Po takich danych nawet najwięksi ignoranci widzą, że Stany Zjednoczone znalazły się w gospodarczej recesji, której skalę będzie można porównać tylko do Wielkiego Kryzysu z lat 30-tych. Znajomość historii skutecznie ostudziła zapał do kupowania akcji. Tak złych danych z rynku pracy chyba nikt się nie spodziewał. Tylko do POŁOWY marca zatrudnienie w sektorach pozarolniczych zmalało aż o 701 tysięcy etatów.  To siedmiokrotnie więcej niż oczekiwano. Tak głębokie spadki notowano poprzednio wiosną 2009 roku, w czasie apogeum recesji wywołanej przez wielki kryzys finansowy.  A to dopiero wynik PRZED głównym uderzeniem pandemii Covid-19, której objawem jest praktycznie całkowite zakazanie działalności gospodarczej. W tym momencie aż strach sobie wyobrazić dane za kwiecień, które mogą pokazać spadek zatrudnienia nawet o kilkanaście milionów – tak przynajmniej wynika z cotygodniowych danych o liczbie nowo rejestrowanych bezrobotnych.

 

– Przed nami więcej złych wiadomości. I dlatego waham się przed mówieniem, aby kupować dołki. Oczekiwania są teraz bardzo niskie – nie tylko dla gospodarki, ale też dla poszczególnych spółek – powiedział Dennis Dick z Bright Trading cytowany przez Reutersa. W rezultacie S&P500 wymazał czwartkową zwyżkę, która nadeszła po środowych mocnych spadkach. W piątek S&P500 poszedł w dół o 1,51 proc., kończąc tydzień na poziomie 2488,65 pkt. Dow Jones pomimo utraty 1,69 proc. obronił linię 21 000 punktów, poniżej której znalazł się w tracie dnia. Nasdaq Composite zakończył sesję1,53 proc. poniżej kreski, z wynikiem 7373,08 pkt.

 

Dzisiejszy poniedziałek po raz pierwszy od siedmiu tygodni przynosi brak luki spadkowej spowodowanej wzrostem obaw wywołanym dynamiką liczby nowych zachorowań oraz zgonów. Rynek cieszy się, z niedzielnych raportów, które wskazały na spadek liczby ofiar. Notowania kontraktów terminowych na amerykańskie indeksy rosną o blisko 4 proc., a S&P 500 zbliża się w kierunku 2600 pkt. Niemiecki Dax natomiast próbuje wyjść w kierunku okrągłych 10000 pkt. Liczba zgonów po raz pierwszy spadła w Nowym Jorku, a we Włoszech okazała się być najmniejsza od dwóch tygodni, we Francji od 5 dni, a w Hiszpanii od 3. Ostatni rozwój wypadków niektórzy zaczynają już nazywać światełkiem w tunelu, co daje nadzieję na opanowanie pandemii w horyzoncie II kwartału. Liczba nowo zarażonych w USA w dalszym ciągu jednak rośnie dramatycznie. Na całym świecie dobija już do 1.3 miliona, a tylko wczoraj nowo zarażonych było blisko 75 tys. Donald Trump ostrzegł jednak, że zbliża się najgorsza faza pandemii. Wraz z tym jak poprawia się sentyment tracą bezpieczne przystanie takie jak jen czy dolar. Nie dotyczy to jednak złota, które ponownie śladem akcji podąża na północ i wychodzi powyżej 1620 dolarów za uncję.  Notowania ropy WTI otworzyły się poniżej 26 dolarów za baryłkę, ale wracają już w okolice ubiegłotygodniowych maksimów dwa dolary wyżej. Spór pomiędzy Arabią Saudyjską a Rosją cały czas się toczy, ale wspólna sprawa jaką pozostają notowania ropy ma nadrzędne znaczenie i zapewne skłoni finalnie strony do zawarcia kompromisu, co w perspektywie drugiej połowy tygodnia może otworzyć drogę do powrotu WTI powyżej 30 dolarów za baryłkę. Inwestorzy kupują akcje europejskich spółek wierząc, że ostatnie dane o spadku liczby śmiertelnych przypadków w miejscach najmocniej dotkniętych przez pandemię mogą zapowiadać pozytywne zmiany. Paneuropejski Stoxx Europe 600 rośnie o 2,45 proc. Najmocniej drożeją akcje spółek motoryzacyjnych, organizatorów podróży i wypoczynku, a także spółek ubezpieczeniowych. Najsłabiej na tle rynku wyglądają segmenty „obronne”, czyli ochrony zdrowia, użyteczności publicznej i usług telekomunikacyjnych. Zwyżki obserwowaliśmy także na giełdach azjatyckich. W Japonii, gdzie w najbliższych godzinach rząd ma ogłosić stan nadzwyczajny, Nikkei wzrósł o 4,24 proc. Koreański Kospi zyskał 3,96 proc., a hongkoński Hang Seng 2,2 proc. W Chinach kontynentalnych dziś dzień bez handlu giełdowego.

