Szwajcarskie Davos gości najbogatszych ludzi świata i polityki na 50. dorocznym Światowym Forum Ekonomicznym. Jest tam także obecny Donald Trump, który chwali się swoimi zasługami dla amerykańskiej gospodarki. Tymczasem, kurs dolara traci względem koszyka walut z indeksu DXY. Prezydent USA przebywa w Davos, podczas gdy w Waszyngtonie, amerykański senat rozpocznie wysłuchanie stron procesie Donalda Trumpa, którego Izba Reprezentantów oskarża m.in. o nadużycie władzy. Oskarżyciele uważają, że w związku ze sprawą, Prezydent zasługuje na impeachment. W drodze na swoje wystąpienie w Davos, Trump powiedział dziennikarzom, że proces o impeachment jest “tylko mistyfikacją” i “polowaniem na czarownice, które trwa od lat”. Odnośnie gospodarki, prezydent USA stwierdził w przemówieniu, że jego kraj “znajduje się w okresie boomu gospodarczego, jakiego świat nigdy wcześniej nie widział”. “Ameryka dobrze się rozwija; Ameryka kwitnie i tak, Ameryka znów wygrywa jak nigdy dotąd” – mówił Trump nie omieszkując dopiec Rezerwie Federalnej mówiąc, że Fed zbyt szybko podniósł stopy procentowe i zbyt wolno je obniżył. To jednak nie powstrzymuje go od optymizmu wyrażanego słowami: “Widzę tak ogromny potencjał na przyszłość. Jeszcze nawet nie zaczęliśmy, bo liczby, o których mówimy, są ogromne. Czas na sceptycyzm minął.” W swoim wystąpieniu, Trump mówił m.in. o korzyściach dla zwykłych ludzi jakie niesie za sobą gospodarcza potęga USA. Wezwał także światowych przywódców do łączenia sił w celu wzmacniania narodów, bezpieczeństwa, kultury i wolności i uczynić świat piękniejszym niż kiedykolwiek wcześniej.
Ambasada USA w Libii zwiększyła presję na przywódcę samozwańczej Libijskiej Armii Narodowej Chalifę Haftara, domagając się natychmiastowego wznowienia wydobycia ropy uniemożliwianego przez jego siły. Haftar doprowadził do całkowitego wstrzymania wydobycia na praktycznie wszystkich eksploatowanych złożach ropy w Libii tuż przed konferencją w Berlinie w niedzielę, na której ustalano warunki zakończenia konfliktu w Libii. Na skutek jego działań, a także obaw dotyczących dostaw ropy z Iraku, gdzie doszło do eskalacji protestów, kurs ropy przekroczył w poniedziałek 65 dolarów za baryłkę.
Nierówności jeszcze bardziej się umocniły i jest prawdopodobne, że w erze rewolucji technologicznej i zielonej transformacji, będą się jeszcze bardziej pogłębiać – czytamy w raporcie Światowego Forum Ekonomicznego, które za pomocą wskaźnika Social Mobility Index, zbadało aktualny stan mobilności społecznej na całym świecie. Główny wniosek płynący z raportu World Economic Forum (WEF) jest taki, że większość gospodarek nie zapewnia odpowiednich warunków, w których ich obywatele mogą się rozwijać. W rezultacie szanse jednostki na odniesienie sukcesu pozostają uwarunkowane jej statusem społeczno-ekonomicznym w chwili urodzenia, co pogłębia historyczne nierówności. W swoim raporcie na temat mobilności społecznej WEF stwierdza, że większość gospodarek musi wypełnić lukę w mobilności społecznej, jednak najlepsze wyniki osiąga Europa, szczególnie kraje skandynawskie. Pierwszą piątkę w rankingu tworzą: Dania, Norwegia, Finlandia, Szwecja i Islandia. Narody te łączą dostęp, jakość i równość w edukacji, zapewniając jednocześnie możliwości pracy w dobrych warunkach, a także wysoką jakość ochrony socjalnej. Kolejne miejsca, aż do 13. pozycji, także zajmują kraje ze Starego Kontynentu. Pierwszy kraj spoza Europy, Kanada, uplasowała się na 14. pozycji, tuż przed Japonią. USA znalazły się na 27. miejscu, a Polska – na 30., za Cyprem i przed Łotwą. Wśród dużych wschodzących gospodarek z grupy BRICS najbardziej mobilną społecznie okazała się Rosja, która uplasowała się na 39. pozycji. Chiny zajmują 45. miejsce, Brazylia 60., Indie 76., a Republika Południowej Afryki 77.
