Piłka nożna:

W Niemczech mają zostać zniesione niektóre ograniczenia, które zostały wprowadzone na czas pandemii koronawirusa. Politycy podobno zgodzili się także na wznowienie sezonu w 1. i 2. Bundeslidze. Pierwsze plany na temat powrotu Bundesligi zakładały wznowienie sezonu już 9 maja. Ten termin jednak był nierealny. Dopiero w ubiegłym tygodniu zaczęło się masowe testowanie zawodników pierwszej i drugiej ligi na obecność koronawirusa. Władze ligi we współpracy z klubami opracowały szczegółowe zasady postępowania na czas pandemii. Do pełni szczęścia brakowało tylko zgody najważniejszych polityków na wznowienie rozgrywek. Wygląda na to, że i to za chwilę zostanie ogłoszone. Agencja Reuters otrzymała informację, że szefowie wszystkich niemieckich landów zgodzili się na rozpoczęcie ligi w 1. i 2. Bundeslidze. Ta decyzja ma zostać oficjalnie ogłoszona we wtorek. Pierwsze mecze mają się odbyć 15 maja. Kluby planują jednak skoszarować piłkarzy w hotelach, co pozwoli utrzymać kontrolę nad ich zdrowiem. W Niemczech zostaną otwarte galerie handlowe. W planach jest także stopniowy powrót dzieci i młodzieży do szkół. Będzie także zgoda na uprawianie sportu na świeżym powietrzu przez amatorów i dzieci.

 

Duńscy naukowcy przeprowadzili badania, mające na celu ustalić, jakie jest prawdopodobieństwo zakażenia koronawirusem piłkarzy podczas meczu. Zgodnie z wynikami szanse są bardzo niskie, a najbardziej narażoną pozycją są napastnicy. Wyliczenia trójki naukowców, którzy bazowali na meczach duńskiej ekstraklasy, pokazują, że średni czas, w którym piłkarz może zakazić się chorobą od innego zawodnika wynosi 1 minutę i 28 sekund.  Najbezpieczniejszą pozycją na boisku ich zdaniem jest bramkarz, który w trakcie meczu prawie w ogóle nie przebywa w odległości poniżej 1,5 metra od rywala. Na drugim biegunie znajdują się natomiast napastnicy. W ich przypadku czas, w którym mogło dojść do zakażenia w skrajnych przypadkach przekraczał nawet 10 minut. Magni Mohr z Uniwersytetu Południowej Danii wysnuwa nawet wniosek, że ryzyko zakażenia maleje wraz z obniżeniem się poziomu rozgrywek. Jego zdaniem w topowych ligach, gdzie tempo gry jest wyższe, dochodzi do większej liczby bezpośrednich pojedynków i walki o piłkę. Sugeruje tym samym rozważenie wznowienia gry również w niższych ligach.

Paryżanie widzą, że coraz więcej klubów kręci się wokół Kyliana Mbappe. Dlatego Paris Saint-Germain chce go nakłonić do pozostania za pomocą nowej umowy.  Real Madryt i Liverpool w ostatnich tygodniach najczęściej są łączeni z Kylian Mbappe. Możliwe, że francuski napastnik skusi się na ofertę jednego z tych klubów. Paris Saint-Germain jednak nie chce stracić jednej z największych gwiazd. PSG podobno jest zdesperowane i dlatego przygotowuje wielki kontrakt dla 21-latka. Po podwyżce Mbappe miałby zarabiać aż 600 tys. funtów tygodniowo. W ten sposób młody piłkarz wskoczyłby na ten sam pułap finansowy, co Neymar. “L’Equipe” ustaliło, że reprezentant Francji obecnie zastanawia się nad zaakceptowaniem nowej umowy. Dużo teraz zależy do Liverpoolu i Realu, a konkretnie od tego, ile będą w stanie zaoferować mistrzowi świata. Kylian Mbappe do PSG trafił w 2018 roku z AS Monaco. W tym sezonie strzelił aż 30 bramek we wszystkich rozgrywkach, a do tego ma na koncie 17 asyst.

