Dow Jones spadł o 0,4 proc., a S&P500 stracił 0,8 proc. Oba indeksy zakończyły tym samym serię wzrostów trwającą siedem sesji z rzędu. Nasdaq kończył zniżką o 1,7 proc. Wtorkowa sesja na amerykańskich rynkach akcji przebiegała w mieszanych nastrojach. Nasdaq spadał kolejną sesję, rosły S&P500 i Dow Jones. Optymizm inwestorów miał wynikać z doniesień o słabnięciu pandemii w USA i złożonej w poniedziałek przez prezydenta Donalda Trumpa deklaracji o gotowości obniżki podatków od zysków kapitałowych i dochodowego. Na rynkach panowały nastroje „risk on”, co widać było we wzroście rentowności obligacji USA i spadku notowań złota. Nasilające w miarę upływu czasu przekonanie, że oczekiwanego i będącego na wyciągnięcie ręki nowego rekordu wszech czasów S&P500 nie będzie, obudziło pesymizm inwestorów. Nasilił się on także w związku z wyraźną przeceną złota. Kruszec taniał we wtorek na zamknięciu, w ujęciu dolarowym, najmocniej od aż 7 lat. Pesymizm rozlał się także na rynek ropy, która we wtorek początkowo drożała, osiągając najwyższy kurs od marca, aby na zamknięciu sesji tanieć.

O ile wtorkowa sesja na Wall Street przyniosła niewidzianą od kilku dni przecenę, która w przypadku technologicznego Nasdaqa sięgnęła blisko 2 proc., to jednak środowy poranek przynosi już umiarkowaną poprawę nastrojów. Pojawiły się wczoraj komentarze, które nie wskazują na szybkie znalezienie kompromisu w kwestii kolejnego pakietu fiskalnego w USA.  Lider większości w senacie McConnel zakomunikował, że rozmowy utknęły w martwym punkcie. Rynek obawia się, że przedłużający się impas i częściowe tylko wsparcie osób najmocniej dotkniętych przez pandemię utrudni tempo odbudowy gospodarczej w USA. Choć sesja azjatycka przyniosła kontynuację spadków to jednak przed otwarciem handlu w Europie notowana kontraktów terminowych na amerykańskie indeksy odbijają, a niemiecki Dax wraca w okolice 12900 pkt.

W lipcu ceny detaliczne wzrosły mocniej niż oczekiwał rynek, informuje Reuters. Amerykański Departament Pracy poinformował, że w lipcu ceny detaliczne rosły o 0,6 proc. w porównaniu z czerwcem. Rynek oczekiwał zwyżki o 0,3 proc. W ujęciu rocznym inflacja wyniosła 1,0 proc. wobec prognozowanych 0,8 proc.

Mocny spadek PKB Wielkiej Brytanii
Wielka Brytania dołączyła do gospodarek, które w II kw. 2020 r. zanotowały rekordowy spadek PKB. Ekonomiści i inwestorzy byli na to przygotowani, ponieważ kraj raportuje także comiesięczne dane.  W drugim kwartale 2020 r. dynamika PKB Wielkiej Brytanii wyniosła -20,4 proc. w ujęciu kwartalnym i -21,7 proc. w ujęciu rocznym – poinformował brytyjski urząd statystyczny ONS. Analitycy oczekiwali odpowiednio -20,9 proc. k/k oraz -22,5 proc. r/r. To drugi z rzędu kwartał ujemnej dynamiki na Wyspach, przez co można już ogłosić „techniczną” recesję w tym kraju. – Koronawirusowa recesja przyniosła największy w historii spadek PKB. Gospodarka zaczęła przyspieszać w czerwcu, kiedy ruszyła produkcja przemysłowa i budownictwo. (…) Z naszych ostatnich analiz wynika, że brytyjska gospodarka skurczyła się względem lutego o 17,2 proc. – czytamy w komentarzu ONS. Wielka Brytania to jeden z nielicznych krajów, które dane o PKB prezentują nie tylko co kwartał, lecz także co miesiąc. Dzięki temu już na początku czerwca wiedzieliśmy, że drugi kwartał przyniesie potężny, ok. 20-procentowy spadek PKB.   Z kolei w opublikowanych dziś danych za czerwiec widać, że znoszenie restrykcji dało wiatr w żagle brytyjskiej gospodarce. Czerwcowa dynamika PKB to 8,7 proc. wobec oczekiwanych 8 proc. i 2,4 proc. w maju. Dla porównania marzec (-5,8 proc.) i kwiecień (-20 proc.) daleko w tyle zostawiły wcześniejsze największe miesięczne spadki. Numer trzy na liście zajmuje czerwiec 2002 r., kiedy złoty jubileusz królowej Elżbiety II połączony z dodatkowym dniem wolnym od pracy przyczynił się do spadku PKB o 2,2 proc. Podobnie było 10 lat później, kiedy w miesiącu diamentowego jubileuszu zanotowano dynamikę PKB rzędu -1,5 proc. Z kolei w kryzysowym wrześniu 2008 r. PKB spadł „tylko” o 1 proc.