Od kilku miesięcy oczy całego świata zwrócone są w stronę branży farmaceutycznej, która walczy o jak najszybsze dostarczenie leku lub szczepionki przeciw COVID-19. AstraZeneca ogłosiło w czwartek, że dotychczasowe badania prowadzone na ludziach przynoszą dobre rezultaty.  Brytyjski gigant poinformował, że eksperymentalna szczepionka, przygotowywana we współpracy z Uniwersytetem Oxfordzkim, została podana prawie 10 tysiącom osób, a testy odbywają się w Wielkiej Brytanii, Brazylii i Republice Południowej Afryki, a także mają się rozpocząć w Stanach Zjednoczonych. – Rozwój szczepionki postępuje dobrze. Do tej pory mieliśmy dobre dane. Musimy wykazać skuteczność w programie klinicznym, ale jak na razie jest dobrze. – powiedział Pascal Soriot, prezes AstraZeneca. Sprzedaż firmy w drugim kwartale 2020 roku wzrosła o 9 proc. do 6,05 miliarda dolarów, co oznacza, że przekroczyła oczekiwania analityków o 40 milionów dolarów. Zarząd spółki zapowiedział również niezmienioną dywidendę w wysokości 0.90 dolara na akcję.  W czerwcu spółce udało się dojść do porozumienia z European Inclusive Vaccines Alliance, wspieranym przez Niemcy, Francję, Holandię i Włochy, na mocy którego ma dostarczyć 400 milionów dawek szczepionki. Oprócz tego, AstraZeneca przygotuje miliard dawek dla słabiej rozwiniętych krajów i zaopatrzy Stany Zjednoczone i Wielką Brytanię w dalsze 400 milionów dawek.  – Wiemy, że większość firm celuje w dwa szczepienia początkowe, a nasze własne przypuszczenia oparte na tym, co wiemy z technologii, którą stosujemy z SARS 1, są takie, że odporność może trwać 12, może 18 miesięcy. – powiedział Soriot telewizji CNBC. Pascal Soriot stwierdził, że AstraZeneca zapewniła sobie kilka niezależnych łańcuchów dostaw, a jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem to pierwsze szczepionki pojawią się w październiku.