Wczoraj cały świat mógł wreszcie odetchnąć z ulgą. Oświadczenie wygłoszone przez prezydenta Donalda Trumpa po irańskim ostrzale rakietowym amerykańskich baz w Iraku (jako odpowiedź na uśmiercenie przez Amerykanów generała Kasema Sulejmaniego) wskazuje, że w najbliższym czasie nie powinno dojść do eskalacji konfliktu. Trump zaczął swoje przemówienie od stwierdzenia, że “dopóki będzie prezydentem, Iran nie uzyska broni nuklearnej”. Potwierdził, że w ataku nie ucierpiał żaden Amerykanin ani Irakijczyk. Oskarżył Iran o sponsorowanie terroryzmu i wezwał światowe mocarstwa do wycofania się z porozumienia nuklearnego z tym państwem w celu stworzenia nowych rozwiązań, które rzeczywiście powstrzymałyby ajatollahów od stworzenia broni nuklearnej. Podkreślił, że fakt posiadania przez USA wspaniałego wyposażenia wojskowego nie oznacza, że Stany mają go użyć, a do odstraszania wrogów wystarcza sam fakt amerykańskiej potęgi, zarówno wojskowej, jak i gospodarczej. Przez komentatorów te słowa zostały uznane za sygnał chęci załagodzenia konfliktu. Lokator Białego Domu zamierza również poprosić NATO o większe zaangażowanie na Bliskim Wschodzie. Po oświadczeniu Trumpa w dół poszła cena ropy naftowej, wcześniej mocno zwyżkująca w obliczu niepewności co do rozwoju sytuacji w tym newralgicznym rejonie świata.

 

Otrzymaliśmy dziś kilka istotnych odczytów makroekonomicznych z Europy. Chociaż trudno mówić o jakichś wielkich zaskoczeniach, to mimo wszystko warto pochylić się nad nimi przez chwilę. Najpierw niemiecki Destatis poinformował o listopadowej produkcji przemysłowej za Odrą. Wzrost o 1,1 proc. to pozytywna wiadomość, ponieważ prognozy mówiły o progresie na poziomie 0,7 proc., a dodatkowo jest to najlepszy wynik od lipca 2018 r. i wreszcie na plusie po dwóch miesiącach spadków.  Kolejny ważny odczyt (także za listopad) dotyczył publikacji Eurostatu na temat bezrobocia w Europie. Dla strefy euro wskaźnik ten wyniósł 7,5 proc., a dla wszystkich 28 państw UE zatrzymał się na poziomie 6,3 proc. Ponieważ był on zgodny z prognozami i identyczny z ostatnim odczytem, to warto wgłębić się w szczegóły. Powtórzone 7,5 proc. w eurozonie pozostaje najlepszym wynikiem od lipca 2008 r., a 6,3 proc. dla całej Wspólnoty (również wyrównanie poprzedniego odczytu) to najniższa wartość od 2000 r., czyli od momentu wprowadzenia comiesięcznych publikacji poziomu bezrobocia w Unii. Według metodologii Eurostatu najniższe bezrobocie mamy w Czechach (2,2 proc.), Niemczech (3,1 proc.) i Polsce (3,2 proc.). Natomiast najwięcej bezrobotnych znajdziemy na południu Europy, czyli we Włoszech (9,7 proc.), Hiszpanii (14,1 proc.) i Grecji (16,8 proc.).

 

Czwartkowy poranek przyniósł wzrost notowań walut. Kurs euro ruszył w stronę poziomu 4,24 zł. Natomiast kurs brytyjskiego funta zbliżył się do okrągłego poziomu 5,00 zł. Przed południem  kurs euro kształtował się na poziomie 4,2393 zł i był o niespełna grosz wyższy niż dzień wcześniej. Przez pierwsze trzy dni tego tygodnia kurs EUR/PLN „ubijał” blisko półroczne dno, osiągając najniższą wartość (4,23 zł) od lipca. Mocno w górę poszły notowania dolara. Amerykańska waluta kosztowała ponad 3,81 zł, a więc aż o 2,5 grosza więcej niż w środę wieczorem. To efekt zbiegu dwóch wydarzeń: umocnienia dolara wobec euro i osłabienia złotego względem wspólnotowej waluty. O blisko grosz zwyżkował kurs funta szterlinga. Brytyjską walutę wyceniano na 4,9963 zł, a więc już tylko nieznacznie poniżej granicy 5 zł. Wciąż bardzo stabilne pozostają notowania franka szwajcarskiego w relacji do złotego. Frank kosztował dziś rano 3,9168 zł.

