Czwartkowa sesja w Stanach Zjednoczonych zakończyła się wzrostem głównych indeksów notowanych na Wall Street. Na koniec dnia indeks Dow Jones Industrial Average zwyżkował o 0,84 proc., Standard & Poor’s 500 zyskiwał 0,89 proc., a Nasdaq 0,97 proc.Akcje na amerykańskim rynku drożały tym samym już trzecią sesję z rzędu przy jednoczesnych spadkach obligacji. Inwestorzy wracają bowiem do bardziej ryzykownych aktywów po wcześniejszej wyprzedaży wywołanej wojną handlową.S&P ma za sobą największy trzydniowy rajd od dwóch miesięcy, za który odpowiadają między innymi doskonałe wyniki finansowe Cisco Systems i Walmarta jak i dane z rynku nieruchomości.

Wczorajsza euforia na indeksach giełdowych została wywołana decyzją Donalda Trumpa o przesunięciu w czasie nałożeniu ceł na sprowadzane z Europy samochody oraz części samochodowe. Takie zachowanie amerykańskiego prezydenta pokazuje, iż konflikt handlowy z Chinami pozostaje dla niego priorytetem, a stosunki z Europą i Japonią rozwiąże w przyszłości. Analitycy TD Securities podkreślają, że według doniesień prasowych administracja Trumpa prawdopodobnie opóźni decyzję o nałożeniu taryf na import samochodów z UE i Japonii, która miała zapaść 18 maja. – Raporty sugerują, że administracja może odroczyć decyzję o maksymalnie sześć miesięcy. Natomiast Stany Zjednoczone, Meksyk i Kanada wydają się być bliskie porozumienia zmierzającego do wyeliminowania taryf ze stali i aluminium. To usunęłoby istotną przeszkodę w Kongresie, ponieważ niektórzy republikańscy senatorowie nalegali, aby był to warunek uzyskania poparcia dla umowy USMCA. Jednak jego przejście nadal boryka się z ciężką walką w kontrolowanej przez Demokratów Izbie Reprezentantów – napisano w raporcie TDS.

W piątek nastroje rynkowe ulegają pogorszeniu, gdyż nowe informacje związane z negocjacjami handlowymi USA-Chiny nie są dobre. Jen i frank wracają do umocnienia, nasila się presja na walutach ryzykownych. Indeksy w Chinach dołują. Pomimo czwartkowego łapania oddechu w pozytywnym klimacie, inwestorzy pozostają nerwowi i mają ku temu powody. Według komentarzy z chińskich mediów w piątek Pekin może nie być zainteresowany kontynuowaniem negocjacji, gdyż nie widzi „szczerości” w podejściu prezydenta USA Donalda Trumpa. Indeks Shanghai Composite traci dziś 1,9 proc., a USD/CNH skoczył do 6,94. Napięcia przenoszą się też na inne rynki przesuwając kapitał ku bezpiecznym aktywom (JPY, CHF, USD) od bardziej ryzykownych (AUD, NOK).

 

Jednym z najważniejszych wydarzeń dzisiejszej sesji europejskiej była publikacja wyniku inflacji konsumenckiej (CPI) dla strefy euro za kwiecień 2019 roku. Wskaźnik ten obrazuje kierunek (wzrost bądź spadek) oraz wielkość zmian cen dla konsumenta dóbr i usług.  Jak wynika z raportu Eurostatu, roczna stopa inflacji w strefie euro wyniosła w kwietniu 2019 roku 1,7 proc. co oznacza wzrost o 0,3 p.p. z poziomu 1,4 proc.  raportowanego w marcu. Warto także przypomnieć, że przed rokiem wskaźnik ten wyniósł 1,5 proc. Najniższe roczne wartości inflacji CPI odnotowano w Chorwacji (0,8 proc.), Danii i Portugalii (0.9 proc.). Najwyższe roczne stopy inflacji odnotowano w Rumunii (4,4 proc.) oraz na Węgrzech (3,9 proc.). Notowania euro do dolara umacniały nieznacznie się w ciągu pierwszych 5 minut po odczycie. Jak widać na wykresie 30-minutowym poniżej, kurs euro do dolara  podczas dzisiejszej sesji próbuje odrobić chociaż część wczorajszych strat. Najbliższy opór horyzontalny znajduje się w okolicach 1,1185.

