Akcje Apple’a poprowadziły nowojorskie indeksy „na północ”. Wirusowe odbicie było jednak globalne, a dodatkowo pomagały mu publikowane we wtorek raporty makroekonomiczne. Po dwóch spadkowych sesjach, za którymi stały lęki przed epidemią koronawirusa 2019-nCoV wtorek przyniósł wzrostowe odreagowanie. Choć chińska zaraza zebrała już 106 oficjalnie potwierdzonych ofiar śmiertelnych (przy 4690 potwierdzonych przypadków), to strach inwestorów wyraźnie zmalał. W dalszym ciągu spadały rynki azjatyckie (nawet -3 proc. w Seulu), ale już indeksy w Europie zakończył dzień po blisko 1 proc. ponad kreską. Jeszcze większym optymizmem wykazali się Amerykanie. S&P500 poszedł w górę o 1,10 proc. i osiągnął wartość 3 279,33 pkt. Dow Jones po zwyżce o 0,65 proc. pozostał wyraźnie poniżej pułapu 29 000 punktów. Nasdaq Composite zyskał 1,43 proc.po spadku o 1,89 proc. dzień wcześniej. Być może za poprawę nastrojów inwestycyjnych w jakimś stopniu odpowiadały zapowiedzi władz. Chiński prezydent Xi Jinping powiedział, że walka z epidemią koronowirusa jest obecnie najważniejszym zadaniem Pekinu. Odwiedzający Chiny szef Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) pochwalił wysiłki władz ChRL za podjęcie szybkich i zdecydowanych działań na rzecz powstrzymania rozwoju epidemii. Tyle wersji oficjalnej. Faktem jest jednak, że poprzednie tego typu epidemie nie miały długotrwałego wpływu na zachowanie rynków akcji. Giełdowe indeksy podążały w przeszłości za wynikami spółek i sytuacją ekonomiczną, lekceważąc statystyki lekarskie. Najwyraźniej Wall Street uważa, że tak będzie i tym razem.

W centrum uwagi znalazły się drożejące o 2,8 proc. akcje Apple’a, który po wtorkowej sesji pokazał wyniki za IV kwartał. W handlu przedsesyjnym za akcję Apple płacono $324,33, najwięcej od wejścia spółki na giełdę w latach 80. XX wieku.  Poprawa wyników Apple to głównie zasługa wzrostu popytu na najnowsze modele iPhone’ów. Sprzedaż smartfonów wygenerowała 56 mld USD w minionym kwartale i była o 8 proc. wyższa niż rok wcześniej.   W Ameryce weszliśmy w szczyt sezonu wynikowego. Inwestorzy bardzo źle przyjęli raport kwartalny przemysłowego konglomeratu 3M, którego akcje przeceniono o 5,7 proc. Spółka zwana niegdyś „amerykańską gospodarką w pigułce” rozczarowała prognozami na 2020 rok i skarżyła się na słaby popyt z Chin. O 5,1 proc. w dół poszły notowania Pfizera po tym, jak farmaceutyczny gigant rozczarował wynikami za IV kw. Na foncie makroekonomicznym pozytywnie zaskoczyły nastroje konsumentów. Indeks Conference Board w styczniu wzrósł do 131,6 pkt. ze 128,2 pkt. w grudniu wobec oczekiwanych 128 pkt. Rozczarowały za to zamówienia na dobra trwałego użytku. Po wyeliminowaniu środków transportu wskaźnik ten zaliczył spadek o 0,1 proc. mdm po spadku o 0,4 proc. mdm w listopadzie. Ekonomiści liczyli na wzrost o 0,2 proc. mdm. W pełnym odwrocie znalazły się walory spółek medycznych, których notowania w ostatnich dniach zostały „napompowane” doniesieniami o rozprzestrzenianiu się koronawirusa 2019-nCoV. Ale już we wtorek akcje Allied Healthcare Products potaniały o 32 proc. Kurs Co-Diagnostics spadł o 24,5 proc. Walory Inovio Pharmaceuticals przeceniono o 18 proc. A papierami NanoViricides handlowano po 48 proc. taniej niż w poniedziałek.

 

Globalna poprawa nastrojów inwestycyjnych dała nieco wytchnienia polskiej walucie. Niemniej jednak kurs euro utrzymał się powyżej 4,27 zł. Za to osłabienie franka na parze z euro pozwoliło kursowi CHF/PLN zejść poniżej 4 zł. Dziś rano kurs euro wynosił 4,2730 zł i był nieznacznie wyższy niż we wtorek wieczorem. Wczoraj mieliśmy intensywny dzień na polskim rynku walutowym. Najpierw kurs EUR/PLN wspiął się na najwyższy poziom od połowy grudnia, przekraczając 4,28 zł. Jednakże popołudniowa poprawa nastrojów na rynkach doprowadziła do umocnienia złotego i spadku kursu euro o jeden grosz.  Jeszcze większą zmienność odnotowano na parze frank-złoty. We wtorek rano kurs franka sięga w porywach 4,0140 zł, by w nocy spaść nawet poniżej 3,98 zł. Szwajcarską waluta handlowano po niemal 3,99 zł, czyli o prawie grosz drożej niż wczoraj wieczorem.  O grosz zwyżkowały też notowania dolara amerykańskiego. Za „zielonego” trzeba było zapłacić 3,8826 zł. Funt szterling kosztował 5,0521 zł i był o przeszło pół grosza droższy niż dzień wcześniej. Wieczorem czeka nas komunikat z Rezerwy Federalnej. Rynek oczekuje utrzymania stóp procentowych na niezmienionym poziomie na tym i na kilku kolejnych posiedzeniach FOMC.

