Ostatnia marcowa sesja na Wall Street przyniosła prawie 2-procentowe spadki głównych indeksów. W całym pierwszym kwartale średnia przemysłowa Dow Jonesa straciła ponad 23 proc. i był to najgorszy wynik od 1987 roku. Gdy kończył się handel akcjami w Europie, wydawało się, że Amerykanie zaliczą wzrostową sesję. Lecz po 18:00 czasu środkowoeuropejskiego nowojorskie indeksy nagle utraciły siłę nośną i dodatkowo zostały „dobite” w ostatniej godzinie handlu na Wall Street. Ostatecznie S&P500 zakończył wtorek na poziomie 2 584,59 pkt, czyli 1,60 proc. poniżej poziomu z poniedziałkowego zamknięcia. Dow Jones poszedł w dół o 1,84 proc., ponownie schodząc poniżej 22 000 punktów. Nasdaq Composite spadł o 0,95 proc., obniżając się do 7 7700,10 pkt. W skali całego pierwszego kwartału średnia przemysłowa Dow Jonesa zaliczyła spadek aż o 23,2 proc., co jest najgorszym kwartalnym wynikiem od krachu z roku 1987. Był to także najgorszy pierwszy kwartał w 124-letniej historii tego giełdowego indeksu. S&P500 w trzy miesiące stracił 20 proc. i jest to najgorszy kwartalny wynik od IV kw. 2008 roku. Nasdaq utracił ponad 14 proc. Patrząc w krótszym horyzoncie czasowym wtorkowa sesja jeszcze niczego nie przesądza. S&P500 zaliczył porządne odbicie, rosnąc w porywach o 20 proc. względem marcowego dna sprzed 8 dni. Zatrzymał się zatem na umownej granicy.. hossy po tym, jak przez poprzedni miesiąc odnotował najszybszą bessę w swej historii.
Być może w ten sposób Wall Street zdyskontowało liczone w bilionach dolarów wsparcie ze strony Rezerwy Federalnej i rządu USA. Tyle że koronawirus w Ameryce szerzy się bardzo szybko (we wtorek było to 177,5 tys. potwierdzonych zakażeń i 3,6 tys. zmarłych) paraliżując gospodarkę w kolejnych stanach. To zapowiada potężne załamanie gospodarcze, w zasadzie porównywalne jedynie z początkiem lat 30-tych XX wieku. W tym kontekście pozytywnie zaskoczyły opublikowane we wtorek dane makro. Marcowy odczyt wskaźnika Chicago PMI obniżył się tylko do 47,8 pkt. z 49,0 pkt. w lutym wobec oczekiwań na poziomie zaledwie 40,0 pkt. Za 132,6 pkt. do 120 pkt. spadł indeks zaufania konsumentów sporządzany przez Conference Board. Tu ekonomiści spodziewali się spadku do 110 pkt. Tyle że badania te zostały przeprowadzone w większości jeszcze przed falą lockdownów, więc zapewne nie odzwierciedlają stanu obecnego. Ekonomiści ankietowani przez Reutera szacują, że w minionym tygodniu liczba zgłoszeń o zasiłek dla bezrobotnych sięgnęła 3,5 mln po tym, jak tydzień wcześniej wyniosła 3,28 mln. Najwyższe szacunki mówią nawet o 5,25 mln nowych bezrobotnych.
Rozprzestrzeniająca się w zawrotnym tempie pandemia koronawirusa SARS-CoV-2 zmusiła wszystkie najważniejsze banki centralne na świecie do dostosowania swojej polityki pieniężnej w celu wspierania światowej gospodarki i ratowania jej przed recesją. Jednymi z najpopularniejszych działań były oczywiście masowe obniżki stóp procentowych. Amerykańska Rezerwa Federalna poszła jednak o krok dalej. W reakcji na rozwój pandemii, amerykańska Rezerwa Federalna otworzyła dla zagranicznych banków centralnych tymczasowy mechanizm umów odkupu w celu wsparcia sprawnego funkcjonowania rynków finansowych. Program pozwoli uczestnikom (innym bankom centralnym) na tymczasową wymianę posiadanych przez nich amerykańskich obligacji skarbowych na dolary, które następnie będą mogły być udostępniane instytucjom w ich jurysdykcjach. Działania te mają ustabilizować rynki finansowe, gdy zarówno Stany Zjednoczone jak również inne duże gospodarki wejdą w stan częściowego zamknięcia (kwarantanny). Jego celem jest wspieranie sprawnego funkcjonowania rynku poprzez zapewnienie alternatywnego, tymczasowego źródła finansowania w postaci dolara amerykańskiego, co ma zapewnić wystarczającą płynność w światowym systemie finansowym. Usługa ta ma być dostępna dla banków centralnych przez okres sześciu miesięcy począwszy od 6 kwietnia 2020 r. W środę o poranku dolar amerykański umacnia się w stosunku do wszystkich pozostałych walut grupy G8. Jego największą aprecjację dostrzec można wobec dolara australijskiego.
