Kontrakty na indeksy rynków akcji rosną, czemu sprzyja tania ropa i nadzieja na mocny wzrost sprzedaży w świątecznym sezonie, informuje Reuters. W ubiegłym tygodniu główne indeksy Wall Street spadły o ponad 3 proc., a Dow Jones i Nasdaq zanotowały największe tygodniowe zniżki procentowe od marca. Powodem był szybki spadek cen ropy i obawy globalnego spowolnienia gospodarczego, oznaczającego koniec wzrosty wyników spółek. W poniedziałek kontrakt na średnią Dow Jones rośnie o 1,1 proc., kontrakt na S&P500 idzie w górę o 1,2 proc., a kontrakt na Nasdaq-100 rośnie zwyżkuje o 1,6 proc. Inwestorzy stawiają na dobre wyniki sprzedaży w rozpoczynającym się sezonie świątecznym.
“Czarny piątek” okazał się szczególnie czarny dla posiadaczy długich pozycji w kontraktach na “czarne złoto”. Kurs ropy Brent zanurkował o 5 proc., spadając do najniższego poziomu od października 2017 roku. To, co w ostatnich tygodniach dzieje się na rynku ropy naftowej, śmiało można nazwać pełzającym krachem. Od 4-letniego szczytu z początku października ropa Brent potaniała już o 31 proc., po raz pierwszy od ponad roku schodząc poniżej 60 dolarów za baryłkę. Amerykański surowiec typu Crude tylko w piątek przeceniono o kolejne 5 proc. (serwisy informacyjne z USA bazując na innym kursie odniesienia mówiły o spadku o 6 proc.), do 51,20 dolarów za baryłkę. Tylko w tym tygodniu naftowe kontrakty przeceniono o 12 proc. Można chyba mówić o panicznym zamykaniu długich spekulacyjnych pozycji i to bez względu na informacje natury fundamentalnej. Cen ropy nie podniosły nawet spekulacje o możliwym ograniczeniu dostaw z krajów OPEC. Tymczasem ostatnie dane pokazują, że w październiku znacząco wzrosło wydobycie w Arabii Saudyjskiej. Rekordowe ilości surowca dostarczali także nafciarze ze Stanów Zjednoczonych. Więcej ropy popłynęło także z Rosji. Równocześnie część analityków obawia się, że przyszłoroczne zapotrzebowanie nie sprosta zwiększonemu wydobyciu i na rynek powróci znana z lat 2015-16 nadwyżka “czarnego złota”. Międzynarodowa Agencja Energii prognozuje, że w 2019 roku zużycie ropy naftowej na świecie zwiększy się tylko o 1,3 mln baryłek dziennie. A tylko w tym roku dostawy surowca spoza kartelu OPEC zwiększyły się o 2,3 mln baryłek dziennie.
Powiązanie kursu rubla z notowaniami ropy naftowej jest najsłabsze od czterech lat. Od trzech miesięcy korelacja notowań rubla i ropy jest lekko ujemna, najniższa od czterech lat, oblicza agencja Bloomberg. To może szokować, bo czarne złoto jest kluczowym towarem eksportowym Rosji, a wahania jego cen w ostatnich miesiącach były bardzo znaczne (od szczytu hossy z początku października notowania odmiany brent spadły już o 32 proc.). Przyczyna praktycznego wygaśnięcia powiązania rubla z ropą to groźba nałożenia przez USA na Rosję rygorystycznych sankcji. Jednocześnie w coraz większym stopniu notowania rubla są związane z saldem napływów i odpływów zagranicznego kapitału na rosyjski rynek obligacji. Od kiedy w kwietniu Waszyngton nałożył na Moskwę nowe sankcje, groźba ich dalszego zaostrzania zdominowała zachowanie rosyjskich aktywów. Od tamtej pory obcokrajowcy wycofali z rynku rosyjskich obligacji skarbowych $7,6 mld, co przyczyniło się do tego, że rubel był jedną z najsłabszych walut 2018 r. Osłabił się do dolara o 13 proc., a wśród 32 ważniejszych walut więcej straciły tylko argentyńskie peso, turecka lira i brazylijski real. Do zniknięcia powiązania między rublem i ropą przyczyniło się także wprowadzenie nad Wołgą reguły budżetowej, zgodnie z którą nadwyżki ze sprzedaży ropy są przeznaczane na zwiększenie rezerw walutowych (to przez nią rubel nie umacniał się w pierwszej połowie tego roku, przy rosnących cenach ropy). Choć reguła, o której mowa, została zarzucona wraz z zaostrzeniem w kwietniu sankcji, to korelacja z drożejącą jeszcze do początku października ropą nie powróciła za sprawą geopolityki, ocenia agencja Bloomberg.
