Ropa naftowa w czwartek kontynuuje spadki po bardzo mocnej korekcie, która wyniosła w kontraktach terminowych na sierpień na ropę zarówno WTI, jak i na Brent, zdecydowanie powyżej 5 proc. Powodów spadków jest wiele: negatywne gospodarcze prognozy, wzrost liczby zachorowań, rosnące zapasy oraz nadchodząca realizacja dostaw ropy do USA z Arabii Saudyjskiej.  Ceny ropy naftowej w środę zanotowały silne spadki przekraczające 5 proc. Kontrakty terminowe na ropę U.S. West Texas Intermediate (WTI) Crude notowane na amerykańskiej NYMEX potaniały w trakcie środowej sesji o 2,36 dol. do 38,01 dol. za baryłkę, co oznacza spadek o 5,85 proc. W dzisiejszej czwartkowej sesji ropa WTI kontynuuje marsz w dół, kontrakty są już w dół o niemal 1 proc. zbliżając się do 37,6 dol.  Ropa Brent również zanurkowała środę w kontraktach futures na sierpień 2020: o 5,44 proc.w dół, czyli o 2,32 dol. na baryłce. Cena zamknięcia wyniosła 40,01 dol. Warto dodać, że dzień wcześniej kontrakty na ropę Brent na europejskim ICE zanotowały najwyższe poziomy od początku marca – sprzed pandemicznych obostrzeń i napięć na linii Arabia Saudyjska – Rosja. Zdecydowanym bodźcem do spadków były dane rządu amerykańskiego dotyczące kolejnego wzrostu rezerw ropy naftowej, tym razem o 1,4 mln baryłek. To kolejny rekordowy wzrost zapasów, już trzeci tydzień z rzędu. Analitycy zwracają także uwagę, że nadchodzi czas dostawy olbrzymich ilości ropy zakupionej przez amerykańskie rafinerie od Saudyjczyków podczas spadków cen w marcu.

Pogorszenie nastrojów na światowych rynkach finansowych przełożyło się na osłabienie polskiego złotego. Kurs euro ruszył w górę, a w ślad za nim podążyły notowania dolara amerykańskiego i franka szwajcarskiego. Dzień wcześniej doszło do mocnych spadków na rynkach akcji. Za pretekst posłużyły dane o ponownie rosnącej liczbie zakażeń koronawirusem. Z tego powodu w Nowym Jorku przywrócono kwarantannę dla przyjezdnych z 9 stanów, co obudziło lęk przed powrotem lockdownów, które w marcu i kwietniu zdewastowały globalną gospodarkę. Zmalał więc apetyt na ryzykowne aktywa, do jakich zaliczana jest polska waluta. W czwartek o 9:15 kurs euro rósł o blisko jeden grosz, przekraczając linię 4,46 zł. W dalszym ciągu mówimy jednak o obowiązującym od początku czerwca trendzie bocznym, z kursem EUR/PLN poruszającym się w przedziale 4,40-4,50 zł. Nieco mocniej w górę poszły notowania franka i dolara, które to waluty zyskały względem euro. W czwartek rano za dolara amerykańskiego płacono ponad 3,97 zł, czyli o prawie dwa grosze więcej niż dzień wcześniej. Frank szwajcarski wyceniany był na ponad 4,18 zł – czyli o ponad grosz wyżej niż w środę. Funt szterling drożał o ponad 1,5 grosza, osiągając cenę 4,93 zł.