 

Liczba śmiertelnych ofiar koronawirusa w USA może być wyraźnie niższa niż w ostatnich prognozach ekspertów jeżeli właściwie zostanie przeprowadzone separowanie społeczne, powiedział Bill Gates. W ostatnich dniach współzałożyciel Microsoftu wezwał do „zamknięcia” całego kraju, aby osiągnąć kontrolę nad rozprzestrzenianiem się koronawirusa, co jak dotąd się nie udało. Członkowie zespołu ekspertów przy prezydencie niedawno dali do zrozumienia, że w okresie następnych dwóch miesięcy liczba śmiertelnych ofiar pandemii w USA może wynosić 100-240 tys. Tymczasem Indie zakazały eksportu hydroksychlorochiny, która wielokrotnie była wskazywana przez prezydenta Donalda Trumpa jako kluczowy lek w walce przeciwko Covid-19. Zakaz został ogłoszony 4 kwietnia przez instytucję regulującą indyjski eksport. Już w marcu ograniczyła eksport hydroksychlorochiny, pozwalając jedynie na wysyłkę wynikającą z wcześniejszych zobowiązań lub dyktowaną względami humanitarnymi. Natomiast Jamie Dimon, prezes największego amerykańskiego banku, zapewnił, że JP Morgan Chase jest przygotowany na turbulencje spowodowane przez pandemię. W poniedziałek Dimon opublikował doroczny list, w którym dokonuje oceny bieżącej sytuacji. Jego przesłanie jest optymistyczne: Ameryka wyjdzie z kryzysu silniejsza! Jeśli prognoza JPMorgan się sprawdzi indeks S&P 500 odbije od obecnego poziomu 2488 ponad 300 punktów. Taki scenariusz oznaczałby wzrosty również na innych rynkach akcyjnych na świecie.

 

Powiew optymizmu na światowych rynkach finansowych nieco wzmocnił apetyt na ryzyko, z czego w poniedziałek rano skorzystała także polska waluta. Kurs euro poszedł w dół o ponad dwa grosze, ale wciąż utrzymuje się na bardzo wysokich poziomach.  W rezultacie o 9:33 kurs euro zniżkował o ponad dwa grosze, obniżając się do 4,45 zł. Niemniej jednak kurs EUR/PLN w dalszym ciągu notowany jest o 27 groszy wyżej niż miesiąc temu. Przez ostatnią dekadę euro tylko raz było przez dłuższy czas wyceniane powyżej 4,50 zł. Zatem w dalszym ciągu polska waluta znajduje się w strefie ekstremalnej słabości. Na bardzo wysokich poziomach utrzymywały się notowania dolara amerykańskiego. Za „zielonego” w poniedziałek rano trzeba było zapłacić 4,20 zł, czyli o ponad 3,5 grosza mniej niż przed weekendem. Frank szwajcarski wyceniany był na blisko 4,30 zł, a więc o prawie trzy grosze niżej niż w piątek. O 3,5 grosza zniżkował kurs funta brytyjskiego, którego wyceniano na niespełna 5,16 zł.

