Druga sesja tygodnia na głównych indeksach giełdowych przynosi dalsze wzrosty – czyli podtrzymanie poniedziałkowego, pozytywnego sentymentu. Dziś następuje kolejna seria publikacji danych największych spółek – w tym międzynarodowego koncernu naftowo-gazowego BP. Spółka podała dziś, że przychody w czwartym kwartale 2019 roku wyniosły 72,17 mld USD. Zysk netto firmy wyniósł 2,57 mld dolarów, co przewyższa oczekiwania rynkowe, które w czwartym kwartale br. wyniosły 2,17 mld dolarów, ale rok do roku spadły o 25 proc. Kolejną istotną spółką była spółka Sony Corp., która podała, że rozwodniony zysk na akcję (EPS) w skali roku spadł o 45 proc. i wyniósł ¥182.89 w trzecim kwartale 2019 roku. Znaczący wzrost sprzedaży usług finansowych i I&SS przyczynił się jednak do wzrostu sprzedaży spółki o 3 proc. r/r do poziomu ¥2.463,2 mld.

 

Administracja Donalda Trumpa przyjęła nowe kontrowersyjne prawo, które ułatwi jej stosowanie karnych ceł wobec krajów oskarżanych przez nią o celowe zaniżanie wartości swoich walut, wynika z informacji przekazanych przez amerykański Departament Handlu. Kontrowersyjność nowych reguł wynika z tego, że USA będą mogły nakładać cła nawet jeśli kraj wcześniej nie zostanie oficjalnie uznany za manipulatora walutowego przez amerykański Departament Skarbu, jak to było dotychczas. Poprzednie administracje opierały się takim rozwiązaniom, pomimo wezwań np. Kongresu USA, obawiając się wywołania wojny walutowej. Obecnej to nie przeszkadza.

 

W handlu przedsesyjnym drożeją akcje amerykańskich banków. Inwestorzy uznali opóźnienie ogłoszenia wyników prawyborów prezydenckich Partii Demokratycznej w Iowa za sygnał rosnącej szansy reelekcji prezydenta Donalda Trumpa. Akcje JPMorgan Chase & Co. drożeją o 1,4 proc., Bank of America o 1,6 proc., Citigroup o 1,6 proc. Równie dużym popytem cieszą się papiery Morgan Stanley i Goldman Sachs Group.

 

 

Rynki zapoznały się wczoraj z wynikami amerykańskiego wskaźnika PMI obrazującego aktywność sektora przemysłowego w Stanach Zjednoczonych – pierwszy publikował instytut IHS Markit, drugi natomiast ISM. Jak zwykle w tym przypadku dla traderów z USA zdecydowanie większe znaczenie ma ten drugi.  Z raportu IHS Markit wynika, iż pomimo pesymistycznych prognoz zakładających spadek do 51,7, finalnie wartość wskaźnika PMI dla sektora przemysłowego w Stanach Zjednoczonych spadła w styczniu br. jedynie do poziomu 51,9 z 52,4 raportowanego w grudniu. – Produkcja amerykańska kuleje, a spadek eksportu hamuje wzrost produkcji i powoduje spadek zatrudniania. Dane z badania są zbieżne z umiarkowanym spadkiem produkcji fabrycznej, co oznacza, że w pierwszym kwartale sektor produkcyjny ponownie będzie działał jako czynnik hamujący rozwój całej gospodarki – komentuje Chris Williamson, główny ekonomista w IHS Markit. Jak jednak wspomniano we wstępie, powyższa publikacja nie ma większego znaczenia dla inwestorów ze Stanów Zjednoczonych. Jeszcze lepsze dane opublikował natomiast instytutu ISM, z raportu którego wynika, iż gospodarka rozwija się zdecydowanie szybciej niż prognozowano. Mimo, że analitycy spodziewali się niewielkiego wzrostu wartości wskaźnika względem poprzedniego odczytu z 47,2 do 47,8, to ostatecznie odnotowano jego wzrost aż do 50,9, co jest najwyższym rezultatem od lipca 2019 r. Pozytywny wydźwięk tej publikacji wspierała również dodatnia rewizja ubiegło miesięcznego odczytu do 47,8 z 47,2. W raporcie przeczytać możemy, że spośród sześciu dużych sektorów przemysłu, najsilniejszy pozostaje sektor żywności, napojów i wyrobów tytoniowych, a w dalszej kolejności plasuje się sektor produktów komputerowych i elektronicznych. Najsłabszy jest sektor produktów naftowych i węglowych. Ogólnie rzecz biorąc, nastroje w tym miesiącu są umiarkowanie pozytywne, jeśli chodzi o wzrost w najbliższej przyszłości.

