Ujawniony w środę wieczorem protokół z lipcowego posiedzenia Federalnego Komitetu Otwartego Rynku (FOMC) wskazuje, że faktyczne nastawienie kierownictwa Fedu jest znacznie bardziej „gołębie”, niż się wydawało. – Para uczestników wskazało, że preferowałaby cięcie o 50 punktów bazowych – czytamy w protokole z lipcowego posiedzenia FOMC, na którym zapadła decyzja o obniżeniu stopy funduszy federalnych o 25 pb. Wtedy  dwóch decydentów sprzeciwiło się tej decyzji, optując za pozostawieniem ceny pieniądza bez zmian. Ale to nie koniec „gołębich” sygnałów. W lipcowych „minutkach” aż sześciokrotnie pada fraza „skup aktywów” – czyli QE. Tego typu dywagacje w łonie FOMC niszczą subtelną grę pozorów prowadzoną przez Jerome’a Powella. Szef Fedu na lipcowej konferencji najpierw określił obniżkę stóp jako “korektę w trakcie cyklu” i że nie należy jej traktować jako początku cyklu obniżek. Lecz chwilę później Powell dodał, że tak naprawdę miał na myśli, że dzisiejsze posunięcie “nie jest początkiem długiego cyklu obniżek stóp procentowych” i wcale nie powiedział, że “to tylko jedna obniżka stóp”. A trzy tygodnie później dowiadujemy się, że niektórzy członkowie FOMC debatują o QE tak, jakby sobie tego życzył prezydent Trump.  Co ciekawe, „kilku” członków FOMC doszło do wniosku, że wpływ na przyszłe decyzje odnośnie do polityki monetarnej w USA miały działania podjęte przez inne banki centralne. W szczególności chodzi tu o czerwcową wypowiedź szefa Europejskiego Banku Centralnego, który zasugerował poluzowanie i tak już skrajnie ekspansywnej polityki pieniężnej w strefie euro. Bezpośrednia reakcja rynku na lipcowe „minutki” FOMC była bardzo słaba. Inwestorzy zdają sobie sprawę z faktu, że wypowiedzi te pochodzą sprzed trzech tygodni i że w obliczu nadchodzącego sympozjum bankierów centralnych w Jackson Hole stanowią one zamierzchłą historię. Wielu liczy, że w piątek Jerome Powell już oficjalnie ogłosi zmianą w nastawieniu Fedu i zapowie rozpoczęcie cyklu obniżek stóp procentowych lub może nawet nową falę „dodruku pieniądza” – czyli QE. Na razie rynek terminowy jest pewny, że we wrześniu Fed obniży stopy o kolejne 25 pb. i że do końca roku przedział stopy funduszy federalnych będzie o 50-75 pb. niżej, niż jest obecnie – wynika z obliczeń FedWatch Tool.

Na rynku długu panuje dość niecodzienna sytuacja. Pomimo najniższego bezrobocia od 50 lat i braku ewidentnych oznak nadchodzącej recesji długoterminowe stopy procentowe w USA znalazły się blisko historycznie niskich poziomów. Niepokoi powstała w ten sposób inwersja krzywej dochodowości.W połowie sierpnia po raz pierwszy od 2007 roku rentowność obligacji 2-letnich przewyższyła rentowność obligacji 10-letnich, co jest odbierane jako sygnał recesyjny. Od II wojny światowej inwersja krzywej Treasuries w 7 na 9 przypadków poprzedzała wystąpienie recesji w USA. Natomiast od maja utrzymuje się inwersja krzywej terminowej między obligacjami 10-letnimi a 3-miesięcznymi bonami skarbowymi.

 

Rzecznik chińskiego Ministerstwa Handlu wyraził w czwartek nadzieję, że USA wstrzymają swoje błędne działania dotyczące ceł, donosi Reuters. Gao Feng powiedział, że każde nowe cła wprowadzone w USA będą prowadzić do eskalacji konfliktu handlowego, nawet jeśli ich wprowadzenie zostanie opóźnione. Ostrzegł, że Chiny podejmą działania odwetowe jeśli USA będą uparcie trzymały się dotychczasowego kursu. Tymczasem utrzymująca się niepewność dotycząca sporu handlowego z USA spowodowała, że waluta Chin jest najsłabsza od marca 2008 roku.  W czwartek w Szanghaju juan osłabł do 7,0740 za dolara. Waluta Chin, która wcześniej w sierpniu po raz pierwszy od kryzysu finansowego osłabła do ponad 7 za dolara, słabnie w czwartek już szósty dzień z rzędu.

