Na rynku walutowym dolar próbuje odrabiać część ostatnich strat, a kurs EURUSD cofa się z dwuletnich maksimów i wraca poniżej 1.19. Wczorajsze dane z USA wypadły bardzo mieszanie. Wyprzedaż dolara przyspieszyła po słabszym od oczekiwań raporcie ADP. Ten wskazał na zaledwie wykreowanych w lipcu 150 tys. miejsc pracy podczas gdy prognozy zakładały 1.5 mln. Z drugiej strony lepiej od prognoz wypadły wskaźniki aktywności w sektorze usługowym w lipcu. PMI wzrósł do 50.0 pkt. z 47.9 pkt. poprzednio, a ISM do 58.1 pkt. z 57.1 pkt. W przypadku tego ostatniego spadł za to subindeks zatrudnienia, który osunął się do poziomu 42.1 pkt. z 43.1 pkt. odnotowanych w czerwcu wskazując na dalszą redukcję liczby miejsc pracy. Jutrzejsze oficjalne dane BLS mają więc spory potencjał do tego aby namieszać na rynku amerykańskiej waluty.
Dolarowy rollercaster dalej trwa – w czwartek amerykańska waluta próbuje odbijać po wczorajszej słabości, ale ruchy są bardzo kosmetyczne i z łatwością mogą zostać wymazane. Dolar przegrywa dzisiaj tylko z funtem, który zyskał po posiedzeniu Banku Anglii. Dlaczego funt jest silny? Bo członkowie MPC nie chcą dalszych cięć stóp, ponownie padły słowa, że ujemne stopy nie byłyby efektywne. Wyprzedaż dolara trwa w najlepsze. Amerykańska waluta próbowała łapać oddech, ale uderzyły w nią kiepskie dane, podczas gdy mocniejsze dane z Europy ciągną w górę notowania euro. Dziś uwaga skupiona będzie na danych o zasiłkach, cały czas czekamy też na porozumienie ws. pakietu fiskalnego w USA. W tym tygodniu kluczowe dane dotyczą amerykańskiego rynku pracy. Po okresie powrotu czasowo zwolnionych pracowników w maju i czerwcu, dane za lipiec miały przynieść nieco wolniejszą, ale jednak kontynuację tej tendencji. Oczekiwania podgrzewał sam prezydent Donald Trump, kilkukrotnie pisząc, iż w piątek (czyli jutro) poznamy „wielki odczyt”. Jak na razie niewiele na to wskazuje. Opublikowany wczoraj raport ADP, który jest próbą szacunku rządowych danych dla sektora prywatnego pokazał wzrost zatrudnienia jedynie o 167 tys. W normalnych okolicznościach nie byłby to zły raport, jednak jak podkreśliłem, gospodarki cały czas są na etapie wychodzenia z kryzysu wywołanego ograniczeniami i poziom zatrudnienia w USA jest dużo niższy niż na początku roku. Dlatego oczekiwano wzrostu zatrudnienia o 1,2-1,5 mln osób. Dane są rozczarowaniem mimo rewizji danych za czerwiec (o niemal 2 miliony w górę, rewizja po raz kolejny jednak „dopasowuje” jedynie ADP do raportu rządowego). Być może jednak ADP po raz kolejny jest słabszy niż raport rządowy? Inne publikacje też nie są na razie obiecujące – w raportach ISM, które były świetne pod kątem nowych zamówień, wskaźniki zatrudnienia wypadały słabo. Uwaga skierowana będzie na dzisiejszy raport o nowych bezrobotnych, który w ostatnich dwóch tygodniach też pokazał pogorszenie sytuacji.
Według sondażu przeprowadzanego przez agencję prasową Reutera wynika, że zdecydowana większość inwestorów obecnie odchodzi od dolara amerykańskiego spoglądając coraz śmielej na rynek azjatyckich walut. Powód? Ryzyko, iż USA mogą mieć dalsze kłopoty z rosnącymi przypadkami zarażeń i ponownym trybem lockdown oraz z powodu Fedu, który rozpocząć ma bardziej ilościowe luzowanie (QE) w celu pobudzenia gospodarki. Zakłady o wzrost azjatyckich walut może zatem tylko przybrać na ilości. Co może w obecnym momencie przemawiać przeciwko dolarowi amerykańskiemu? Powodów może być wiele, począwszy od polityki monetarnej prowadzonej przez FED, przechodząc przez nadal niestabilną sytuację zarażeń koronawirusem w USA skończywszy na poprawie tej sytuacji w krajach azjatyckich. Według analityków zakłócenia spowodowane pandemią w krajach azjatyckich powoli zanikają, a większość gospodarek ponownie otworzyła się w znacznym stopniu, podsycając oczekiwania, że handel światowy będzie się umacniał dzięki silnym bodźcom fiskalnym i monetarnym. To dobry powód, dla którego zapatrywania inwestorów zaczynają się zmieniać. Jak pokazują dane z tego miesiąca – eksport w krajach azjatyckich spadał w najwolniejszym tempie od czterech miesięcy zaś sprzedaż detaliczna rosła w lipcu, sugerując wzrost wydatków konsumpcyjnych po złagodzeniu ograniczeń. Po znacznym złagodzeniu skutków paniki wywołanej przez Covid-19 w marcu, globalne złagodzenie polityki pieniężnej dostarczy pewnych pozytywnych bodźców dla działalności gospodarczej. Jak podkreślają analitycy – co może świadczyć na korzyść azjatyckich walut – jeśli faktycznie USA wykazywać będzie dalsze problemy z zachorowalnością oraz FED’em, który na razie nie postawi wyraźniejszego kroku – spowodować to może to relokację aktywów, z której prawdopodobnie skorzysta region azjatycki, zwłaszcza że oczekuje się, że Chiny będą pierwszą dużą gospodarką, która wyjdzie z poważnego kryzysu gospodarczego. Z wykresu dolara amerykańskiego do japońskiego jena już widać, jakie nastawienie póki co panuje na rynku. Spadek przez ostatnie dwa miesiące nie zwiastuje możliwości odwrotu sytuacji, a odchodzenie od dolara amerykańskiego tylko przyspieszyć może spadki na parze.