S&P500 rozpoczął tydzień od powrotu do poziomu 3000 punktów i tym samym znalazł się o krok od lipcowego szczytu wszech czasów. Dyżurnym pretekstem, który w poniedziałek pchnął w górę nowojorskie indeksy, był „optymizm związany z negocjacjami handlowymi” między ChRL a USA. Również dyżurnym źródłem owego „optymizmu” był Larry Kudlow, doradca ekonomiczny prezydenta Trumpa. Tym razem wtórował mu Liu He, chiński wicepremier odpowiedzialny za negocjacje z Amerykanami. Taki handlowy „optymizm” pojawia się regularnie od 15 miesięcy i jak dotąd nie potrafił zatrzymać eskalacji wojny celnej: nowych taryf, embarg i sankcji. Według spekulacji medialnych prezydenci USA i Chin mieliby podpisać wstępną umowę handlową podczas Forum Współpracy Gospodarczej Azji i Pacyfiku (APEC) w Santiago w dniach 11-17 listopada. Warto przypomnieć, że dokładnie to samo mówiono niemal rok temu, przy okazji szczytu G20 w Buenos Aires. Ale tym razem rynek akcji postanowił skorzystać z tych wątpliwych pretekstów. S&P500 poszedł w górę o 0,69 proc. i po raz pierwszy od ponad miesiąca zakończył sesję powyżej 3000 punktów. To raptem 0,7 proc. poniżej historycznego rekordu wyznaczonego w lipcu. Dow Jonesowi ciążyły zniżkujące blisko 4 proc. akcje Boeinga, przez co indeks blue chipów zyskał tylko 0,21 proc. Za to Nasdaq zyskał aż 0,91 proc. i do rekordu wszech czasów brakuje mu nieco ponad 2 proc.
Sezon raportowania wyników za III kwartał wchodzi właśnie w decydującą fazę. – Za każdym razem, gdy indeksy zbliżają się do szczytu, coś spycha je w dół. Ale dopóki nie będą nam zbyt mocno przeszkadzać okoliczności geopolityczne, to jest szansa, żeby w końcu pokonać poziomy oporu – powiedział Arian Vojdani, strateg inwestycyjny MV Financial. W najbliższych dniach nagłówki finansowych mediów powinny zostać zdominowane przez wyniki kwartalne spółek. Wkraczamy bowiem w drugi tydzień sezonu wynikowego w Ameryce. Do piątku raporty za III kw. pokażą m.in. McDonald’s, Procter&Gamble, UPS, AT&T, Boeing, Caterpillar, Tesla, Ford, Micrisoft, 3M, Intel, Visa, Twitter, Verizon i wiele innych spółek. Po tym tygodniu będziemy mniej więcej wiedzieć, czy amerykańskim korporacjom znów uda się przeskoczyć poprzeczkę, którą rynkowi analitycy tym razem zawiesili naprawdę nisko. Jeśli zyski przypadające na S&P500 spadną o mniej niż 3 proc. rdr, to będzie „pozytywna niespodzianka”.
Termin opuszczenia Unii Europejskiej przez Wielką Brytanię mija w przyszły czwartek. Chociaż między dwoma krajami wypracowano porozumienie, niezbędne jest jeszcze jego zatwierdzenie przez brytyjską Izbę Gmin. Głosowanie, które miało odbyć się w ubiegłym tygodniu nie doszło do skutku, jednak parlamentarzyści przegłosowali wtedy poprawkę mająca na celu zmuszenie Borisa Johnsona do wysłania prośby do Brukseli o opóźnienie terminu Brexitu. Dziś natomiast, Boris Johnson podejmie próbę przeforsowania umowy w Izbie Gmin. Parlamentarzyści podczas sobotniego posiedzenia, zamiast głosować za poparciem lub odrzuceniem projektu umowy wypracowanej z UE przez Johnsona, zdecydowali się głosować nad poprawką zapobiegającą Brexitowi w razie, gdy wszystkie niezbędne ustawy nie zostałyby przegłosowane do 31 października. Boris Johnson zmuszony wnioskować o przedłużenie Brexitu o 3 miesiące, wysłał list do Brukseli, jednakże nie złożył na nim swojego podpisu. W ślad za tym listem, wysłał kolejny, w którym oświadczył, że zgodnie z jego wolą nie chce kolejnego opóźnienia “rozwodu”. Następna próba głosowania w tzw. drugim czytaniu będzie miała miejsce dziś o godz. 19 czasu londyńskiego. Parlament opowie się za tym, czy jest zgodny, co do ogólnych zasad projektu umowy. Z analizy poprzednich głosowań oraz oświadczeń posłów wynika, że umowa może zyskać poparcie Izby Gmin. Nawet jeśli tak się nie stanie, Brexit nadal będzie możliwy, jednak termin może nie zostać dochowany. Funt pozostaje blisko szczytów, co sugeruje, że rynek z optymizmem patrzy na rozwój wydarzeń w Westminsterze, ale inwestorzy rozważnie czekają na konfirmację dla rozkręcenia silniejszego ruchu.
