Piątek miał być emocjonującym dniem i taki też był. Ale nie w taki sposób, w jaki to sobie wyobrażała większość uczestników rynku. Jeszcze przed rozpoczęciem sesji w Nowym Jorku  władze Chin ogłosiły wprowadzenie ceł odwetowych  na 75 mld dolarów amerykańskiego importu. Choć był to ruch w zasadzie oczekiwany i w sumie łagodny (jak na to, że Trump ocli 300 mld dolarów importu z Chin), to na rynkach wzbudził lekki popłoch. Potem na scenę wkroczył Jerome Powell, którego przemówienie otwierające sympozjum w Jackson Hole miało być najważniejszym punktem całego tygodnia. Powell nie powiedział nic konkretnego. Owszem, zapewnił, że Fed będzie „działał odpowiednio, aby utrzymać ekspansję gospodarczą”, ale to przecież nic nowego.  I wtedy pojawił się Donald Trump. Prezydent Stanów Zjednoczonych przy użyciu Twittera zdemolował rynki finansowe. „Jak zwykle, Fed nie zrobił NIC!” – napisał Trump. „Moje jedyne pytanie to: kto jest naszym większym wrogiem? Jay Powell czy przewodniczący Xi?” – nie miał litości dla swojego nominata gospodarz Białego Domu. Rynek momentalnie zanurkował. Nim się człowiek obejrzał, S&P500 tracił już 1,5 proc. I spadał dalej. Do końca dnia stracił 2,59 proc, schodząc do 2 847,14 pkt. Dow Jones poszedł w dół ponad 600 punktów, zniżkując o 2,37 proc. Nasdaq zaliczył spadek o 3 proc.

 

A to nie było wszystko ze strony Donalda Trumpa. W serii tweetów wezwał on amerykańskie przedsiębiorstwa do opuszczenia Chin.  Akcjonariusze „wielkich amerykańskich przedsiębiorstw” byli mocno skonsternowani. Akcje Amazona przeceniono o 3,2 proc., Federal Express o 3,7 proc., a UPS o 3,6 proc. Wszystkie trzy zostały imiennie wspomniane przez prezydenta, co raczej nie wróży dobrze ich biznesom. Kapitał uciekający z Wall Street szerokim strumieniem popłynął ku „bezpiecznym przystaniom”.  Rentowność amerykańskich obligacji 10-letnich spadła o blisko 9 pb., do zaledwie 1,52 proc., praktycznie zrównując się z dochodowością papierów 2-letnich. Złoto podrożało o 2 proc. proc., notując najwyższy kurs zamknięcia od ponad 6 lat. Na Comex w N.Jorku miedź zniżkuje o 0,75 proc. do 2,5185 dolara za funt, ale wcześniej metal taniał nawet o 1,5 proc. do 2,499 dolara za funt – najniżej od maja 2017 r.   Cena ropy spada i w poniedziałek rano jest już na poziomie najniższym od ponad dwóch tygodni.  Cena baryłki brent spadała rano o 0,9 proc. do $58,8  wcześniej osiągając najniższy poziom od 15 sierpnia.

 

Globalne rynki giełdowe rozpoczęły nowy tydzień mocnymi spadkami, za które odpowiedzialne są Stany Zjednoczone i Chiny prowadzące wojnę handlową.  Najnowsze dane pokazują, że światowy handel znajduje się już w recesji. Kolejne cła mogą tylko dobijać koniunkturę w przemyśle. Publikowane co miesiąc przez holenderskie biuro statystyczne dane o światowym handlu pokazują, że nowa runda wojny celnej wybucha w warunkach już trwającej recesji handlowej. W czerwcu światowy handel spadł o 1,4 proc. rok do roku (cykliczne dno) i 0,7 proc. w ujęciu 3m/3m (trzy ostatnie miesiące wobec trzech poprzednich miesięcy). Wprawdzie trudno wyróżnić, jakie znaczenie ma dla tych spadków wojna handlowa, a jakie słaba koniunktura na niektórych rynkach wschodzących. Ale trudno sobie wyobrazić, by tak silne podwyżki ceł nie miały wpływu na funkcjonowanie całych łańcuchów dostaw.