 

Koszykówka:

Kobe Bryant wzorował się na Michaelu Jordanie i darzył go wielkim szacunkiem. Ich relacjom poświęcony jest początek piątego odcinka serialu “The Last Dance”. Byli dla siebie, jak bracia. Dzieliło ich 15 lat, ale w istocie byli sobie bardzo bliscy. Przypomniał o tym serial “The Last Dance”, w piątym odcinku usłyszeliśmy nigdzie nieemitowany wcześniej wywiad ze zmarłym 26 stycznia legendarnym koszykarzem Los Angeles Lakers. – Było mi ciężko przez pierwsze lata w NBA. W tym czasie wszyscy w lidze byli ode mnie o wiele starsi. Nie było tak, jak teraz, kiedy o młodych koszykarzach mówi się dużo. Ja byłem tylko chłopakiem, który rzucał sporo niedolotów – opowiadał Kobe Bryant.  Ale Michael Jordan dostrzegł coś w chłopaku z Filadelfii. Widział jego błysk w oku i zawziętość. Pomógł mu. Sam podczas ceremonii pożegnalnej w hali Staples Center w lutym mówił: – Chciałem być najlepszym koszykarzem, a kiedy go poznałem, chciałem być dla niego jak najlepszym starszym bratem. “Black Mamba” opowiedział o życzliwości, którą okazał mu Jordan. Mówił o początku kariery i wsparciu ze strony gwiazdy Chicago Bulls.

 

Minnesota Timberwolves mocno liczą na to, że uda im się na dłużej zatrzymać w klubie Malika Beasleya oraz Juancho Hernangomeza. “Leśne Wilki” pozyskały tych zawodników w lutowym trade deadline. W składzie “Leśnych Wilków” były już duet drużyny z Kolorado pokazał próbkę swoich możliwości. Po odejściu z klubu Andrew Wigginsa oraz w związku z kontuzją Karla-Anthony’ego Townsa, niemal z miejsca stali się oni kluczowymi zawodnikami w zespole Ryana Saundersa. Najlepiej pokazują to ich bardzo dobre statystyki osiągane w barwach Timberwolves. Beasley otrzymywał średnio 33 minuty gry, w trakcie których notował po 20,7 punktu, 5 zbiórek i blisko 2 asysty. Z kolei Hernangomez dokładał od siebie do dorobku ekipy po 13 “oczek” i 7,3 zbiórek. W nadchodzące lato obaj staną się wolnymi agentami, ale szefostwo wiąże z nimi przyszłość, co potwierdził Gersson Rosas, czyli prezydent ds. operacji koszykarskich w klubie z Minneapolis. Zespół “Leśnych Wilków” znajduje się obecnie na etapie przebudowy, co najlepiej było widać właśnie podczas lutowego trade deadline. Wtedy to w miejsce wspomnianego już Wigginsa do drużyny dołączył D’Angelo Russell. Poza nim ekipę zasilili właśnie Beasley i Hernangomez, którzy bardzo dobrze wspierali rozgrywającego, udowadniając, że warto związać się z nimi na dłużej. I to właśnie planują zrobić Timberwolves.

 

Tenis:

