„Nowy wspaniały deal” w kwestii wyjścia Wielkiej Brytanii ze struktur Unii Europejskiej niewiele pomógł giełdowym indeksom. Warto jednak odnotować, że te ostatnie nie spadły pomimo kolejnych słabych danych z gospodarki Stanów Zjednoczonych. Zgniły kompromis w sprawie podatkowego statusu Irlandii Północnej pozwolił brytyjskiemu premierowi wynegocjować nową umowę rozwodową z Unią Europejską. Teoretycznie rynkowi odpadł więc jeden z dyżurnych straszaków. Ale tylko teoretycznie, albowiem z trudem wynegocjowany pakt póki co nie ma poparcia w brytyjskim parlamencie. Może więc czekać nas powtórka wydarzeń sprzed pół roku. Inwestorzy też to wiedzą i dlatego brexitowa radość trwała tylko kilkadziesiąt minut. Gdy do gry weszli Amerykanie, nie było już się z czego cieszyć. A potem nadeszły kolejne złe wiadomości z największej gospodarki świata. Po spadku zaskakującym sprzedaży detalicznej we wrześniu głębszy od oczekiwań regres zaliczyła amerykańska produkcja przemysłowa ( -0,4 mdm vs. oczekiwane -0,1 proc.),  choć także w tym przypadku rewizja w górę danych za sierpień nieco łagodzi negatywną wymowę tego raportu.

 

Neutralne zakończenie czwartkowej sesji można nawet uznać za sukces giełdowych byków. Dow Jones drgnął w górę o 0,09 proc. proc. i utrzymał się powyżej 27 000 punktów. S&P500 po zwyżce o 0,28 proc. pozostał poniżej 3 000 pkt. Nasdaq Composite urósł o 0,40 proc., kończąc dzień na wysokości 8 156,85 pkt. Siłą, którą podtrzymuje niemal rekordowo wysokie wyceny amerykańskich akcji, jest przekonanie, że w październiku Rezerwa Federalna dokona trzeciej z rzędu obniżki stóp procentowych. Rynek udaje, że wierzy w zbawczą moc ultra-taniego kredytu. Może nie pomoże on gospodarce, ale przynajmniej podtrzyma sztucznie napompowane wyceny akcji, obligacji czy nieruchomości. Po drugie, wciąż tli się nadzieja na zawarcie jakiegoś porozumienia kończącego eskalację napięć między ChRL a USA. Choć umowy handlowej jak nie było, tak nie ma, to najnowsze sygnały płynące z Pekinu były raczej pojednawcze. Równocześnie na Wall Street trwa sezon wynikowy. Wśród 63 spółek z indeksu S&P500, które do tej pory pokazały raporty za III kwartał, aż 82,5 proc. przebiło oczekiwania analityków. Ci ostatni prognozują jednak, że zyski amerykańskich spółek były o ok. 3 proc. niższe niż przed rokiem. Na froncie wynikowym dobrze przyjęto wyniki Netfliksa, którego akcje akcje podrożały o 2,5 proc. po informacji o wzroście liczby subskrybentów. 1,5 proc. zyskały papiery Morgan Stanley. Ale za to aż o 5,5 proc. przeceniono walory IBM-a po tym, jak informatyczna spółka rozczarowała prognozą przychodów.

 

Pomimo gróźb odwetu ze strony państw unijnych, Stany Zjednoczone zdecydowały się nałożyć karne taryfy celne na towary eksportowane z Europy o wartości 7,5 miliarda dolarów. Dotyczą one w szczególności samolotów Airbus, choć na liście towarów objętych nowymi cłami znalazło się także francuskie wino, szkocka i irlandzka whisky, oliwki, ser, jak również niektóre produkty wieprzowe, masło i jogurt z różnych krajów europejskich.  Przypomnijmy, że Światowa Organizacja Handlu (WTO) w poniedziałek formalnie upoważniła Stany Zjednoczone do nałożenia ceł na towary eksportowane z Europy o wartości około 7,5 miliarda dolarów rocznie w odwecie za nielegalną pomoc rządową dla Airbusa. WTO uznała, że unijne subwencje dla Airbusa były nielegalne i w związku wynikającymi z tego faktu stratami Boeinga, Stany Zjednoczone mogą nałożyć na UE karne taryfy celne. Chcąc uniknąć  eskalacji napięć handlowych, UE wystosowała nieoficjalną prośbę do Stanów Zjednoczonych, aby te powstrzymały się od uruchamiania taryf celnych, dążąc do wynegocjowania porozumienia, które pozwoliłoby uniknąć szkód gospodarczych, jakie eskalacja tit-for-tat spowodowałaby dla obu stron. Prośba ta nie została jednak wysłuchana i minutę po północy z czwartku na piątek czasu lokalnego nowe taryfy oficjalnie weszły w życie.