 

Publikowane w dniu dzisiejszym wstępne dane PMI z Francji i Niemiec, łagodzą obawy związane ze spowolnieniem gospodarczym w drugiej połowie 2019 roku, co umacnia notowania wspólnej waluty oraz wspiera popyt na bardziej ryzykowne aktywa. Po publikacji danych niemiecki Dax wychodzi powyżej 11800 pkt. i zbliża się do strefy oporu zlokalizowanej kilkadziesiąt punktów wyżej. Większym pozytywnym zaskoczeniem okazały się być dane z Francji gdzie wskaźnik dla przemysłu odbił do 51.0 pkt. z 49.7 pkt., wracając powyżej granicznej wartości 50 pkt., a dla usług wzrósł do 53.3 pkt. z 52.6 pkt. odnotowanych w lipcu. Dane z Niemiec okazały się lepsze od prognoz, ale w dalszym ciągu odzwierciedlają duże problemy tamtejszego przemysłu. PMI w tym sektorze wzrósł kosmetycznie do 43.6 pkt. z 43.2 pkt. i oczekiwanych przez rynek 43.1 pkt. Indeks dla usług spadł do 54.4 pkt. z 54.5 pkt. przed miesiącem.

 

Rząd Szwajcarii wprowadził od lipca 2020 roku obowiązek informowania przez duże firmy o różnicy wynagrodzeń zatrudnionych kobiet i mężczyzn. Przepisy dotyczą firm zatrudniających 100 lub więcej pracowników. Raport o różnicy wynagrodzeń kobiet i mężczyzn będą musiały publikować co cztery lata, do 2032 roku. Pierwszy mają przedstawić w 2021 roku. Raport ma być poddany niezależnej ocenie i musi być udostępniony pracownikom.

 

Jak donosi należący do Chińskiej Partii Komunistycznej serwis China Daily, Chiński Bank Ludowy (People’s Bank of China – PBoC) jest już prawie gotowy do wypuszczenia cyfrowej waluty, pod roboczą nazwą CBCD (Central Bank Digital Currency – waluta cyfrowa banku centralnego), oficjalnie wspieraną przez rząd Chin. Zdaniem dziennika, wpływ na walutę miały ogłoszone 18 czerwca plany Facebooka o wypuszczeniu Libry.  Według zastępcy dyrektora jednostki odpowiedzialnej za płatności w PBoC, Mu Changchun, po trwających przez pięć lat badaniach oraz rozpoczętych w roku 2018 pracach rozwojowych, w ramach których przetestowano kilka możliwych wariantów, oficjalna waluta cyfrowa jest już prawie gotowa do emisji.  Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, powiązana z chińskim juanem CBDC może zostać uruchomiona przed oficjalnym startem Libry. A ten, przypomnijmy, zapowiadany jest na pierwszy kwartał 2020 roku.  Póki co cena Bitcoina rozpoczyna czwartkową sesję dość znacznymi spadkami. Tylko do godz. 10:15 kurs BTC osunął się bowiem o 2,33 proc., w efekcie czego, za najstarszą z walut wirtualnych zapłacić trzeba mniej niż 9 900 dolarów. Wiele wskazuje jednak na to, że w najbliższym czasie deprecjacja ta będzie kontynuowana.

 

Apple wypuścił wczoraj swoją pierwszą kartę kredytową, nad którą pracował wspólnie z bankiem Goldman Sachs. Apple Card dostępna jest dla wszystkich klientów koncernu w Stanach Zjednoczonych.  Karta jest przypisana do aplikacji Wallet, aby jednak z niej skorzystać, trzeba być posiadaczem przynajmniej iPhone’a 6 i systemu iOS 12.4.  Koncern nie poprzestał na samej aplikacji, oferuje także fizyczną postać karty, która wykonana jest z tytanu, jednak – w odróżnieniu od innych tego typu produktów – nie znajdują się na niej żadne dane, które mogłyby przydać się złodziejom. Nie uświadczymy tam numeru, daty ważności, danych użytkownika czy kodu CVV.  Apple przygotował specjalny poradnik, jak się z nią obchodzić. Wśród niekorzystnych dla produktu materiałów wymieniono m.in. skórę i dżins, które mogą doprowadzić do trwałej dekoloryzacji powierzchni. Oczywiście zaznaczono także, że nie powinno umieszczać się jej obok magnesów, oraz trzymać z dala od innych kart, kluczy i przedmiotów, które mogłyby ją zarysować.  Apple Card umożliwia jej posiadaczom korzystanie również z programu cash back. Za zakupy dokonane z wykorzystaniem Apple Pay klienty otrzyma 2 proc. zwrotu gotówki z każdej transakcji, 3 proc. w momencie, gdy dokona zakupu w sklepie Apple. Natomiast 1 proc. zwrotu będzie przysługiwał za każdorazową płatność z użyciem fizycznej karty. Apple Card póki co dostępna jest tylko w USA.

 

Prezydent Donald Trump jest niezadowolony, że amerykańscy producenci aut nie popierają jego planu wycofania się z norm spalania wprowadzonych za prezydentury Baracka Obamy, pisze Reuters. Prezydent wyraził swoje niezadowolenie w serii wpisów na Twitterze. Najmocniej dostało się Ford Motor. Trump napisał, że Henry Ford byłby „bardzo rozczarowany widząc, że jego następcy chcą budować dużo droższe auta, które są dużo mniej bezpieczne i nie działają tak dobrze, bo szefowie firmy nie chcą walczyć z regulacjami w Kalifornii”.

Opracował: Sławek Sobczak