Wiadomości:

W miniony piątek, na żądanie prezydenta USA, Donalda Trumpa odbyło się w Białym Domu spotkaniu z szefem Fed – Jerome Powellem. Obecny był tam także sekretarz skarbu Steven Mnuchin. Podczas drugiego, bezpośredniego spotkania, decydenci omawiali sytuację w gospodarce. Trump nie omieszkał sprzeciwiać się polityce pieniężnej prowadzonej przez Powella.  Kolejny rok będzie kluczowy dla prezydentury Trumpa, ponieważ będzie on starał się o reelekcję. Zależy mu na tym, by gospodarka rosła do rekordowych poziomów w czym niewątpliwie pomogłaby łagodniejsza polityka monetarna. Jednym z elementów polityki pieniężnej są stopy procentowe, które według Trumpa są obecnie zbyt wysokie, zwłaszcza w porównaniu do konkurujących z USA krajów.  Prezydent USA protestuje przeciwko zbyt wysokim stopom procentowym Fed, dzięki którym dolar jest zbyt silny. Co za tym idzie, silny dolar szkodzi producentom oraz wzrostowi.  Trump oprócz “protestu” przeciwko zbyt wysokim stopom procentowym, w jednym z tweetów opisał spotkanie z Powellem jako bardzo dobre i serdeczne. Omawiano na nim także ujemne stopy procentowe, inflację, luzowanie polityki pieniężnej, siłę dolara oraz jego wpływ na producentów, handel, itp. Informacja rozmowie na temat ujemnych stóp procentowych przyczyniła się do osłabienia dolara. Jednakże zarówno Jerome Powell jak i inni decydenci Rezerwy Federalnej zgadzają się, co do opinii, że negatywne stopy procentowe (takie jak choćby w Japonii) nie byłyby odpowiednie w Stanach Zjednoczonych.

Amerykańskie Census Bureau opublikowało informacje dotyczące pozwoleń na budowę oraz rozpoczętych budów. Okazuje się, że dane za październik 2019 roku są lepsze zarówno od prognoz jak i poprzednich wyników. Kurs dolara do franka konsoliduje na poziomie 0,99.   Wyrównana sezonowo liczba pozwoleń na budowę w lipcu 2019 roku wyniosła 1,451 mln i była wyższa aż o 5,0 proc. w stosunku do danych z września, gdzie pozwoleń było 1,391 mln. Oczekiwania rynków zakładały w tym przypadku wzrost do 1,385 mln, a zatem były niższe od dzisiejszego odczytu. Wzrost jest również widoczny w przypadku rozpoczętych budów, gdzie dane za październik wskazują liczbę 1,314 mln, która jest wyższa o 3,8 proc. od zrewidowanego wyniku z września (1,266 mln). Według prognoz, rozpoczęty budowy miały plasować się na poziomie 1,320 mln.

Według analizy banku Morgan Stanley, biura sprzedające obligacje na Wall Street zrealizowały w tym roku sprzedaż w wysokości co najmniej 88 miliardów dolarów. Peter Chalif, który rozpoczynał swoją karierę lata temu w Citigroup Inc. wspomina czasy, gdy handel dużym koszykiem obligacji wymagał wielu godzin pracy za biurkiem z piórem i papierem. Teraz kieruje zespołem, który może osiągnąć ten sam rezultat w zaledwie kilka sekund.  Chalif przypisuje znaczną część zmian handlowi, który jest oparty na nowej technologii, dzięki czemu zapewnia takie same błyskawiczne prędkości na rynku obligacji, jak podczas handlu akcjami. Citigroup twierdzi, że obsłużył wiele transakcji portfelowych powyżej 1 miliarda dolarów od czasu debiutu nowej technologii w tym roku i regularnie handluje pakietami obligacji w przedziale od 200 do 500 milionów dolarów. Rosną nie tylko wolumeny. Według Amrita Shahaniego, dyrektora ds. bankowości w Coalition, przychody branży z handlu portfelami, którego pionierem był Goldman Sachs Group Inc., powinny osiągnąć w tym roku aż 400 milionów dolarów, w porównaniu ze 150 milionów do 200 milionów dolarów w ubiegłym roku. To wszystko jest możliwe dzięki wzrostowi funduszy będących przedmiotem obrotu giełdowego. Historycznie fundusze hedgingowe stojące w obliczu wykupu klientów mogły sprzedać duży pakiet pojedynczej obligacji lub jedyny w swoim rodzaju koszyk obligacji. Pierwsza opcja mogła stworzyć im portfel, który był niezrównoważony. Druga opcja stanowiła problem dla dealerów, którzy mogliby mieć problemy z wyceną ryzyka związanego z unikalnymi kompilacjami różnych obligacji. Jednak obecnie dopóki sprzedawca tworzy listę papierów wartościowych odpowiadającą potrzebom funduszy ETF, dealerzy mogą znaleźć chętnych nabywców.

 

Rabobank, będący holenderskim bankiem podał podczas dzisiejszej sesji w nocie, że analitycy banku przyglądają się szczegółowo sytuacji na rynku pozycjonowania się long/short podstawowych walut. Commitment of Traders Report, czyli raport pozycji netto w daną walutę wskazuje, że w tym momencie dolar amerykański (USD) odnotowuje odpływ kapitału z pozycji długich na walucie – już szósty tydzień z rzędu. Odpływ netto long nie tylko jednak dotyczy dolara amerykańskiego – ale również dolara kanadyjskiego, który jeszcze do niedawna przodował w tym systemie.  Analitycy holenderskiego banku skupili się na krótkim podsumowaniu ostatnich tygodni handlowych oraz raportów wydawanych przez CFTC (amerykańska komisja nadzoru finansowego). Raporty te (COT) obejmują pozycjonowanie się najważniejszych graczy na rynku walutowym, sugerującym rozstaw siły kapitału netto short oraz long. W tym momencie – jak wskazuje raport, pozycje długie netto na dolarze amerykańskim ponownie spadają, kolejny tydzień z rzędu.  Mimo tego jednak na parach z dolarem amerykańskim nie widać silnego parcia sprzedażowego, chociaż faktycznie dolar amerykański wobec reszty walut w ostatnim czasie ma wyraźne problemy z ustabilizowaniem wyższego kursu.