Największy, a zarazem najambitniejszy projekt transportowy realizowany obecnie w Europe – Crossrail, zaliczył kolejne opóźnienie w realizacji. Podczas gdy londyńska część trasy ma zostać oddana do użytku latem 2021 roku, pociągi na całości trasy zobaczymy dopiero w połowie 2022 r. Opóźnieniom towarzyszą również znaczące wzrosty kosztów budowy, które tylko dolewają oliwy do płonącego już od jakiegoś czasu ognia krytyki projektu i tempa związanych z nim działań. Crossrail zwany również Linią Elżbietańską (ang. Elizabeth Line) jest obecnie realizowanym projektem transportowym, który zakłada budowę 117 kilometrów całkowicie nowej linii kolejowej łączącej wschód i zachód Anglii na wysokości Londynu. Najważniejszą składową projektu jest seria tuneli biegnących pod całym Londynem, mająca imponującą łączną długość 42 kilometrów. Zadaniem londyńskiej części linii będzie odciążenie, już i tak „zapchanych”, alternatywnych linii metra. Kolejnym ważnym celem przyświecającym budowie Crossrail jest jej doprowadzenie do jednego z największych i najbardziej zatłoczonych lotnisk w Europe – Heathrow. Rozpoczynając budowę przewidywano, że wszystkie stacje na całej długości torów (117 km) uda się otworzyć do grudnia 2018 roku, kosztem 14,8 miliardów funtów brytyjskich. Jednak nawet te bezpieczne założenia okazały się zbyt optymistyczne, a 11 lat po rozpoczęciu budowy tego największego projektu transportowego w Europie pasażerowie nadal nie są mogą pokonać całej trasy. Konstruktorom należy jednak przyznać, że nowe odcinki, choć opóźnione, są sukcesywnie oddawane do ruchu. Rok 2020 nie będzie szczęśliwy dla zniecierpliwionych czekaniem pasażerów i przyszłych klientów Elizabeth Line. Nie tylko nie zostanie otwarty żaden nowy, brakujący odcinek trasy, ale planowe otwarcie wspomnianego, najważniejszego londyńskiego odcinka, przesunęło się z początku 2021 roku na jego połowę, czyli okres wakacyjny. Pełne wykorzystanie wszystkich torów, stacji oraz zwrotnic, umożliwiające podróż na odcinku 117 km jednym składem będzie możliwe dopiero latem 2022 roku, z czego wynika, że ostateczne opóźnienie terminu oddania całej inwestycji może wynieść prawie 4 lata.
Bundespolizei obniżyła wymagany poziom znajomości języka niemieckiego dla rekrutów. Powodem jest rosnąca liczba wakatów. Tylko w tym roku na emeryturę przejdzie 853 niemieckich policjantów, a liczba wakatów wyniesie 2150. Aby uzupełnić szeregi Bundespolizei zdecydowała się na obniżenie niektórych wymagań dla kandydatów. Podczas egzaminu językowego muszą napisać m.in. dyktando na określony temat zawierające 180 słów. Postanowiono o „lekkim” zwiększeniu tolerancji na popełnione błędy. Oznacza to, że rekruci będą mogli łatwiej zdać test jeśli będą chcieli zostać funkcjonariuszami tzw. średniego szczebla, czyli pełniącymi służbę patrolową, czy ochrony ważnych obiektów i zgromadzeń. Podczas testu sprawności fizycznej kandydaci nie będą musieli już wykonywać skoku w dal, czy pompek. Zastąpiono je tzw. biegiem wahadłowym.
Według danych opracowanych przez Bloomberg, trzy najbogatsze osoby na świecie zgromadziły w ciągu ostatniej dekady majątek wart 231 miliardów dolarów. Bloomberg Wealth szacuje, że od 2012 roku całkowite bogactwo 20 największych miliarderów podwoiło się z 672 miliardów do 1397 miliardów dolarów. Mark Zuckerberg, dyrektor generalny Facebooka – piąty najbogatszy człowiek na świecie – odnotował najwyższy wzrost wartości majątku w ubiegłym roku, osiągając zysk netto w wysokości około 6 miliardów dolarów. Jeff Bezos, dyrektor generalny Amazon.com Inc, nadal zajmuje pierwsze miejsce z wartością netto w wysokości 116 miliardów dolarów. Tymczasem według Oxfam osoba, która dziennie mogłaby zaoszczędzić 10 tys. dolarów i oszczędzałaby od czasu budowy piramid w Egipcie, nadal miałaby tylko jedną piątą średniej fortuny osób z pierwszej piątki miliarderów na świecie. Powołując się na badania Banku Światowego Oxfam uważa, że zmniejszenie nierówności ma większy wpływ na zmniejszenie skrajnego ubóstwa niż wzrost gospodarczy. Według tej analizy, gdyby kraje zmniejszyły nierówność dochodów o 1 proc. rocznie, to do 2030 r. liczba ludzi żyjących w skrajnym ubóstwie zmniejszyłaby się o 100 milionów osób.