Hubert Hurkacz zagra w tenisa z innymi profesjonalistami. Polak weźmie udział w pokazowej imprezie UTR Pro Match Series, która w dniach 8-10 maja odbędzie się w West Palm Beach na Florydzie. Nasz reprezentant przebywa w USA od dwóch miesięcy. W marcu miał wystąpić w prestiżowym BNP Paribas Open w Indian Wells, ale z powodu pandemii koronawirusa wszelkie rozgrywki zawodowe zostały zawieszone. Hubert Hurkacz udał się więc do Saddlebrook, gdzie mógł ćwiczyć pod okiem swojego szkoleniowca Craiga Boyntona. W poniedziałek poinformowano, że “Hubi” zaprezentuje się w towarzyskim turnieju UTR Pro Match Series. Na prywatnym korcie w West Palm Beach wystąpią w dniach 8-10 maja panowie, a dwa tygodnie później panie. Gracze nie otrzymają żadnych punktów do rankingu, ale za każdy dzień mogą liczyć na “czterocyfrową kwotę” – jak to powiedział promujący serię Harry Cicma. Pierwotnie w turnieju mężczyzn mieli zagrać Matteo Berrettini oraz Amerykanie Reilly OpelkaTennys Sandgren i Tommy Paul. Włoch wycofał się jednak z powodu kontuzji kostki i jego miejsce zajmie Hurkacz. W ciągu trzech dni każdy tenisista rozegra trzy mecze i będzie mógł sprawdzić swoją aktualną dyspozycję. Relacje na żywo ze zmagań w ramach UTR Pro Match Series zapowiedziała stacja Tennis Channel. Wszystkie mecze odbędą się z zachowaniem wszelkich środków bezpieczeństwa. Zabraknie widzów na trybunach i dzieci do podawania piłek, a po zakończeniu każdego meczu plac gry będzie dezynfekowany. Na korcie będą znajdować się jedynie tenisiści i sędzia główny. Jak na razie tenisowy tour jest zawieszony co najmniej do 13 lipca, ale niewielu wierzy w powrót do gry zaraz po tym terminie. “Marca” już poinformowała, że w najbliższych tygodniach nastąpi przedłużenie tego okresu do 3 sierpnia.

 

– Tracimy rok w księgach historycznych, ale kogo to tak naprawdę obchodzi, kto skończy karierę z największą liczbą wielkoszlemowych? – mówił Mats Wilander o wymuszonej pandemią koronawirusa przerwie w tenisowych rozgrywkach.  Spowodowana pandemią koronawirusa przerwa w rozgrywkach zatrzymała wyścig o miano najwybitniejszego tenisisty w historii pomiędzy Rogerem FedereremRafaelem Nadalem i Novakiem Djokoviciem. Aktualnie najbardziej utytułowany jest Szwajcar, 20-krotny triumfator turniejów wielkoszlemowych. Tuż za jego plecami znajduje się Hiszpan (19 triumfów w imprezach Wielkiego Szlema), a nieco dalej Serb (17). – Oczywiście, tracimy rok w księgach historycznych, ale kogo to tak naprawdę obchodzi, kto skończy karierę z największą liczbą wielkoszlemowych? – zapytał Mats Wilander, cytowany przez portal ubitennis.net, znów podkreślając, że najbardziej poszkodowanym w tej sytuacji jest Djoković. – Ta przerwa bardziej boli Djokovicia, bo był w świetnej formie. Ale Federer robi się coraz starszy – ocenił. Szwed, aktualnie pracujący jako komentator telewizyjny, stwierdził również, że obecny czas powinien zostać spożytkowany na przyciągnięcie do tenisa nowych kibiców.

 

Władze Amerykańskiego Związku Tenisowego (USTA) potwierdziły, że w związku z organizacją US Open 2020 rozważane są różne możliwości. Jedną z opcji jest przeniesienie imprezy do Indian Wells i rozegranie jej w listopadzie. Aktualnie obiekty Billie Jean King National Tennis Center są wykorzystywane jako tymczasowy szpital oraz punkt, w którym są przygotowywane posiłki dla poszkodowanych przez koronawirusa. Dyrektor zarządzający USTA, Mike Dowse, w rozmowie z “Inside Tennis” potwierdził doniesienia hiszpańskich dziennikarzy. Jedną z opcji jest rozegranie US Open 2020 na kortach Indian Wells Tennis Garden, gdzie w marcu odwołano prestiżowy BNP Paribas Open.  Na razie tenisowy tour jest zawieszony co najmniej do 13 lipca, ale niewielu wierzy w powrót do gry zaraz po tym terminie. “Marca” już poinformowała, że w najbliższych tygodniach nastąpi przedłużenie tego okresu do 3 sierpnia.