Stało się coś, o czym fani kryptowalut nawet dotąd nie śnili. A jednak! Kryzys, jaki właśnie się rozpoczyna, już teraz zmienia nasz świat nie do poznania. Fed podjął właśnie decyzję o reformie systemu dolara. Odtąd w koszyku wspierającym amerykańską walutę znajdą się… bitcoin i ether! – To wielki dzień dla USA i dla Fed. Obecny kryzys wymaga jednak specjalnych działań – mówił na konferencji prasowej Jerome Powell, prezes Fed. Okazuje się, że projekt nowego systemu finansowego był przygotowywany od dawna. W ostatnim czasie przeszedł jednak ważne dla zwolenników BTC modyfikacje. Jakby tego było mało, Fed ma wdrożyć u siebie technologię blockchain. Ta ma pomóc obywatelom śledzić emisję nowych banknotów. Niestety, jak można się było domyślić, decyzja Fedu wywołała ogromne kontrowersje. Społeczność kryptowalut niekoniecznie jest zadowolona z tego, co ma miejsce. Z kolei Tom Lee, znany “byczy” analityk, nie ma wątpliwości: to dobra wiadomość. – Wiem jedno: BTC do końca roku będzie kosztował 100 tys. dolarów. Jeśli ktoś dotąd ma wątpliwości, jest naiwny. Pociąg startuje – twierdzi Lee w rozmowie z CNN.
Środowy poranek przyniósł dalsze osłabienie polskiej waluty. Kurs euro pnie się w górę czwartą sesję z rzędu, uparcie podążając w stronę wieloletniego szczytu z ubiegłego tygodnia. Po marcowej zapaści odreagowanie na rynku złotego trwało raptem trzy dni. Od czterech sesji kurs euro znów rośnie, zmierzając w kierunku 4,60 zł. W ubiegłym tygodniu za euro płacono nawet 4,63 zł, co było najwyższym poziomem od 11 lat. W środę o 10:28 kurs euro kształtował się na poziomie 4,5687 zł i był o prawie dwa grosze wyższy niż we wtorek wieczorem. Od piątkowego minimum notowania pary euro-złoty podniosły się już o ponad 6 groszy. Dolar amerykański był wyceniany na 4,1766 zł, a więc aż o 5 groszy powyżej wtorkowego kursu odniesienia. Tak silny wzrost kursu dolara jest pochodną silnego ruchu na parze euro-dolar, której notowania w środę rano spadły z 1,1025 do 1,0940. Mocny pozostał też frank szwajcarski, za którego płacono 4,3220 zł – o ponad trzy grosze więcej niż dzień wcześniej. W ubiegły poniedziałek frank kosztował przeszło 4,38 zł i był najdroższy od stycznia 2015 roku.