Jeff Bezos nie jest już najbogatszą osobą na świecie. Wartość netto tytana e-commerce spadła o 760 mln dolarów do $115,6 mld, ponieważ akcje spółki Amazon traciły wczoraj na wartości 0,7 proc. Choć tak niewielka zmiana to tylko kropla w morzu dla Jeffa Bezosa, to jednak wystarczyła, aby strącić go z pierwszego na drugie miejsce w rankingu światowych miliarderów Forbesa. Nową najbogatszą osobą na świecie (ponownie) został Bernard Arnault, dyrektor generalny LVMH, spółki skupiającej luksusowe marki takie jak Louis Vitton czy Dom Perignon. Miliarder zarobił tylko w zeszłym roku aż 39 mld dolarów. Arnault zyskał w piątek 1,9 mld dolarów wartości netto, ponieważ akcje LVMH wzrosły o 0,7 proc. Francuz jest obecnie wart 117 miliardów dolarów, w porównaniu do 102 miliardów dolarów, kiedy na okładce Forbesa pojawił się niespełna cztery miesiące temu. Arnault jest 7 miliardów dolarów bogatszy niż współzałożyciel Microsoftu, Bill Gates, który pozostaje trzecią najbogatszą osobą na świecie, za Arnaultem i Bezosem. Gates byłyby bogatszy niż obaj mężczyźni, gdyby nie przekazał 35,8 miliarda dolarów na cele dobroczynne przez całe swoje życie. W czerwcu Arnault został centi-miliarderem, gdy jego majątek przekroczył wartość 100 mld USD. Wielokrotnie już prześcigał Bezosa w rankingu najbogatszej osoby na świecie, ostatnio w grudniu ubiegłego roku. Ponieważ fortuny dwóch potentatów dzieli niecałe 2 miliardy dolarów, jest prawdopodobne, że nadal będą zamieniać się miejscami w rankingu. Louis Vuitton Moët Hennessy, w skrócie LVMH to francuski koncern mający swą siedzibę Paryżu. Powstał w roku 1987, a dwa lata później prezesem zarządu LVMH został Arnault. LVMH jest m.in producentem wódki Belvedere, koniaku Hennessy czy szampana Moët & Chandon oraz Dom Pérignon. Fani zegarków z pewnością znają takie marki należące do koncernu jak choćby TAG Heuer, Hublot czy Zenith. Luksusowe marki ubrań, galanterii skórzanej i kosmetyków, to m.in. Louis Vitton, Kenzo, Dior, Givenchy, czy Donna Karan.
Airbus zdecydował o zwiększeniu mocy produkcyjnych w fabryce w Tuluzie i uruchomieniu tam montażu samolotu A321, donosi Reuters. Koncern tłumaczy decyzję bezprecedensowym wzrostem popytu na samoloty z rodziny A320, „szczególnie A321 LR i XLR”. Tymczasem w tym tygodniu przeprowadzony zostanie pierwszy lot testowy największego dwusilnikowego samolotu pasażerskiego Boeinga, informuje Reuters powołując się na anonimowe źródła mające wiedzę w tej sprawie. Lot nowego modelu Boeinga 777X odbędzie się, zależnie od pogody, w czwartek lub piątek w bazie koncernu w Seattle. Inżynierowie koncernu z Seattle pracują nad modelem samolotu, który ma być nie tylko najbardziej wydajną maszyną pasażerską, ale także jak dotąd jedyną ze składanymi skrzydłami. Ostatnie rozwiązanie jest próbą dostosowania maszyny do standardów panujących na lotniskach. Chodzi o rozpiętość skrzydeł 777X. Ta ma wynosić aż 72 metry. A to oznacza, że samolot nie zmieściłby się w bramkach parkingowych na lotniskach. Rozwiązaniem dla tego problemu mają być właśnie ruchome końcówki każdego ze skrzydeł o długości 3,5 metra. Będą one za pomocą zawiasu z włókna węglowego rozkładane przed startem i składane zaraz po wylądowaniu maszyny. Federalna Administracja Lotnictwa (FAA) zatwierdziła już rewolucyjny projekt Boeinga, nakładając przy tym na producenta szereg warunków do spełnienia, m.in. instalację alarmu ostrzegającego przed startem samolotu ze złożonymi skrzydłami oraz przeprowadzenie testów potwierdzających odporność końcówek na wiatry wiejące z prędkościami 120 km/h. Seria 777X na rynek trafi w dwóch wersjach – 777-8 i 777-9. Pierwszy model zabierze 350-375 pasażerów przy zasięgu ponad 16 tys. km. Drugi typ ma miejsca siedzące dla 425 osób, a może pokonać dystans 14 tys. km.
Opracował: Sławek Sobczak