 

Todd Martin uważa, że w związku z obecną sytuacją na świecie, tenisowy sezon 2020 powinien zostać zakończony. Amerykanin, były czwarty gracz rankingu ATP, wątpi też, iż uda się przeprowadzić wielkoszlemowy US Open.  Wciąż nie wiadomo, kiedy i czy w ogóle tenisowy sezon 2020 zostanie wznowiony. Rozgrywki są zawieszone do 13 lipca, a pojawiła się nieoficjalna informacja, że przerwa zostanie wydłużona o kolejny miesiąc. Zawodnicy rwą się do gry, organizowane są nieoficjalne turnieje, ale jednocześnie rośnie liczba sceptyków twierdzących, iż zawodowy cykl w tym roku nie wróci. Szansy na wznowienie rywalizacji nie widzi Todd Martin. Amerykanin, były czwarty tenisista świata, dwukrotny finalista wielkoszlemowy i zdobywca Pucharu Davisa, uważa, że zarządzający tenisem powinni podjąć “decydującą decyzję”. Taką, jego zdaniem, byłoby anulowanie sezonu 2020. – Czasami musisz po prostu stać w miejscu i pozwolić, by wszystko minęło – mówił Martin, obecnie ekspert telewizyjny, w rozmowie z portalem tennis365.com. – Przejrzystość wynika z podejmowania decydujących decyzji. Kiedy to zrobisz, zaczynasz widzieć wyraźniejszą ścieżkę.  Martin, były pracownik Amerykańskiego Związku Tenisa (USTA), odniósł się do też do sprawy rozegrania US Open. Wielkoszlemowy turniej w Nowym Jorku ma odbyć się w dniach 31 sierpnia – 13 września. Władze USTA rozważają przełożenie imprezy, przeprowadzenie jej za zamkniętymi drzwiami, a nawet przeniesienie do innego miasta.

 

Youssef Hossam nie zagra już w tenisa na zawodowych kortach. Egipcjanin został surowo ukarany za ustawianie spotkań. Wcześniej dożywotnią dyskwalifikację otrzymał jego starszy brat Karim. Monitorująca ryzyko korupcji w tenisie organizacja Tennis Integrity Unit (TIU) poinformowała w poniedziałek o efektach dochodzenia w sprawie Youssefa Hossama. Na przestrzeni lat 2015-2019 Egipcjanin aż 21 razy dopuścił się złamania przepisów programu antykorupcyjnego (TACP). Hossamowi udowodniono osiem przypadków ustawienia meczów i sześć przypadków ułatwiania obstawiania jego spotkań. Tenisista miał także dwukrotnie nakłaniać innych graczy do nieprzykładania się do gry na korcie. Do tego trzykrotnie nie zgłosił do odpowiednich organów propozycji korupcyjnych i dwukrotnie odmówił współpracy z TIU. Wobec powyższego 21-letni Egipcjanin został ukarany dożywotnią dyskwalifikacją na wszelkie imprezy organizowane pod egidą władz światowego tenisa. Hossam odnosił sukcesy przede wszystkim w futuresach. W grudniu 2017 roku wspiął się na 291. miejsce w rankingu ATP. Aktualnie zajmuje w nim 820. pozycję. Youssef dołączył do swojego starszego brata Karima Hossama, który został ukarany dożywotnią dyskwalifikacją w lipcu 2018 roku. Egipcjanin ustawiał wyniki spotkań, ułatwiał obstawianie meczów poprzez przekazywanie odpowiednich wskazówek oraz nie informował TIU o otrzymanej propozycji korupcyjnej. Karim Hossam czynił to w ramach futuresów w latach 2013-2017.