Cena złota w listopadzie testowała najniższe poziomy od początku sierpnia, spadając poniżej 1460 dolarów. Co prawda notowania cennego kruszcu wracały nad lokalne wsparcie wzmacniane przez minima październikowe, jednak zdaniem analityków presja spadkowa obserwowana od dwóch miesięcy powinna się nadal utrzymywać, spychając złoto w niższe rejony cenowe. W opozycji do spadków złota stać ma inny metal szlachetny, a mianowicie srebro. Chociaż w długim terminie jego notowania silnie korelują z szlachetniejszym złotem, to w Buy or Sell mówiono o potencjalnym odbiciu i szansach wyraźniejszego umocnienia. Umocnienie ma stać się również częścią polskiego rynku kapitałowego, w tym indeksu WIG20, który po teście kilkumiesięcznych minimów osuwa się pod ważny poziom 2220 pkt. Strefa wsparcia jest jednak cały czas broniona, w efekcie czego benchmark polskich blue chipów cały czas ma szansę na wzrostowe odbicie.

W Iranie trwają gwałtowne protesty przeciwko nagłej 50-proc. podwyżce cen paliw. Niewiele relacji z nich zobaczycie jednak na mediach społecznościowych: w kraju od kilku dni zablokowany jest praktycznie cały internet.  Blokada pełni  podwójną funkcję: utrudnia zarówno synchronizację działań protestujących, jak również publikowanie za granicą zdjęć i nagrań z protestów, które szybko przybrały wymiar polityczny. Taktyka stosowana przez władze Iranu nie jest niestety niczym nowym. W ostatnim czasie podobną taktykę stosowały podczas protestów Pakistan  Indie. Z kolei w Rosji niedawno weszła w życia kontrowersyjna ustawa, na mocy której władze rosyjskie mogą zdecydować o odcięciu krajowej sieci od światowego internetu. Krytycy rozwiązania zwracają uwagę na to, że pozwala ono Kremlowi niemalże całkowicie kontrolować przepływ informacji w Rosji.

Kilkadziesiąt osób nie zdążyło na loty do Londynu i Sztokholmu przez “wyjątkowy incydent” na lotnisku w Poznaniu. Chodzi prawdopodobnie o transport polskiego złota z londyńskiego skarbca, który zablokował ruch w porcie Poznań-Ławica.  Warto zauważyć, że pasażerowie spóźnili się na loty najprawdopodobniej nie ze swojej winy. Jak donosi Fakt, lotnisko udostępniło tylko jeden punkt do odprawy. Jedna z pasażerek twierdzi, że czekała w kolejce 2 godziny, inni również podkreślają, że przyszli na lotnisko z zalecanym wyprzedzeniem. Jeden punkt nie był w stanie obsłużyć kolejki i w efekcie kilkadziesiąt osób zostało w Poznaniu, zamiast polecieć do Wielkiej Brytanii i Szwecji. Narodowy Bank Polski w tym i ubiegłym roku kupił łącznie 126 ton złota. Obecnie nasz kraj posiada prawdopodobnie 229 ton tego kruszcu. Co ciekawe, do tej pory prawie całe polskie złoto było trzymane w podziemiach Banku Anglii. Robi tak wiele krajów, ale Polska planuje połowę zasobów przenieść do kraju. Miałyby one spocząć w skarbcach NBP. To bardzo skomplikowana i droga operacja, której szczegóły i termin nie są oczywiście znane. Ale z jej elementem mieliśmy prawdopodobnie do czynienia właśnie w Poznaniu.

Znany koszykarz Marcin Gortat myśli już o swojej przyszłości po zakończeniu kariery sportowej. Gwiazdor koszykówki zamierza spróbować swoich sił w branży kosmetycznej – poinformował serwis Wiadomości Handlowe. W wywiadzie cytowanym przez Wiadomości Handlowe Marcin Gortat powiedział, że coraz bardziej myśli o nowej drodze biznesowej. Jednak nie planuje, póki co przeprowadzki do Polski. Koszykarz zamierza prowadzić swój biznes w Polsce, jednak mieszkając nadal w USA. Ponadto jak zostało ustalone, sportowiec zamierza spróbować swoich sił w branży kosmetycznej. Na potwierdzenie swojej tezy zaznaczono, że Marcin Gortat jest wpisany jako wspólnik zarejestrowanej we wrześniu 2019 r. spółki o nazwie MG Evolution z siedzibą w Łodzi. Jako przedmiot prowadzonej działalności wskazano „produkcję wyrobów kosmetycznych i toaletowych”. W firmie tej posiada 97 proc. Udziałów. Warto zauważyć, że Marcin Gortat jest związany z biznesem już od pewnego czasu. Jest wspólnikiem w takich podmiotach jak MG13 (od 2009 r.), Casa Estudiante (od 2014 r.), TDG Generations (od 2018 r.) i Vidium Medica (od 2018 r.)

Opracował: Sławek Sobczak