 

O „zaledwie” 6 proc. zwiększył się produkt krajowy brutto Państwa Środka w III kwartale w porównaniu do analogicznego okresu ubiegłego roku. Tak niskiego tempa wzrostu nie widziano za Murem prawdopodobnie od początku lat 90., gdy krajem wstrząsały reperkusje masakry na placu Tiananmen. Czy to oznacza, że chińska gospodarka faktycznie jest w najgorszej kondycji od prawie 30 lat? Niekoniecznie. Oficjalne szacunki dot. tempa wzrostu PKB nie są wiarygodną informacją na ten wzrostu gospodarczego za Murem. Przede wszystkim komunistyczne władze w Pekinie wyznaczają cel – oczekiwane tempo ekspansji gospodarczej – który jest później realizowany. W tym roku PKB Chin ma się zwiększyć o 6-6,5 proc. i na pewno tak się stanie, nawet jeżeli poszczególne wydatki nie będą miały ekonomicznego sensu. PKB jest miarą ilościową, a nie jakościową, szczególnie w Państwie Środka. Spowolnienie oficjalnego tempa wzrostu gospodarczego nie jest zatem efektem wojny handlowej, jak często mówi się w mediach, ale decyzji chińskich dygnitarzy. I samo w sobie nie musi być złe, a wręcz przeciwnie. Dotychczasowy model rozwoju gospodarczego oparty na inwestycjach doprowadził do powstania przerostu mocy produkcyjnych oraz ogromnego zadłużenia. Dalsze aplikowanie tej metody mogłoby nadal pompować PKB, ale skutkiem byłoby narastanie nierównowag makroekonomicznych i zwiększenie prawdopodobieństwa “twardego lądowania”, czyli kryzysu gospodarczego. Faktycznie jednak tempo wzrostu PKB Chin jest zapewne niższe od raportowanego przez chińskich statystyków. Wskazują na to wyniki analiz przeprowadzanych przez zagraniczne podmioty prywatne. Z ich szacunków wynika, że chińska gospodarka może rosnąć o ok. 3-5 proc. rocznie.

 

Turecka lira umacnia się, a akcje i obligacje drożeją po tym jak USA zgodziły się nie nakładać dalszych sankcji na Turcję po tymczasowym zawieszeniu walk w północnej Syrii. Lira umacniała się nawet o 1,3 proc. do 5,7585 za dolara. Obecnie umacnia się o 0,8 proc. do 5,7812 za dolara. Główny indeks rynku akcji rósł o prawie 4 proc. na otwarciu piątkowej sesji. To jego największy wzrost od czerwca. Rentowność obligacji 5-letnich Turcji spadała o ponad 160 pkt. bazowych poniżej 15 proc. po raz pierwszy w tym tygodniu.

 

Akcje Renault taniały w piątek nawet o 15 proc. po ostrzeżeniu spółki, że może zanotować spadek rocznej sprzedaży, pisze Reuters. Renault poinformowało przed piątkową sesją, że spodziewa się spadku sprzedaży w tym roku o 3-4 proc. Wcześniej zapowiadało, że powinna być zbliżona do ubiegłorocznej. Francuska spółka tłumaczy zmianę oczekiwań problemami na zagranicznych runkach, szczególnie tureckim i argentyńskim. Dodatkową negatywną wiadomością była zapowiedź, że marża operacyjna Renault wyniesie 5 proc. Deklarowany wcześniej cel był o 1 pkt. procentowy wyższy, przypomina Reuters. Francuska spółka tłumaczy niższy poziom marży wyższymi kosztami związanymi z działalnością badawczo-rozwojową.

 

 

Volvo poinformowało o dużym kwartalnym spadku zamówień na ciężarówki. Prognozuje dalszy spadek popytu na nie w przyszłym roku zarówno w Europie jak i Ameryce Północnej, informuje Reuters. Volvo, drugi pod Daimlerze producent ciężarówek na świecie, poinformował o spadku zamówień na nie o 45 proc. Dane są gorsze niż oczekiwano, bo analitycy prognozowali spadek o trochę powyżej 30 proc. Szwedzki koncern nie spodziewa się poprawy w bliskiej przyszłości. Prognozuje, że rynek ciężarówek spadnie w 2020 roku o ok. 14 proc. w Europie i 29 proc. w Ameryce Północnej. Analitycy Citigroup prognozowali, że Volvo zapowie spadek europejskiego rynku o 11 proc., a północnoamerykańskiego o 25 proc. To dwa rynki, gdzie szwedzki koncern generuje większość zysków.

 

 

Początek amerykańskiej ligi NBA zbliża się wielkimi krokami. Przed startem nowego sezonu (22 października) przedstawiamy zestawienie 10 najlepiej zarabiających koszykarzy w rozgrywkach.

Paul George (Los Angeles Clippers) – 33 mln dolarów (za jeden sezon

Blake Griffi n (Detroit Pistons) – 34,5 mln dolarów

Kyle Lowry (Toronto Raptors) – 35 mln dolarów

LeBron James (Los Angeles Lakers) – 37,5 mln dolarów

John Wall (Washington Wizards) – 38 mln dolarów

James Harden (Houston Rockets) – 38 mln dolarów

Kevin Durant (Brooklyn Nets) – 38 mln dolarów

Russell Westbrook (Houston Rockets) – 38,5 mln dolarów

Chris Paul (Oklahoma City Thunder) – 38,5 mln dolarów

Stephen Curry (Golden State Warriors) – 40 mln dolarów

Opracował: Sławek Sobczak