 

Taylor Fritz i gwiazda TikToka Addison Rae wygrali charytatywny turniej w grę Mario Tennis Aces. Amerykanie przekazali milion dolarów na rzecz głodnych dzieci w USA.  Zawody o nazwie Stay At Home Slam zorganizowali wspólnie agencja menedżerska IMG i Facebook Gaming. Zaproszone gwiazdy rywalizowały w grę komputerową Mario Tennis Aces, a ich postawę komentował legendarny John McEnroe. Tenisiści zostali dobrani w pary wraz z gwiazdami ze świata mody, muzyki czy sportu. Każdy duet już na starcie mógł przeznaczyć 25 tys. dolarów na wybrany cel charytatywny związany z walką z pandemią koronawirusa. Turniej wygrali tenisista Taylor Fritz i celebrytka Addison Rae, która jest gwiazdą TikToka. W finale Amerykanie pokonali duet Kei Nishikori i Steve Aoki 6:4. Dzięki zwycięstwu otrzymali prawo do wskazania organizacji, na rzecz której przelano milion dolarów. Fritz i Rae zdecydowali się wesprzeć No Kid Hungry, która walczy z głodem wśród dzieci w USA.

 

Siatkówka:

Vital Heynen podpisał nowy kontrakt z Sir Safety Perugia. Właściciel klubu przyznał, że szybko porozumiał się z trenerem reprezentacji Polski. Belg jednak nie dostał podwyżki. Właściciel klubu z Perugii zdradził, że negocjacje trwały zaledwie 40 sekund. Sirci nie widzi problemu w tym, że Heynen łączy pracę w klubie z prowadzeniem Biało-Czerwonych. Liczy nawet, że w nowym sezonie będzie mieć trochę więcej czasu dla Sir Safety Perugia. W kwietniu Włosi podjęli decyzję o anulowaniu sezonu w siatkarskiej Serie A. Nie wyłoniono mistrza, a zespół belgijskiego trenera w chwili zakończenia rozgrywek był na trzecim miejscu.

 

Najbardziej niebezpieczny sport jeśli chodzi o ryzyko zakażenia koronawirusem? Siatkówka! To zaskakujący wynik badań Politechniki w Turynie. – Czy ten, kto robił badania, był kiedyś na jakimś meczu? – grzmi legendarny trener Julio Velasco. Badanie zostało przeprowadzone na zlecenie Włoskiego Komitetu Olimpijskiego (CONI). 404-stronicowy dokument pod tytułem “Bezpieczny powrót sportu”, trafił już na biurko ministra ds. sportu i młodzieży Vincenzo Spadafory. Ma być punktem odniesienia w czasie opracowywania planu bezpiecznego powrotu do sportu po wygaszeniu pandemii COVID-19, podpowiada m.in. jakie środki ostrożności należy wdrożyć poszczególnych dyscyplinach. I przede wszystkim wartościuje je pod względem ryzyka zarażenia koronawirusem, jakie ze sobą niosą. A ta ocena może mieć duże znaczenie przy przywracaniu danego sportu do życia. Praca naukowców z Turynu opiera się na analizie badań naukowych oraz na informacjach z tysięcy kwestionariuszy, wypełnionych przez przedstawicieli 387 związków sportowych. Działacze oceniali zagrożenie w swojej dyscyplinie biorąc pod uwagę takie czynniki jak: kontakt sportowców ze sobą, z kibicami, z personelem pomocniczym, kontakt w szatniach, możliwość korzystania ze środków ochronnych, kontakty podróżne. Każdy czynnik oceniano w skali od 0-4 (0 – brak ryzyka, 1 – małe, 2 – średnie, 3 – wysokie, 4 – bardzo wysokie), przy czym w sportach zespołowych minimalne zagrożenie musiało wynosić 2 punkty.  Ku powszechnemu zaskoczeniu, badanie wykazało, że największe ryzyko zarażenia koronawirusem niesie ze sobą siatkówka. Jej średni wynik to 3,1 punktu. Drugie rugby ma średnią 2,7, trzecia koszykówka 2,2.