 

Ostatnia eskalacja konfliktu USA z Chinami spowodowała, że większość ekonomistów widzi większe ryzyko recesji największej gospodarki świata, pisze Reuters. Z sondażu przeprowadzonego przez agencję wynika, że ponad 25 proc. pytanych ekonomistów widzi obecnie 40 proc. prawdopodobieństwo recesji w USA w ciągu następnych dwóch lat. W badaniu przeprowadzonym w kwietniu szacowali je na 35 proc. Wówczas spadło po raz pierwszy od grudnia. – Jesteśmy w sytuacji gdzie poziom ceł, które zostały nałożone lub zagrożono ich nałożeniem w ciągu następnych tygodniu, jest całkiem wysoki. Obłożenie 25 proc. wszystkiego, co importujemy z Chin, to bardzo duży hamulec dla gospodarki – powiedział Michael Hanson, prezes renomowanego TD Securities.  Prawie 75 proc. ekonomistów lub 52 z 70, którzy odpowiedzieli na dodatkowe pytanie o to, jakie zmiany w wojnie handlowej USA-Chiny w tym miesiącu wpłynęły na ryzyko recesji  w USA powiedziało, że szanse niestety wzrosły.

 

Prawdopodobieństwo wpadnięcia gospodarki amerykańskiej w recesję jest w ciągu dwóch lat „skrajnie wysokie”, uważa charyzmatyczny zarządzający Jeffrey Gundlach. Pomimo optymistycznych prognoz makroekonomicznych gospodarka USA wykazuje oznaki słabości, ocenia Jeffrey Gundlach, główny zarządzający towarzystwa DoubleLine Capital. Na poświęconym alokacji aktywów wtorkowym webcaście finansista wspomniał, że prognoza oddziału Fedu w Atlancie mówi o zaledwie 1,6-procentowym wzroście gospodarczym. Tymczasem obliczany przez Citigroup indeks bazujący na konglomeracie wskaźników makroekonomicznych spadł najniżej od kryzysu finansowego. To argument za skrajnie wysokim prawdopodobieństwem recesji w USA w ciągu najbliższych 24 miesięcy, zauważa Jeffrey Gundlach. – W horyzoncie 12-miesięcznym oceniłbym to ryzyko na 50 proc. – dodał ekspert.

 

Amerykański Federalny Urząd Kolei (FRA) wycofał grant przyznany w 2010 roku realizatorowi projektu budowy kolei wielkich prędkości w Kalifornii. FRA tłumaczy decyzję tym, że California High-Speed Rail Authority, instytucja której przyznano wsparcie, nieustannie naruszała warunki grantu, a także nie osiągnęła dostatecznego postępu w realizacji projektu. Urząd wskazał również, że porzucono pierwotny cel, którym było uruchomienie szybkiego połączenia kolejowego między San Francisco a Los Angeles. FRA sygnalizuje, że rozważa wystąpienie do California High-Speed Rail Authority o zwrot całej kwoty przyznanej na projekt, czyli 2,5 mld dolarów. Pierwszy odcinek połączenia kolejowego, o którym Kalifornijczycy zdecydowali w głosowaniu w 2008 roku, jest wciąż w powijakach.