 

Finlandia może się pochwalić najbardziej efektywnym systemem edukacji na świecie. Ten północny kraj zbudował kompleksową strukturę, dzięki której bezpłatna edukacja daje nadzwyczajne rezultaty. To wniosek płynący z badań Programme for International Student Assessment (PISA), przeprowadzonych przez Organizację Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD). Jak podaje Quartz, system nauczania w Finlandii okazał się bardziej efektywny niż np. w Singapurze, który plasuje się na szczycie rankingu najlepszych wyników. Podczas gdy uczniowie w Singapurze czy Hongkongu spędzają dużo czasu na nauce zarówno w szkole, jak i w domu, to w Finlandii uczniowie osiągają dobre wyniki, nie poświęcając tylu godzin na nauce. Jak pokazuje przykład Stanów Zjednoczonych, gdzie ogrom lekcji i prac domowych nie przynosi rezultatów, fińska „wydajność uczenia się” jest warta naśladowania. W fińskim systemie szkoła zaczyna się w wieku siedmiu lat, nie ma zbyt wiele pracy domowej, a dzieci nie muszą stresować się egzaminami. Inspiracją dla podejścia do edukacji w Finlandii były amerykańskie badania naukowe i filozofowie tacy jak John Dewey. Równy dostęp do edukacji jest prawem konstytucyjnym.  Finlandia nie dzieli edukacji podstawowej na szkoły podstawowe i gimnazjum. Zamiast tego oferuje kształcenie w jednej strukturze przez dziewięć lat, przez 190 dni w roku.  Lokalni administratorzy szkół i nauczyciele mają sporą swobodę, mogą zmienić i przeorganizować program nauczania. Mogą to zrobić również uczniowie. Szkołę średnią dzieli się na dwie główne ścieżki, ogólną i zawodową, a obie trwają około trzech lat. Uczniowie mają dużą swobodę w decydowaniu o harmonogramie. Pod koniec szkoły zdają krajowy egzamin maturalny – jedyny standardowy test w Finlandii. Ich wyniki są wykorzystywane jako część wniosków o przyjęcie na studia.  Szkolnictwo wyższe, podobnie jak szkolnictwo podstawowe i średnie II stopnia, jest bezpłatne.

Największa gospodarka w Europie cierpi z powodu globalnej wojny handlowej. Produkcja samochodów w Niemczech spadła do najniższego poziomu od prawie ćwierć wieku. W ubiegłym roku w niemieckich fabrykach producenci samochodów, w tym Volkswagen, BMW i Daimler, wyprodukowali 4,66 mln pojazdów. To najsłabszy wyniki od 1996 roku. Stowarzyszenie przemysłu motoryzacyjnego VDA, które w poniedziałek opublikowało dane o produkcji uważa, że 9-procentowy spadek był wynikiem malejącego popytu na rynku międzynarodowym. Status Niemiec jako globalnej potęgi gospodarczej budowany był na przemyśle motoryzacyjnym. Jednak ostatnio ten główny filar niemieckiej gospodarki przechodzi trudny okres. Najpierw w 2015 r. wybuchł skandal związany z oszustwami Volkswagena polegającymi na manipulacji wynikami pomiarów emisji z układu wydechowego aut z silnikiem na olej napędowy. Globalna wojna handlowa to kolejny cios w niemiecki przemysł, który wpływa na spowolnienie gospodarcze i spadek popytu na niemieckie auta. W obliczu tych trudności Daimler, Volkswagen i dostawca części Continental Continental, aby obniżyć koszty dokonują cięć. Jednocześnie branża musi wydać miliardy euro na opracowanie czystszych pojazdów i przeciwdziałanie pojawianiu się usług firm takich jak Uber Technologies. Według VDA krajowy rynek samochodów wzrósł w zeszłym roku o 5 proc. W ubiegłym roku zarejestrowano 3,6 miliona nowych samochodów, najwięcej od 2009 roku. Jednak w tym roku prawdopodobnie rynek się skurczy. Według ostatnich danych Federalnego Urzędu ds. Transportu Samochodowego (KBA) Niemcy, po sprzedaży 63 281 samochodów elektrycznych, umocniły swoją niedawno zdobytą pozycję lidera, największego europejskiego rynku pojazdów elektrycznych.