 

Na azjatyckich rynkach akcji panują dobre nastroje. Indeksy rosną, także w Chinach, gdzie w poniedziałek doszło do bardzo dużej przeceny. W pierwszych minutach wtorkowego handlu na chińskich rynkach akcji dominowały jeszcze zlecenia sprzedaży. Indeksy spadały o ponad 2 proc. W ciągu zaledwie kilku minut straty zostały jednak odrobione. Obecnie główny indeks giełdy w Szanghaju rośnie o 0,2 proc., a CSI300, indeks największych spółek z Szanghaju i Szenzen, zyskuje 1,3 proc. We wtorek wartość obu indeksów spadała o ok. 8 proc.

 

Hongkong poinformował o śmierci z powodu koronawirusa, potwierdzając drugą śmiertelność poza Chinami kontynentalnymi, gdzie liczba przypadków przekroczyła w tym tygodniu 20 000. Stany Zjednoczone oświadczyły, że przygotowują się na możliwą pandemię, choć znaczna większość przypadków wciąż pozostaje w chińskiej prowincji Hubei. Jak powiedział szef Światowej Organizacji Zdrowia, rozprzestrzenianie się nowego wirusa może pozostać „minimalne i powolne”, jeśli epidemia zostanie zwalczona u źródła i kraje będą ze sobą współpracować.  Chiński rząd przyrzekł ukarać urzędników, którzy opóźniają lub nie ujawniają informacji o wirusie. Rządząca Partia Komunistyczna pragnie uniknąć powtórzenia się sytuacji z wcześniejszej epidemii SARS, podczas którego została skrytykowana za początkowe zatuszowanie skali problemu.

 

Temat koronawirusa nie jest co prawda bezpośrednio powiązany z rynkami finansowymi, spowoduje jednak najprawdopodobniej spowolnienie gospodarcze i wywołuje niepewność, co realnie wpływa na ruchy rynków. Widać to między innymi po cenie ropy naftowej, której amerykańska mieszanka WTI spada we wtorek poniżej poziomu 51 dolarów, testując półroczne minima. Od początku 2020 roku ropa WTI notowała jedynie 5 sesji wzrostowych, osuwając się z lokalnych maksimów o 23 proc., spadając jednocześnie poniżej poziomu 51 dolarów. Notowania czarnego złota testowały ważne wsparcie na wysokości półrocznych dołków, pokrywające się z minimami czerwcowymi. Jeżeli strefa zostałyby pokonana, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby ropa zaliczyła kolejne silniejsze tąpnięcie, w kierunku minimów z końca 2018 roku, na wysokości niespełna 43 dolarów za baryłkę. Obawy o spowolnienie gospodarcze powodują, że inwestorzy wyczuwają jednocześnie możliwość spadku zapotrzebowania na ropę wyprzedając aktywa z nią powiązane, co przekłada się z kolei na spekulacyjny spadek wartości rynkowej czarnego złota.

 

Władze Makau zwróciły się do kasyn, aby tymczasowo zawiesiły działalność. Byłby to drugi taki przypadek w historii największego na świecie centrum hazardu. Prośba o zamknięcie kasyn tłumaczona jest potrzebą działań powstrzymujących rozprzestrzenianie się epidemii nowego koronawirusa. Światowe centrum hazardu w 2018 roku zawiesiło działalność na 33 godziny z powodu tajfunu. Spotkanie władz z przedstawicielami kasyn ma odbyć się we wtorek wieczorem i możliwe, że wtedy zapadnie decyzja w sprawie zawieszenia działalności.

 

Alphabet po raz pierwszy ujawnił wpływy reklamowe YouTube. W ubiegłym roku wyniosły 15,15 mld dolarów, donosi The Guardian. Tylko w czwartym kwartale ubiegłego roku wpływy ze sprzedaży reklam na popularnym serwisie wideo sięgnęły 4,72 mld dolarów. A nie są to jedyne przychody YouTube, bo generuje jeszcze pieniądze z kilku innych źródeł, m.in. subskrypcji na YouTube TV.