 

F1:

Sebastian Vettel odrzucił pierwszą ofertę nowego kontraktu Ferrari. Włosi nie porzucili jednak rozmów z Niemcem. Były mistrz świata F1 właśnie otrzymał kolejną propozycję. Nieco lepszą, ale nadal nie idealną. – To chyba jakiś żart – miał powiedzieć Sebastian Vettel po otrzymaniu pierwszej propozycji kontraktu z Ferrari. Na stole leżała ledwie roczna umowa z pensją na poziomie 12 mln euro, podczas gdy obecnie Niemiec zgarnia ok. 30-35 mln euro za sezon. Dlatego też czterokrotny mistrz świata F1 szybko odrzucił propozycję. Według informacji “F1 Insider”, Ferrari ciągle chce zatrzymać Vettela w swoich szeregach. 32-latek miał otrzymać nową ofertę, która zawiera opcję wieloletniej współpracy. Vettel miałby się związać ze stajnią z Maranello na co najmniej dwa sezony. W przypadku dobrych wyników kontrakt automatycznie przedłużyłby się o kolejny rok.  Tyle że Ferrari nie zmieniło warunków finansowych w nowej propozycji kontraktu Vettela. Powody są co najmniej dwa. Pierwszy to koronawirus, który uderzył finansowo w Formułę 1, zespoły oraz sponsorów. Drugi to wyniki Niemca w ostatnich sezonach. Ferrari znajduje się w komfortowej sytuacji, bo z łatwością znajdzie zastępstwo dla Vettela. Na liście życzeń włoskiej ekipy mają się znajdować Daniel RicciardoCarlos Sainz i Antonio Giovinazzi. Co innego Vettel, który w przypadku odejścia z Ferrari będzie musiał pogodzić się na jazdę w mniej konkurencyjnym zespole, a przez to nie będzie mieć szans na zwycięstwa w F1.

 

Eddie Jordan uważa, że lada moment Mercedes opuści Formułę 1. Na tym nie koniec, zdaniem Brytyjczyka powinniśmy się spodziewać sensacyjnego transferu Lewisa Hamiltona do Ferrari. Jordan w rozmowie z Sport1 stwierdził, że lada moment Mercedes wycofa się z F1, co spowodowane będzie obecnym kryzysem gospodarczym. Gdyby informacje 72-latka miały się potwierdzić, to na rynku transferowym dostępny stałby się Lewis Hamilton. Aktualny mistrz świata ma ważną umowę z Mercedesem do końca sezonu 2020.  Gdyby Hamilton zdecydował się na transfer do stajni z Maranello, można by mówić o największej niespodziance ostatnich lat. Brytyjczyk ostatnio kilkukrotnie przyznawał, że marzeniem każdego kierowcy F1 na pewnym etapie jest reprezentowanie Ferrari, ale też podkreślał swoje wieloletnie relacje z Mercedesem.

 

W roku 2021 upływa kadencja Jeana Todta na stanowisku prezydenta FIA i Francuz już zapowiedział, że nie będzie zmieniać statutu federacji, bo ten obecny zabrania mu ubiegania się po raz kolejny o rolę najważniejszej osoby w FIA. Todt rządzi światową federacją od 2009 roku. Koronawirus sprawił, że końcówka pracy Todta nie będzie sielanką. 74-latek będzie musiał się zmierzyć ze skutkami kryzysu, przez który przyszłość niektórych kategorii wyścigowych jest mocno niepewna. – Nie sądzę, aby obecnie priorytetem producentów samochodów było przetrwanie wyścigów. Jestem wręcz pewien, że niektóre zespoły, dostawcy i producenci mogą przejrzeć swoje programy. Być może część z nich się zatrzyma i powie “stop” – powiedział Todt w rozmowie z magazynem “Auto”.

Opracował: Sławek Sobczak