Ceny ropy WTI spadły we wtorek o poranku ponownie w okolice 40 dolarów za baryłkę. Jest to reakcja na gwałtowny wzrost liczby osób zakażonych koronawirusem w Stanach Zjednoczonych, co rodzi obawy o ponowne wprowadzenie lockdownu i dalszy wzrost popytu na paliwo, co w konsekwencji mogłoby doprowadzić do ponownej wyprzedaży na światowych rynkach. W związku z tym, że w pierwszych pięciu dniach lipca, w aż 16 stanach USA odnotowano rekordowe wzrosty nowych zachorowań na COVID-19, rosną obawy o ponowne zamrożenie gospodarki bądź przynajmniej częściowe wprowadzenie obostrzeń mających na celu powstrzymanie rozprzestrzeniania się wirusa, co mogłoby ograniczyć popyt na paliwa. Główny strateg rynkowy CMC Markets Michael McCarthy zwraca uwagę, że zauważalny wzrost zachorowań zwiększa prawdopodobieństwo ponownego wprowadzenia obostrzeń, co zwiększa ryzyko spadku popytu na ropę. Ponadto, obawia się on o decyzje OPEC+ dot. ewentualnego ograniczenia wydobycia. Organizacja Krajów Eksportujących Ropę Naftową (OPEC) i inni producenci, w tym Rosja, znani łącznie jako OPEC+, obniżają produkcję o 9,7 mln baryłek dziennie już trzeci miesiąc z rzędu. Od przyszłego miesiąca obniżki te zmniejszą się jednak do 7,7 mln baryłek dziennie, co zwiększy podaż przy równoczesnej stabilizacji, bądź być może nawet spadku popytu na ropę. – Zapotrzebowanie na benzynę w USA w okresie letnim jest niskie, co powoduje, że popyt na benzynę jest ograniczony, a ponowne wprowadzenie blokad to poważna przeszkoda – wskazują analitycy ANZ. Jeffrey Halley, starszy analityk rynku Azji i Pacyfiku w Oandzie dodaje, że pozytywny entuzjazm związany z ponownym otwarciem gospodarek jest hamowany przez ponowne nałożenie częściowych blokad w związku z ponownym pojawieniem się koronawirusa. Spoglądając na notowania ropy WTI zauważymy, że wskutek dzisiejszych spadków, cena czarnego złota osunęła się w okolice 40 dolarów za baryłkę. Jeżeli tyle tendencja ta będzie kontynuowana, w najbliższym czasie oczekiwać moglibyśmy nawet ponownego przetestowania lokalnej linii tendencji wzrostowej.
Cena złota zbliża się do 1800 dolarów za uncję
Notowania złota kontynuują dobrą passę. Już w poprzednim tygodniu cena tego kruszcu dotarła do najwyższych poziomów od 8 lat. W przypadku cen spot, notowania sięgnęły okolic 1785-1787 USD za uncję podczas sesji 1 lipca, ale wtedy nie dały rady piąć się wyżej. Późniejsze kilka dni przyniosło ochłodzenie na rynku złota i dopiero pierwsza sesja tego tygodnia pokazała ponowną siłę kupujących. Analogiczne ruchy były widoczne na wykresie notowań kontraktów na złoto, z tym, że w ich przypadku trwa walka o pokonanie ważnego psychologicznego poziomu oporu, czyli poziomu 1800 dolarów za uncję. Zarówno sesja 30 czerwca, jak i sesja 1 lipca, przyniosły naruszenie tej bariery, ale za każdym razem strona popytowa ulegała naciskom podaży. Notowania kontraktów na złoto jednak nie oddalają się istotnie od tegorocznych (i ośmioletnich) maksimów i obecnie poruszają się w okolicach poziomu 1790 dolarów za uncję.
Po tym, jak Rosja zawiesiła zakupy złota, najistotniejszym kupującym na rynku kruszcu została Turcja. W maju rezerwy zwiększył także Uzbekistan. W maju banki centralne zwiększyły rezerwy złota o 39,8 tony – wynika z danych World Gold Council zebranych na postawie statystyk przekazywanych przez poszczególne kraje do Międzynarodowego Funduszu Walutowego. To wartość nieznacznie odbiegająca od średniej skali zakupów z pierwszych czterech miesięcy roku (35 ton). Jednakże po pięciu miesiącach 2020 r., łączne zakupy złota banków centralnych wyniosły 181 ton, czyli 31 proc. mniej niż w analogicznym okresie 2019 r. Zawieszenie zakupów przez Centralny Bank Rosji sprawia, że ostatnim istotnym systematycznie kupującym została Turcja. Na dane znad Bosforu trzeba jednak patrzeć w sposób szczególny – część raportowanego przez turecki bank centralny złota w rzeczywistości należy do banków komercyjnych, które w ten sposób zabezpieczają część wymaganej przez prawo rezerwy obowiązkowej. Biorąc na to poprawkę, analitycy WGC wyznaczyli majowy stan tureckich rezerw na 560,8 tony, czyli o 36,8 tony więcej niż w kwietniu. W całej stawce jeszcze tylko jeden kraj kupił w maju więcej niż jedną tonę. Mowa o Uzbekistanie, który dodał 6,8 tony, zwiększając w ten sposób stan rezerw do 342,8 tony. Daje to zamieszkałemu przez 33 mln osób krajowi 17 miejsce na liście państw o największych rezerwach złota – o 6 lokat przed Polską (228,6 tony).
