Akcje Novavax wzrosły w tym roku o ponad 3800 procent! Za popyt odpowiada pandemia koronawirusa, gdzie firmy mierzą się w wyścigu o wynalezienie szczepionki. Amerykańska spółka Novavax testuje eksperymentalną szczepionkę przeciw COVID-19, a fałszywe doniesienia medialne zepchnęły notowania spółki w przedłużonym handlu o ponad 30 proc. Strata jednak szybko została odrobiona, a podczas dzisiejszej sesji można się spodziewać nowych maksimów. Kurs Novavax w trakcie przedłużonych godzin handlu osunął się we wtorek aż o 34 proc., po czym spadek został zniesiony. Schemat dwóch wstrzyknięć szczepionki, gdy są podawane jednocześnie z technologią wzmacniania odporności firmy Novavax generował czterokrotnie wyższe odpowiedzi przeciwciał, niż te obserwowane u osób, które wyzdrowiały z COVID-19. Niektórzy zdrowi dorośli uczestnicy badania doświadczyli skutków ubocznych, w tym gorączki, bólu głowy i zmęczenia. Zamieszanie co do danych dotyczących bezpieczeństwa szczepionki pojawiło się po doniesieniu mediów, które błędnie mówiło, że uczestnicy badania byli hospitalizowani z ciężkimi reakcjami. Według firmy, szczepionka wydawała się bezpieczna u ponad 100 pacjentów, którzy ją otrzymali. Reakcje na zastrzyki były na ogół łagodne i trwały maksymalnie dwa dni. Jeden pacjent otrzymujący szczepionkę miał łagodną infekcję skóry, co do której ustalono, że nie ma związku ze iniekcją. Novavax jest jedną z firm biotechnologicznych, która bierze udział w operacji amerykańskiego rządu o nazwie Warp Speed. W ramach programu mające na celu opracowanie szczepionki, firma uzyskała kontrakt warty 1,6 mld dolarów. Ostatni etap badań nad szczepionką Novavax ma się rozpocząć jesienią br.  Od początku roku akcje Novavax zyskują ponad 3800 proc. W poniedziałek bykom udało się pokonać opór w okolicach 150 dolarów. Wczoraj natomiast poziom ten został skutecznie przetestowany w roli wsparcia.  W przypadku kontynuacji wzrostów, cena może zmierzać w okolice 170 dolarów. Tam bowiem znajduje się szczyt z 2016 roku, po wyznaczeniu którego cena utworzyła się gigantyczna luka spadkowa.

COVID – 19 zwalnia z pracy, rujnuje, ale i inspiruje
Liczba miejsc pracy stworzonych w lipcu w USA przez sektor prywatny okazała się dużo mniejsza niż oczekiwano. Z wyliczeń ADP wynika, że sektor prywatny stworzył 167 tys. miejsc pracy w lipcu. Oczekiwano, że będzie ich ok. 1 mln. Tylko ok. 1 tys. miejsc pracy powstało poza sektorem usług. Dane z czerwca zostały skorygowane mocno w gorę z 2,4 mln do 4,3 mln, ale nie zmienia to sytuacji, że rynek pracy wciąż jest daleko od odrobienia strat z marca i kwietnia. Wciąż nie odzyskano prawie 20 mln miejsc pracy, które zniknęły z powodu zamknięcia gospodarki w okresie tych dwóch miesięcy.

Łączna wartość majątku mieszkańców Nowego Jorku, który jest centrum finansowym USA, spadła przez miniony rok o 13 proc., czyli 336 mld dolarów, głównie z powodu załamania gospodarczego będącego wynikiem pandemii koronawirusa.  Liczone od końca czerwca skurczenie się bogactwa nowojorczyków jest największe w tym okresie w ujęciu dolarowym wśród pozostałych amerykańskich miast, poinformowały firmy badawcze Webster Pacific i New World Wealth.

Dolar ponownie traci na szerokim rynku, co próbuje się tłumaczyć przedłużającymi się negocjacjami politycznymi nad tzw. czwartym pakietem fiskalnym. Mówi się o sporym impasie, chociaż Sekretarz Skarbu Steven Mnuchin nadal powtarza, że ma nadzieję na domknięcie tematu do końca tygodnia. Czy ta nadzieja wspiera rynki akcji? Wall Street bije rekordy, podobnie jak ceny kruszców (złoto i srebro), co tylko wskazuje na powrót schematu z ostatniej dekady lipca.

Cena ropy Brent przekroczyła 45 dolarów na giełdzie w Londynie. Jako powód wzrostu ceny ropy wskazywany jest oczekiwane przez rynek zmniejszenie się zapasów surowca w USA. Z ustaleń Bloomberga wynika, że w ubiegłym tygodniu spadły one o 3,35 mln baryłek. Byłby to trzeci z rzędu tygodniowy spadek w okresie ostatnich czterech tygodni.


Przez sytuację z koronawirusem i liczne zakazy, które wprowadzają poszczególne państwa, podróżowanie nie przypomina wojaży sprzed kilku miesięcy. Wielu turystów woli nawet nie wyściubiać nosa z domu z obawy przed zakażeniem. Jednak jest alternatywa, aby zwiedzić cały świat bez narażania się na COVID-19. Mowa o nowym Microsoft Flight Simulator. Tak jak w przednich odsłonach symulatora, tym razem również zasiądziemy jako pilot za sterami wielu wirtualnych samolotów. Odzwierciadlają one prawdzie statki powietrzne, jakie zobaczyć możemy na lotniskach. Oznacza to, że będziemy mogli polatać nie tylko mniejszymi maszynami jak Cessna 152, ale również sprawdzimy się jako pilot liniowy m.in. w Airbusie A320, czy Boeingu 747 Jumbo Jet.  Zwiedzenie wszystkiego, co oferuje Microsoft Flight Simulator, wymagałoby od nas 14 lat nieustającego lotu.