Mehmed Hakan Atilla, który siedział w więzieniu w USA za łamanie sankcji nałożonych na Iran, został nowym prezesem giełdy w Stambule. Atilla kierował działalnością międzynarodową państwowego banku Turkiye Halk Bankasi, znanego jako Halkbank, w latach 2011-2018. W lipcu wrócił do kraju po odsiedzeniu wyroku 28 miesięcy więzienia w USA. Na stanowisku szefa giełdy zastąpi Murata Cetinkaya, który został wiceprezesem banku centralnego.
Credit Suisse stalił, że wśród 10 proc. najbogatszych ludzi na świecie po raz pierwszy jest więcej Chińczyków niż Amerykanów, donosi The Guardin. Z analizy przeprowadzonej przez szwajcarski bank wynika, że wśród 10 proc. najbogatszych ludzi na świecie jest 100 mln Chińczyków. Amerykanów jest o 1 mln mniej. Światowe bogactwo wzrosło w ciągu ostatniego roku o 2,6 procent, średnio oznacza to 70 850 dolarów na osobę dorosłą. Wśród krezusów obywatele w Szwajcarii nadal mają największy średni udział bogactwa, wynoszący 564,650 dolarów na osobę dorosłą. Średnie bogactwo osobiste wzrosło w Helwecji o 144 procent od początku stulecia. Mieszkańcy Szwajcarii posiadają łącznie około 3,9 biliona dolarów. Credit Suisse powiedział, że z tej sumy około 55 procent jest inwestowanych w produkty finansowe. Spośród 1 proc. zamożnych ludzi na całym świecie około 1,8 proc. mieszka w Szwajcarii. Dwie trzecie dorosłych w Szwajcarii ma ponad 100 000 dolarów, a 12 procent to milionerzy (w dolarach amerykańskich). 2200 osób ma ponad 50 milionów dolarów, a 770 obywateli Szwajcarii posiada więcej niż 100 mln dolarów.
W Chinach jest najwięcej prywatnych start-upów, których wartość szacowana jest na ponad 1 mld dolarów. Z raportu Hurun Institute wynika, że w Chinach jest 206 „jednorożców”. Wyprzedziły USA, gdzie jest ich 203. Łącznie w obu krajach jest 83 proc. „jednorożców” z całego świata. Będace w rankingu na 3 pozycji Indie mają miliardowych start-upów zaledwie 21, Wielka Brytania zajmująca miejsce za podium posiada ich tylko 13. Rejonem największej koncentracji „jednorożców jest kalifornijska Dolina Krzemowa (102 młode miliardowe biznesy, co oznacza 21 proc. globalnej całości), ale jeśli chodzi o miasta to królem jest Pekin, gdzie mają siedzibę 82 start-upy, San Francisco ma ich 55, Szanghaj 47, Nowy Jork 25 oraz Hangzhou 19. Najbogatsze start-upy to biznesy chińskie, Ant Financial wyceniono na 150 mld dolarów, Bytedance na 75 mld dolarów, a Didi Chuxing na 55 mld dolarów.
Film „Gemini Man”, w którym główną rolę gra Will Smith, może przynieść producentom ok. 75 mln dolarów straty po słabym wejściu na chiński rynek kinowy. „Gemini Man” (polski tytuł „Bliźniak”) pojawił się na ekranach kin w Chinach w ostatni weekend. Osiągnął tam tylko 21 mln dolarów wpływów z biletów, przegrywając z filmem “Czarownica 2”. Łącznie z innymi rynkami wpływy z biletów na “Gemini Man” sięgnęły do tej pory 118,7 mln dolarów. Tymczasem budżet filmu reżyserowanego przez Anga Lee szacowany jest na 138-158 mln dolarów. Dodatkowo trzeba doliczyć znaczące koszty marketingu i reklamy. Dla producentów filmu: Paramount Pictures, Skydance, Jerry Bruckheimer Films i chińskiego Alibaba Pictures oznacza to ok. 75 mln dolarów straty do podziału, wyliczył Hollywood Reporter.
Opracował: Sławek Sobczak