 

Z obowiązkowego corocznego sprawozdania finansowego złożonego przez Donalda Trumpa wynika, że prezydent USA miał co najmniej 434 mln dolarów przychodów ze wszystkich źródeł w ubiegłym roku. W drugim roku sprawowania urzędu prezydenta przychody Donalda Trumpa spadły o 18 mln dolarów w porównaniu z pierwszym. Sprawozdanie ujawnia m.in., że golfowy ośrodek Doral na Florydzie przyniósł Trumpowi w ubiegłym roku blisko $76 mln przychodów, o 1,4 mln więcej niż rok wcześniej, a z kurortu Mar-a-Lago prezydent osiągnął $22,7 mln, o 3 mln mniej niż w 2017 roku. Wśród ciekawostek wskazuje się, że Trump zaciągnął w ubiegłym roku w Professional Bank, niewielkim banku na Florydzie, pożyczkę na zakup nieruchomości określoną jako 1125 South Ocean LLC. Kredyt hipoteczny został udzielony przy rocznej stopie procentowej 4,5 proc.

 

W ciągu ostatniego roku najskuteczniejsze sposoby na zarabianie pieniędzy wypracowały chińskie banki oraz Apple. Tak przynajmniej wynika z rankingu najbardziej rentownych firm na świecie, opracowanego przez redakcję Bloomberga. Producent smartfonów z siedzibą w Cupertino już po raz czwarty znalazł się na szczycie światowego rankingu najbardziej dochodowych firm. Zeszłoroczny 12-miesięczny (liczony do marca b.r.) zysk netto Apple sięgał 57,2 mld dolarów. Na podium uplasowały się także chińskie banki – Industrial & Commercial Bank of China oraz China Construction Bank, wspierane przez politykę Pekinu zmierzającą do pobudzenia akcji kredytowej i odwrócenia pogłębiającego się spowolnienia gospodarczego.

W pierwszej piętnastce najlepiej zarabiających firm świata po raz pierwszy od ośmiu lat nie znalazł się żaden producent leków i koncern motoryzacyjny. Aż dziewięć koncernów to podmioty świadczące usługi finansowe. Pod względem geograficznym najliczniejszą reprezentację (po cztery firmy) mają USA i Chiny. Wśród amerykańskich banków najwięcej zarobił JPMorgan Chase & Co., który zajął szóstą pozycję w zestawieniu.

 

 

Bogacze przenoszą się do Włoch po tym jak wprowadzono tam niezwykle korzystną dla nich formułę podatkową. Pośrednicy handlu nieruchomościami w najbardziej atrakcyjnych rejonach Włoch biją rekordy sprzedaży. To zasługa wprowadzonego w 2017 roku rozwiązania podatkowego, które miało przyciągnąć do Włoch bogatych inwestorów. Dotyczy każdego rezydenta, który mieszka we Włoszech dłużej niż 183 dni, ale nie mieszkał w tym kraju przez dziewięć z ostatnich dziesięciu lat. Pozwala zapłacić roczny podatek stałej wysokości 100 tys. euro od dochodów osiągniętych poza Włochami bez względu na ich wysokość. Podatek obejmuje także dziedziczony majątek oraz gotówkę przywiezioną do Włoch. Zainteresowanie bogaczy z całego świata przerosło oczekiwania ustawodawców włoskich.

 

Dobra wiadomość dla wszystkich posiadaczy telefonów, którzy często widzą na ekranie komunikat o braku wystarczającej ilości pamięci. SanDisk wprowadził bowiem właśnie na rynek kartę microSD o pojemności 1 terabajta. Za powiększoną pojemność trzeba jednak sporo zapłacić.  Koszt microSD 1TB SanDisk to 449,99 dolarów, co w przeliczeniu na złote daje aż 1725 zł. Western Digital wprowadził również wersję o pojemności 512 GB, której koszt wyniesie ok. 200 dolarów.  W lutym na Mobile World Congress Western Digital SanDisk zapowiedział wprowadzenie na rynek karty microSD o największej pojemności. Firma dotrzymała słowa i produkt właśnie trafił do sprzedaży. Linia kart microSD Extreme firmy SanDisk ma 160 MB/s prędkości odczytu i 90 MB/s prędkości zapisu. Dziś kartę można znaleźć na Amazonie i w oficjalnym sklepie SanDisc.

Opracował: Sławek Sobczak