Australijskie pożary trawią nie tylko faunę i florę, lecz także gospodarkę. Jak czytamy w „The Sydney Morning Herald”, koszty niszczycielskiego sezonu pożarów przekroczyły już na pewno 2 mld dol. I wciąż rosną. Terry Rawnsley z SGS Economics and Planning szacuje, że bezpośrednie koszty dla regionów dotkniętych pożarem z tytułu utraconych dochodów z turystyki, rolnictwa i handlu detalicznego wynoszą już od 1,1 mld dol do 1,9 mld dol w tym roku budżetowym.  Ekonomiści podają, że Bank Rezerw Australii (RBA) chce w przyszłym miesiącu obniżyć stopy procentowe. Obawia się bowiem, że pożary skłonią i tak już ostrożnych konsumentów do wydawania jeszcze mniej.  Australijczycy mogą mieć deja vu: nieokiełznane pożary trawią ten kraj co jakiś czas. Jak czytamy na blogu Whereisjulia, podczas Czarnej Soboty, czyli pożarów z lutego 2009 roku, zginęły 173 osoby, spłonęło ponad dwa tysiące domów i ponad milion hektarów ziemi. W Środę Popielcową (tak mówi się o pożarach, które trawiły Australię w lutym 1983 r.) życie straciło 75 osób. Pożar strawił również prawie dwa tysiące domów. W styczniu 1939 r., w Czarny piątek, zginęło 7 osób i spłonęło 650 domostw. Jak dotąd zatrzymano ok. 200 osób, którym zarzuca się podpalenia buszu, są też notowane  podpalenia dla uzyskania odszkodowania z ubezpieczalni oraz dla udowodnienia … zmian klimatycznych na ziemi. Australia tak jak Polska odmawia walki ze zmianami klimatu i opiera swoją przyszłość na spalaniu węgla, którego jest największym wydobywcą i eksporterem.

“Bezmięsne mięso” to kategoria produktu, której samą ideę kocha się albo nienawidzi. Ma ona jednak wystarczająco dużo zwolenników, żeby rynek rozwijał się jak szalony. A jednym z jego władców jest słynny amerykański start-up Impossible Foods, który na tegorocznych targach CES zaprezentował dwie nowości: bezmięsną wieprzowinę i kiełbasę. Firma z pewnością pokłada w nowych produktach ogromne nadzieje: wieprzowina jest bowiem najpopularniejszym rodzajem mięsa na świecie. Według danych ONZ, w 2012 r. stanowiła ponad 36 proc. zjadanego na całym globie mięsa, podczas gdy wołowina to “jedynie” 22,2 proc. Niedługo być może każdy z nas będzie mógł ocenić, do jakiego stopnia Impossible Foods wychodzi imitowanie mięsa. Firma stara się bowiem o pozwolenie na sprzedaż burgerów produkowanych na bazie roślin w Unii Europejskiej. Na przeszkodzie stoi tu najważniejszy składnik burgerów amerykańskiego startupu: hem. Chodzi tu o leghemoglobinę sojową, zawierająca cząsteczki żelaza. Dzięki niej właśnie “bezmięsne” mięso ma smakować bardzo podobnie do prawdziwego.

Opracował: Sławek Sobczak