Rekordowe 7,8 mld dolarów sprzedaży w Cyber Monday? To prawdopodobnie będzie największy pod względem sprzedaży przez Internet dzień w historii USA. Eksperci Adobe Analytics prognozują, że będzie ona o 20 proc. większa niż rok temu i wyniesie 7,8 mld dolarów. W Black Friday sprzedaż online sięgnęła $6,2 mld i była o 24 proc. większa niż rok wcześniej. Amerykanie mogą patrzeć jednak z podziwem na Chiny, gdzie w ubiegłym miesiącu podczas Alibaba Singles Day sprzedaż przez Internet sięgnęła aż $30,8 mld. Niektórzy z amerykańskich detalistów nie trzymają się ściśle terminologii i zaczęli promocyjną sprzedaż online jeszcze przed poniedziałkiem i utrzymają ją kilka dni po nim. Amazon uruchomił ofertę dla użytkowników Prime już w niedzielę, a Macy’s będzie ją kontynuował do jutra.
Amerykański koncern General Motors zamierza upublicznić jeszcze w poniedziałek informację o znacznym obniżeniu produkcji samochodów w Ameryce Północnej. Dodatkowo firma planuje zaprzestanie budowy samochodów, które cieszą nie słabszym zainteresowaniem nabywców, donosi Reuters, powołując się na swoje źródła. Decyzja ma miejsce w momencie, gdy największy producent samochodów na zachodniej półkuli jest gotowy ogłosić, że jego zakład montażowy w Kanadzie będzie bezczynny. GM planuje ogłosić szerszą restrukturyzację, co ma związek z planowaną zmianą strategii, która ma się obecnie koncentrować w większym stopniu na pojazdach elektrycznych i autonomicznych, twierdzą agencyjne źródła.
Prezydent Donald Trump zagroził, że całkowicie zamknie granicę z Meksykiem dzień po tym jak amerykańscy strażnicy graniczni musieli użyć gazu łzawiącego do odgonienie migrantów próbujących sforsować płot graniczny. – Meksyk powinien odesłać migrantów, wśród których jest wielu kryminalistów, z powrotem do ich krajów – napisał Trump na Twitterze. – Odeślijcie ich samolotem, autobusem, lub jakkolwiek, ale oni NIE wjadą do USA. Zamkniemy całkowicie granicę jeśli będzie to potrzebne – dodał. Meksykańskie peso zaczęło osłabiać się po wpisie prezydenta na Twitterze. Szacuje się, że 8,2 tys. migrantów z tzw. karawany zmierzającej z Ameryki Środkowej do USA znajduje się już w Meksyku. Donald Trump sygnalizował, że powinni oni zostać w Meksyku.
Amerykański miliarder Elon Musk uważa, że ma 70 proc. polecenia na Marsa. I pozostania na nim. W wywiadzie dla Axios on HBO właściciel kosmicznej spółki SpaceX podkreślił, że „kilka ostatnich przełomowych odkryć” zwiększa jego szansę udania się na „Czerwoną Planetę”. Przyznaje, że prawdopodobnie będzie to podróż w jedną stronę i spodziewa się iż „przeniesie się tam”. Musk odrzucił ideę, że podróż na Marsa będzie turystyką dla bogatych. Zwrócił uwagę, że cały czas pobytu na Marsie poświęcony będzie na budowę bazy i walkę o przetrwanie w trudnych warunkach. 47-letni obecnie Musk stworzył w 2002 roku spółkę SpaceX, która ma m.in. doprowadzić do lotów załogowych na Marsa. Zdaniem twórcy Tesli oraz SpaceX, lot załogowy na Marsa będzie możliwy już za siedem lat! Cena lotu na czerwoną planetę będzie kształtować się według Elona Muska na poziomie kilkuset tysięcy dolarów amerykańskich. – Będzie ciężko.
Opracował: Sławek Sobczak