Christine Lagarde, przewodnicząca Europejskiego Banku Centralnego (EBC) poinformowała w środowy poranek, że reprezentowana przez nią instytucja w ramach walki z negatywnymi wpływami koronawirusa na gospodarkę oraz przeciwdziałania potencjalnemu kryzysowi płynnościowemu wdraża w życie program ukierunkowanych dłuższych operacji inwestycyjnych (z ang. targeted longer-term investing operations, w skrócie TLTIO). Program nazwany potocznie przez media 1000+ ma być alternatywą dla wdrożonego po raz pierwszy w 2014 roku pakietu TLTRO. Po ogłoszeniu możliwości nielimitowanego dodruku przez Rezerwę Federalną (Fed) oraz nieograniczonego skupu obligacji w wykonaniu EBC, bank centralny strefy euro postanowił pójść o krok dalej w walce z potencjalnym kryzysem płynnościowym i wykorzystać potencjał drzemiący w spekulantach, stanowiących bardzo ważny trzon współczesnych rynków finansowych, zapewniając im niezbędną płynność 24 godziny na dobę. W efekcie Christine Lagarde zapowiedziała program TLTIO, potocznie określany przez media ekonomiczne jako „program 1000+”. W odróżnieniu od pomysłu rządu USA, który postanowił przekazać każdemu Amerykaninowi czek o wartości tysiąca dolarów, EBC chce dofinansować depozyty handlowe zainteresowanych inwestorów detalicznych kwotą 1000 euro, które zostanie przetransferowane bezpośrednio na rachunek tradingowy. Szczegóły programu, miejsca składania wniosków oraz lista europejskich brokerów i domów maklerskich uczestniczących w programie TLTIO ma zostać opublikowana do końca bieżącego tygodnia, wynika z informacji udzielonych przez Lagarde. Wprowadzenie programu TLTIO jako uzupełnienie ogłoszonej niedawno trzeciej rundy TLTRO oraz nielimitowanego skupu aktywów ma pozwolić EBC uzyskać pośredni dostęp do rynku prywatnego. Jako, że bank centralny sam w sobie nie może zostać właścicielem aktywów i kreuje pieniądz głównie poprzez zakup obligacji rządowych, przekazując środki traderom chce dodrukowywać pieniądze, które bezpośrednio zasilą ich portfele, a co za tym idzie akcje prywatnych spółek, rynek obligacji korporacyjnych oraz szereg innych klas aktywów.
Spółka Alibaba oraz fundacja jej założyciela Jacka Ma przekazały Poczcie Polskiej 48 000 maseczek ochronnych. O geście chińskiego miliardera dowiadujemy się z listu z podziękowaniami, który prezes Poczty Polskiej Radosław Sypniewski wysłał do ambasadora Chińskiej Republiki Ludowej w Polsce. W ubiegłym tygodniu pracownicy Poczty Polskiej zgłosili postulat dotyczący zwiększenia ochrony osobistej. „Koronawirusowe” zmiany widać już we wszystkich placówkach polskiej poczty. Jack Ma jest najbogatszym Chińczykiem – jego majątek Bloomberg wycenia na 43,8 mld dolarów. Drugie miejsce zajmuje Tony Ma (zbieżność nazwisk przypadkowa), z 39 mld dolarów. Rynkowe zawirowania spowodowane koronawirusem sprawiły, że Jack Ma jest również najbogatszym człowiekiem w Azji – wcześniej to miano należało do Hindusa Mukesha Ambaniego.
Jeszcze w tym roku, mimo cięć kontraktów w Juventusie, Cristiano Ronaldo może zostać trzecim w historii sportowcem, który zarobi miliard dolarów – poinformował magazyn ekonomiczny “Forbes”. Ronaldo tylko w zeszłym roku zarobił 109 milionów dolarów, co uczyniło go drugim najlepiej zarabiającym piłkarzem na świecie i jednym z najlepiej opłacanych sportowców. Jak poinformował magazyn ekonomiczny “Forbes”, mimo cięć pensji w Juventusie, Ronaldo jeszcze w tym roku może stać się trzecim w historii sportowcem, którego zarobki przekroczą miliard dolarów. Portugalczyk zawdzięcza to nie tylko kontraktowi w klubie, ale też umowie z firmą Nike czy linii swoich produktów takich jak bielizna, obuwie oraz perfumy. Pierwszym sportowcem, którego zarobki przekroczyły miliard dolarów, był golfista Tiger Woods w 2009 roku. Drugi to pięściarz Floyd Mayweather Jr, który dokonał tego w 2017 roku.
Amerykańskie media informują o nowej nieruchomości Davida Beckhama. Słynny piłkarz, który obecnie zarządza własnym klubem w Miami, postanowił kupić tam luksusowy apartament. Bez większych problemów zapłacił za niego fortunę. Portal TMZ zdradza, że “Becks” wydał 24 mln dolarów za mieszkanie w nowoczesnym wieżowcu One Thousand Museum. Zaprojektowała go nieżyjąca już Zaha Hadid. Brytyjska architekta w przeszłości otrzymała wiele prestiżowych nagród. Były gwiazdor Manchesteru United kupił nieruchomość z pięcioma sypialniami. Cały apartament charakteryzuje się dużymi pokojami z wielkimi oknami, z których można podziwiać miasto i ocean. W środku nie brakuje innych luksusów, a jednym z nich jest duży basen i siłownia. W dodatku na dachu znajduje się lądowisko dla helikopterów. Wygody w sam raz dla bogaczy, którzy cenią sobie prywatność.
Opracował: Sławek Sobczak