Spokój w świecie walut
Ostatnie 24 godziny nie przyniosły istotnych zmian na rynku walutowym. Kurs euro pozostaje stabilny, ale zarazem bliski wyłamania w górę. Ryzyko to jest jeszcze wyższe w przypadku franka szwajcarskiego. We wtorek rano kurs euro kształtował się na poziomie 4,4692 zł, czyli o przeszło pół grosza wyżej niż dzień wcześniej. W poniedziałek kurs EUR/PLN najpierw wyraźnie wzrósł, by późnym popołudniem powrócić do poziomów z poranka. Od początku czerwca kurs euro utrzymuje się w przedziale 4,38-4,48 zł, notując jednak coraz wyżej położone lokalne minima. Analiza techniczna podpowiada, że wyjście powyżej 4,48 zł stwarza ryzyko powrotu kursu euro w pobliże marcowego szczytu (4,63 zł). Z podobną sytuacją mamy do czynienia na parze frank-złoty, gdzie kluczowym średnioterminowym oporem jest poziom 4,20 zł. Rynek zmaga się z nim od blisko czterech tygodni. Póki co bezskutecznie. We wtorek rano frank notowany był po 4,1979 zł. Dolar amerykański kosztował 3,9571 zł, a wiec o grosz więcej niż w poniedziałek wieczorem. Funt brytyjski wyceniany był na niespełna 4,94 zł, a więc o ponad grosz powyżej kursu odniesienia.
Krezusi coraz bogatsi
Trwająca na Wall Street hossa spółek technologicznych wywindowała wartość majątków kilku najbogatszych ludzi na świecie. Zdecydowanie najwięcej przybyło najbogatszemu w stawce Jeffowi Bezosowi, sporo stracił natomiast Warren Buffett. 182 mld dolarów – na tyle szacowana jest wartość majątku najbogatszego człowieka na świecie, założyciela Amazona Jeffa Bezosa (wg danych Bloomberga). To kwota o 66,6 mld dolarów wyższa od notowanej na początku burzliwego 2020 r. Powodem tak dużej zwyżki jest oczywiście wzrost cen akcji samego Amazona, który pół roku temu kosztował 1900 dolarów, a dziś ponad 3000 dolarów za akcję. Jak podkreślają amerykańskie media, Bezos jest już bogatszy niż dwa lata temu, zanim jego majątek stopniał z powodu rozwodu. Była żona najbogatszego człowieka świata, MacKenzie Bezos, „wyceniana” jest obecnie na 60,4 mld dolarów, co daje jej 13. miejsce na liście. „Zielona fala” na amerykańskich spółkach technologicznych przekłada się także na wzrost wartości majątku Billa Gatesa (115 mld) i Steve’a Ballmera (75,8 mld), co związane jest z rosnącym kursem Microsoftu. W czołowej dziesiątce przedstawicielami sektora technologicznego są jeszcze Mark Zuckerberg z Facebooka (91,2 mld, +12,8 mld) oraz Larry Page (71,1 mld) i Siergiej Brin (68,9 mld) z Google’a. W czołowej dziesiątce wyraźnego uszczuplenia stanu posiadania w 2020 r. doświadczyli jedynie Warren Buffett oraz Bernard Arnault. W przypadku tego pierwszego związane jest to z przeceną części akcji posiadanych przez Berkshire Hathaway, wehikuł inwestycyjny legendarnego inwestora. Sam Buffett w 2020 r. był też raczej pasywny jeżeli chodzi o wyszukiwanie okazji inwestycyjnych – dość powiedzieć, że pierwszą dużą transakcję zawarł kilka dni temu. Z kolei Bernard Arnault, prezes LVMH zmaga się z konsekwencjami koronawirusowego kryzysu – 2020 r. to trudny czas dla branży dóbr luksusowych.