 

 

Nadchodzą ciężkie czasy dla producentów samochodów i dealerów aut. Liczba zarejestrowanych w Wielkiej Brytanii nowych pojazdów, uważana za miarę sprzedaży, spadła w marcu mocniej niż podczas kryzysu finansowego 2008 r., wynika z danych branży motoryzacyjnej. Branżowe stowarzyszenie SMMT podało, że w marcu liczba zarejestrowanych nowych aut wynosiła 254.684 co oznacza, że spadła o 44,4 proc. w ujęciu rocznym. Powodem spadku jest pandemia koronawirusa.  W pierwszym kwartale sprzedaż aut produkowanych przez BMW spadła z powodu pandemii o 20,6 proc., donosi Reuters. Niemiecka spółka poinformowała, że sprzedała w pierwszym kwartale 477.111 samochodów. Sprzedaż w Chinach spadła w pierwszym kwartale o 30,9 proc., w Europie o 18,3 proc., a w USA o 17,4 proc.

 

Jeśli do końca maja większość przewoźników lotniczych nie będzie w stanie pozyskać dodatkowego wsparcia, zbankrutują – uważają analitycy z CAPA Center for Aviation z Sydney. Według Międzynarodowego Stowarzyszenia Transportu Lotniczego wszyscy przewoźnicy mogą stracić w tym roku łącznie do ćwierć biliona dolarów dochodu. Wszystko przez to, że większość krajów pozamykała swoje granice, a cały świat – walcząc z pandemią Sars-CoV-2 – przestał nagle podróżować. Podobnie jak wirus może zaatakować każdego człowieka, tak kryzys może dotknąć każdą firmę – od tanich przewoźników po wielkie narodowe linie lotnicze. Problemy przewoźników przekładają się bezpośrednio na producentów samolotów i ich dostawców. Ci również znaleźli się pod ogromną presją finansową. Amerykański Boeing czeka na miliardowe wsparcie ze strony państwa, a europejski Airbus przedłuża linie kredytowe i rezygnuje z wypłat dywidendy.

 

Donald Trump chce jak najszybszego wznowienia wszelkich lig sportowych w USA. Zakomunikował to komisarzom poszczególnych rozgrywek podczas specjalnej telekonferencji. – Chcę fanów z powrotem na trybunach – zakomunikował Donald Trump podczas briefingu prasowego zwołanego z okazji telekonferencji z komisarzami wszystkich najważniejszych lig w USA. – Oczywiście, gdy tylko będziemy w stanie. Fani też chcą wrócić. Chcą oglądać koszykówkę, baseball, piłkę nożną i hokej. Chcą zobaczyć swój sport. Chcą wyjść na pola golfowe i oddychać świeżym powietrzem – kontynuował Trump.  Jak podaje portal “USA Today” na rozmowach z Donaldem Trumpem obecni byli przedstawiciele wszystkich najważniejszych rozgrywek sportowych w kraju takich jak: NHL, NBA, WNBA, MLS, NFL, MLB, WWE, PGA Tour, UFC, NASCAR czy IndyCar.  Prezydent USA miał między innymi wyrazić nadzieję, że sezon NFL wystartuje zgodnie z planem i zalecił kontynuowanie planów związanych z projektem wirtualnego draftu, który miałby odbyć się w dniach 23-25 kwietnia.  ESPN informuje natomiast, że komisarz NBA – Adam Silver – przekazał podczas telekonferencji, że zarządzana przez niego liga z chęcią stanie się liderem restartu gospodarki, gdy tylko służby medyczne potwierdzą, że jest to bezpieczne.

Opracował Sławek Sobczak