 

Akcje Tesli drożeją w zawrotnym tempie. Tylko od początku roku spółka zdrożała o ponad 80 proc. Nie brakuje entuzjastów, którzy wieszczą dalsze wzrosty. Inwestorzy posiadający w portfelach akcje Tesli mają powody do zadowolenia. Poniedziałkowa sesja na Wall Street przyniosła wzrost cen walorów kalifornijskiej spółki aż o 19,89 proc. To największy dzienny wzrost od ponad 6 lat. Tyle tylko, że w maju 2013 r. Tesla była jeszcze start-upem (notabene wzrost o 24,4 proc. nastąpił w dniu ogłoszenia pierwszego w historii kwartału z zyskiem), a dziś jest drugą pod względem kapitalizacji motoryzacyjną firmą świata (117 mld wobec wyceny Toyoty na poziomie 199 mld dolarów). Na zakończenie 2019 r. akcje Tesli kosztowały 418 dolarów. Obecnie jest to już 780 dolarów, co oznacza wzrost w ciągu niewiele ponad miesiąca o 86 proc. To wynik, który przewyższa nie tylko większość spółek i indeksów, ale także znanych z gwałtownych ruchów w górę i w dół kryptowalut – przykładowo, od początku roku bitcoin zdrożał „jedynie” o 28 proc. W ciągu ostatnich 12 miesięcy wzrost kursu Tesli wyniósł 150 proc. wobec 20 proc. ruchu w górę indeksu S&P 500. Jeszcze większe wrażenie budzi odniesienie do IPO. Akcje Tesli debiutowały na giełdzie w połowie 2010 r. po cenie emisyjnej 17 dolarów. Obecna cena jest o 4488 proc. wyższa. W ostatnich latach akcje Tesli rozpalały emocje inwestorów, a ze względu na regularne „przepalanie” przez spółkę gotówki, nie brakowało osób chcących skorzystać na spadku jej wyceny.  Póki co zajęcie krótkiej pozycji na akcjach spółki Elona Muska nie pozwoliło zarobić. Jak informują analitycy S3 Analytics, w 2019 r. krótkie pozycje na akcjach Tesli przyniosły 2,89 mld dolarów straty, zaś od początku 2020 r. aż 8,31 mld dolarów na minusie. Warto dodać, że krótka sprzedaż dotyczy aż 18 proc. akcji Tesli pozostających w obiegu. To zdecydowanie najwyższy wynik na Wall Street – drugi na liście jest Apple z 0,9 proc. Wsparciem dla wczorajszego wzrostu cen akcji Tesli była rekomendacja firmy Argus Research, która podniosła cenę docelową z 556 do 808 dolarów za akcję. Mimo wzrostu kursu przypominającego hiperbolę nie brak jednak analityków, którzy wieszczą dalsze mocne zwyżki. Uwagę mediów za oceanem przykuwa dziś rekomendacja firmy ARK Invest, zdaniem której do 2024 r. akcje Tesli będą warte 7000 dolarów. Co więcej, jest to scenariusz bazowy, ponieważ scenariusz optymistyczny zakłada 15 000 dolarów za akcję. Nawet najgorszy z wariantów, 1500 dolarów, oznaczałby wzrost względem dzisiejszej wyceny o 92 proc. W ubiegłym tygodniu Tesla podała lepsze od oczekiwań wyniki kwartalne. Spółka ogłosiła także plan zakładający sprzedaż ponad 500 000 pojazdów w 2020 r. W całym 2019 r. liczba przekazanych aut wyniosła 367 000, o 50 proc. więcej niż rok wcześniej. Astronomiczne wzrosty cen akcji Tesli windują wartość majątku jej założyciela. Według Bloomberga Elon Musk znajduje się na początku trzeciej dziesiątki najbogatszych ludzi na świecie. Po wzroście o 13,5 mld dolarów od początku tego roku majątek założyciela Tesli wyceniany jest na 41 mld dolarów. 48-letni Musk jest obecnie 22. na liście najbogatszych ludzi na świecie.

Opracował: Sławek Sobczak