 

Eksperci rządowi i akademiccy w USA opracowali szczepionkę na afrykański pomór świń (ASF), która okazała się stuprocentowo skuteczna, poinformowało Amerykańskie Stowarzyszenie Mikrobiologiczne (ASM). Zarówno małe, jak i duże dawki szczepionki, opracowane z genetycznie zmodyfikowanego wcześniejszego szczepu wirusa, były skuteczne u świń 28 dni po inokulacji, głosi raport. Choć ASF wykryto ponad 100 lat temu, dotychczas nie było dostępnej szczepionki na chorobę, która w najostrzejszej postaci jest zabójcza dla świń. Pojawienie się ASF skutkuje koniecznością wybijania stad, co generuje wielkie straty dla hodowców. W ostatnim czasie skutkiem choroby było wybicie olbrzymiej liczby świń w Chinach, co doprowadziło do kryzysu na rynku mięsa wieprzowego w tym kraju. Prace nad szczepionką trwały od 2007 roku, kiedy doszło do epidemii ASF w Gruzji.  Przed komercjalizacją szczepionki potrzebne są jeszcze dodatkowe prace niezbędne do wypełnienia wymagań regulacyjnych.

 

Boeing poinformował w środę, że szacuje koszty wynikające z problemów z samolotem 737 MAX na 18 mld dolarów, donosi Reuters. Samoloty Boeing 737 MAX zostały uziemione w marcu ubiegłego roku po tym jak doszło do dwóch katastrof maszyn tego typu w okresie pięciu miesięcy. Pojawiło się podejrzenie, że przyczyną były wady konstrukcyjne samolotu. Boeing poinformował, że w kwartale zakończonym w grudniu miał ujemny cash flow wynoszący 2,67 mld dolarów. Rok temu był on dodatni i wynosił $2,45 mld. Bazowa strata operacyjna wynosiła $2,54 mld, czyli 2,33 dolara na akcję. Rok wcześniej spółka miała zysk $3,87 mld, czyli 5,48 dolara na akcję.  Boeing zasygnalizował w środę, że może zmniejszyć produkcję samolotów 787 Dreamliner.

 

Nissan planuje cięcia 4300 etatów pracowników umysłowych i zamknięcie dwóch zakładów produkcyjnych – dowiedział się Reuters. Działania te zostaną podjęte, aby przeprowadzić plan naprawczy i zgromadzić więcej oszczędności. „Sytuacja jest tragiczna. Trzeba to zrobić lub zginąć” – powiedziała agencji Reuters osoba z otoczenia zarządu firmy. Inne źródła podały, że planowane cięcia były przedstawione zarządowi już w listopadzie oraz zostały zatwierdzone. Pod rządami poprzedniego prezesa Nissana postawiono na nowe modele i zdecydowano się na takie rynki jak Indie, Rosja czy Azja Południowo-Wschodnia. Obecnie nowe samochody nie osiągają celów sprzedażowych, a kierownictwo w Jokohamie jest zdania, że 40 proc. zdolności produkcyjnej jest niewykorzystane lub niedostatecznie wykorzystane. W lipcu Nissan przekazał informację, że zmniejszy zatrudnienie o 12,5 tys. miejsc pracy z 14 lokalizacji na świecie. Zakres modeli miał również zostać ograniczony o 10 proc. Wówczas, jak podaje Reuters, Nissan rozważał zamknięcie jednej linii produkcyjnej w każdym zakładzie, teraz mowa o zamknięciu dwóch fabryk na stałe oprócz redukcji etatów w 14 lokalizacjach.

 

Na rynku jest olbrzymi popyt na pamiątki po Kobe Bryancie. Ludzie za wszelką cenę chcą kupić jego koszulki czy karty kolekcjonerskie. Ceny wzrosły nawet 20-krotnie! Amerykanie przestrzegają przed oszustami, którzy sprzedają podróbki.  Serwis “TMZ” donosi, że na amerykańskim rynku panuje szaleństwo na pamiątki po legendzie NBA. Kibice za wszelką cenę chcą kupić koszulki czy karty kolekcjonerskie Kobego Bryanta. W tym momencie trwa aukcja koszulki Bryanta z jego podpisem z sezonu 2004/2005. Cena już teraz wynosi 6500 dolarów, a licytacja zakończy się… za miesiąc!  Wysokiej klasy dealer, który nie chciał być wymieniony z imienia i nazwiska, mówi, że niezwykle rzadka karta do koszykówki Kobego (cena pierwotna: 2500 dolarów) została sprzedana po jego śmierci za prawie 50 000 dolarów. Niektórzy dealerzy mówią jednak o zatrzymaniu sprzedaży, bo nie chcą czerpać korzyści na emocjach fanów.

Opracował: Sławek Sobczak