 

Coroczne szczyty G7 lokalizowane są w miejscach obronnych — odizolowanych ośrodkach górskich, na wyspach etc. Prezydent Emmanuel Macron, gospodarz tegorocznego, ufortyfikował kurort Biarritz w Pirenejach Atlantyckich, czyli francuskiej części Baskonii. Od lat wrogami elitarnych zbiórek są nie terroryści, lecz alterglobaliści, zadający władcom trudne pytania, czemu służy taki kosztowny event i co uczestnicy mają do zaoferowania ludzkości. W tym roku demonstranci mieli ciut łatwiej, ponieważ o rzut beretem od Biarritz znajduje się Hiszpania. Bo po stronie francuskiej standard — armatki wodne, gaz łzawiący etc.

 

Deficyt budżetowy USA wyniesie w 2020 roku 1 bln dol. – ogłosiło  Biuro Budżetowe Kongresu. To duża okrągła liczba, która martwi zarówno Demokratów jak i Republikanów postrzegających ją jako oznakę nadchodzącej budżetowej katastrofy.  Biuro Budżetowe Kongresu (CBO) szacuje w swoim raporcie, że zwiększenie wydatków spowoduje pogłębienie długu publicznego w ciągu najbliższych 10 lat o około 1,9 bln dol., natomiast spadek dochodów podatkowych powiększy go o kolejne 300 mld. dol. Skumulowany deficyt wzrośnie więc w ciągu następnej dekady z 12,3 do 14,5 bln dol.  Świat tonie w oszczędnościach i szuka bezpiecznego miejsca do ich przechowywania. Obligacje rządowe bogatych wolnorynkowych demokracji są jednymi z niewielu aktywów, które spełniają to kryterium. W rezultacie tego rząd USA może pożyczać coraz więcej pieniędzy i płacić znacznie niższe odsetki niż przewidują tradycyjne modele. Niedobór bezpiecznych aktywów coraz bardziej zagraża globalnej finansowej stabilności w inny sposób: zachęca inżynierów finansowych do tworzenia produktów, które są według nich przekazu niemalże tak samo bezpieczne jak obligacje skarbowe USA. Ale USA nie zawsze będą tak uczynne. Reszta rozwiniętego świata, a Niemcy w szczególności, powinna podążyć za przykładem USA i utemperować zapał do równoważenia budżetu. Może to zwiększyć nieznacznie wewnętrzne ryzyka – rządy mogą zostać zmuszone do podniesienia podatków albo późniejszego obcięcia wydatków – ale zmniejszy zagrożenia dla globalnej gospodarki. W dzisiejszym świecie żaden kraj nie jest bezpieczny, jeśli światowa gospodarka jest niestabilna.

 

Nowa technologia oparta na sztucznej inteligencji (AI), przeznaczona dla hodowców trzody, jest w stanie odczytać emocje świni — napisał portal BBC. Niebawem rolnicy będą w stanie lepiej rozumieć, co czują zwierzęta. Narzędzie, które skanuje ryjki, ma docelowo być w stanie zidentyfikować na tej podstawie, czy zwierzę jest zestresowane czy szczęśliwe. Na razie to technologia przyszłości — obecnie jest rozwijana przez naukowców z Bristol Robotics Laboratory, którzy twierdzą, że rolnicy mają moralny obowiązek poprawiania dobrostanu zwierząt hodowlanych. Poza tym — podkreślają — szczęśliwe zwierzęta nie muszą być wspomagane duża ilością antybiotyków, sterydów i jedzą mniej. Być może w przyszłości skaner emocji będzie można zastosować też w przypadku innych zwierząt.

 

Bugatti,  francuski producent superaut znalazł nowy sposób na zarobienie pieniędzy. Zainspirował się autem, o którym wielu marzyło lata temu. Centodieci ma pod maską potężny silnik V16 o pojemności ośmiu litrów i mocy 1600 koni mechanicznych. Tak, to nie pomyłka, a liczby nie kłamią. Widać to zresztą w osiągach, bo nowe superauto pierwszą setkę na liczniku osiąga w czasie 2,4 sekundy.  Producent ograniczył elektronicznie prędkość maksymalną do 380 km/h, zapewne żeby było bezpieczniej, choć bądźmy szczerzy — to i tak rakieta, nie samochód. Bugatti zaprezentowało auto podczas jednej z imprez w ramach Monterey Car Week w Kalifornii. Zamiast wielkich, masowych targów Francuzi wybrali więc ekskluzywną imprezę uwielbianą przez miłośników motoryzacji z wypchanymi do oporu kieszeniami. Tam łatwiej namierzyć i zdobyć kolekcjonerów.

Opracował: Sławek Sobczak