w Kongresie odnośnie kolejnego pakietu stymulacyjnego. Główny ekonomista banku stwierdził, że szanse na uzyskanie wartego 1-1,5 bln dolarów bodźca mocno spadły, podczas gdy jeszcze w lipcu takie rozwiązanie było całkiem prawdopodobne.

W zaledwie tydzień, licząc do minionej środy (23.09) z amerykańskich funduszy akcyjnych inwestorzy wybrali 28,5 mld dolarów. To trzeci pod względem wielkości odpływ środków z funduszy w historii tej klasy aktywów, informuje Reuters. Jak podkreśla Bank of America, który opracował takie sprawozdanie na podstawie danych EPFR, pieniądze były wybierane przede wszystkim z sektorów, które były beneficjentem odbicia po krachu wywołanym pandemią Covid-19.

 

Na globalne rynki ponownie wróciła awersja do ryzyka

W piątek globalne rynki próbują znaleźć stabilizację po tym, jak akcje w różnych częściach świata oraz euro i miedź zmierzają w kierunku najgorszego tygodnia od szczytu paniki koronawirusowej. Z drugiej strony król dolar ponownie się umocnił odnotowując najwyższe poziomy od kwietnia. Złoto tanieje najmocniej od początku sierpnia, a ropa Brent częściowo niweluje zyski z zeszłego tygodnia. Rynki akcji w Azji zdołały zakończyć swój najgorszy tydzień od globalnego marcowego krachu z skromnym zyskiem w piątek. Tymczasem główne giełdy Europy odnotowują dalszą przecenę gdy zarówno Francja, jak i Wielka Brytania wskazują na rekordową liczbę nowych przypadków zachorowań. To dobija europejskie nastroje, które od miesięcy nie były tak niespokojnie. Wczoraj nastąpił błysk nadziei po tym, jak kłótnie między partiami politycznymi w USA na nowo rozpaliły dyskusję na temat kolejnego ogromnego pakietu stymulacyjnego. Wzrost dolara i popyt na bezpieczne obligacje rządowe USA i Niemiec utrzymują się na wysokich poziomach. Z kolei spadek nastrojów uderzył w dług rynków wschodzących, zwłaszcza w krajach o słabych ratingach kredytowych. Niedawno zrestrukturyzowane obligacje Argentyny straciły około 25 proc., co stanowi najgorszy spadek na rynkach od Grecji w 2012 r. – To był bardzo ciekawy tydzień. Widzieliśmy powrót dolara i tym razem interesujące jest to, że znowu występuje pewien element dolarowego stresu związanego z płynnością. Rozmowa o większej stymulacji USA przed listopadowymi wyborami prezydenckimi będzie prawdopodobnie robiona na pokaz – napisał szef strategii walutowej Saxo Bank, John Hardy. Podczas gdy obraz gospodarki USA pozostaje niewyraźny, największa sprzedaż domów jednorodzinnych w sierpniu od prawie 14 lat pomogła wzmocnić wiarę w ożywienie. Z kolei na rynkach walutowych dolar oscyluje w pobliżu czwartkowych maksimów, najwyżej od dwóch miesięcy. Para USD/JPY znajduje się na poziomie 105,40 wobec jena, a dolar pchnął euro w dół do 1,1656 w najgorszym tygodniu od końca marca/początku kwietnia. Siła dolara w tym tygodniu odbiła się również na surowcach, a złoto odnotowuje najgorszy tydzień od ponad miesiąca. W piątek cena XAU/USD oscyluje poziomie 1865 dolarów za uncję. Miedź, której przydomek „Dr Copper” zawdzięcza swojej historii jako wiodącą rolę w światowej kondycji gospodarczej, zalicza najgorszy tydzień od marcowej paniki z prawie 4 proc. spadkiem, podczas gdy ropa Brent spadła o 2 proc. w ciągu tego tygodnia.