Środowa sesja na nowojorskich parkietach nie przebiegła po myśli giełdowych byków. Znów nie znalazło się wystarczająco wielu kupujących, aby podnieść giełdowe indeksy. W rezultacie S&P500 zaliczył piątą spadkową sesję z rzędu. Wygląda na to, że odbicie po październikowym załamaniu zakończyło się już tydzień temu. Po tamtym przeszło 2-procentowym skoku zostały tylko wspomnienia. Od tygodnia S&P500 zalicza na przemian małe i większe spadki. Środa przyniosła te większe. S&P500 stracił 0,76 proc. i zatrzymał się tuż powyżej granicy 2 700 punktów Dow Jones po spadku o 0,81 proc. zjechał w pobliże 25 000 pkt. Warto dodać, że oba indeksy rozpoczęły sesję na plusie. A więc drugi raz z rzędu powtórzył się podobny scenariusz: optymizm na otwarciu i rozczarowanie na zamknięciu. Na rynek nie napłynęły przełomowe informacje. Owszem, nadal słabo spisywała się giełda chińska. Nadal w grze był włoski kryzys po tym, jak rząd w Rzymie nie zmienił budżetu pod dyktando Komisji Europejskiej. Wciąż zawodziły dane makro z Europy – potwierdziło się, że PKB Niemiec skurczył się w trzecim kwartale. Ale nie były to rzeczy, o których istnieniu nie wiedziano by kilka dni temu. Zmianie uległy za to nastroje inwestorów. Najlepiej widać to chyba na przykładzie akcje Apple oraz Goldman Sachs. W środę akcje producenta iPhone-ów przeceniono o kolejne 2,8 proc., a kurs Goldmana spadł o ponad 1 proc. Oba walory były jednymi z liderów wzrostów w poprzednich kwartałach.

Wydatki rządu federalnego Stanów Zjednoczonych po raz pierwszy przekroczyły w roku fiskalnym 2018 poziom 2 bilionów dolarów. Największy wzrost odnotowano w przypadku usługi Medicaid, a także transportu. Łączne wydatki wzrosły o 4,8 proc. w porównaniu z 3,8-proc. dynamiką w roku podatkowym 2017, wynika z raportu opracowanego przez National Association of State Budget Officers (NASBO). Raport roczny koncentruje się na siedmiu najwyższych kategoriach wydatków publicznych, które obejmują edukację elementarną i średnią, szkolnictwo wyższe, pomoc publiczną, służbę zdrowia, korekty, transport i “wszystko inne”. Każda kategoria odnotowała pewien wzrost w roku podatkowym 2018. Najmniejszy wzrost stał się udziałem pomocy publicznej, która zwiększyła się jedynie o 0,7 proc.

Strukturalne warunki sprzyjające zwyżkom cen ropy utrzymają się przez najbliższą dekadę, zapowiada Michele Della Vigna z grupy banku Goldman Sachs. Od szczytu z początku października ceny ropy brent tąpnęły o 22,4 proc., do czego przyczyniły się znaczne wyłączenia spod amerykańskich sankcji nałożonych na Iran oraz obawy przed dalszym spowolnieniem gospodarczym na świecie. W środę ceny odmiany brent odbijały się, sięgając okolic 67 dolarów za baryłkę. Zdaniem Michele’a Della Vignii, szefa analiz branży naftowej w Goldman Sachs International, mamy do czynienia z rynkiem, którym rządzą czynniki polityczne, takie jak sytuacja wokół Iranu, decyzje producentów skupionych wokół OPEC w sprawie ewentualnych cięć wydobycia oraz wpływających na globalną koniunkturę napięć na linii USA-Chiny. Jednak według niego tworzą się strukturalne warunki, które będą sprzyjały zwyżkom cen ropy przez najbliższą dekadę. Wszystko za sprawą kompletnego braku nowych wielkich projektów inwestycyjnych w branży. Zdaniem specjalisty ten brak jest związany z polityką przechodzenia na czystsze źródła energii (za jej sprawą wzrost cen ropy już nie przekłada się na decyzje wielkich graczy o zwiększeniu inwestycji), ale także niedostępnością finansowania dla niezależnych graczy (w ich przypadku niechętne finansowaniu inwestycji związanych ze wzrostem emisji CO2 są banki i ich akcjonariusze). Także w krótszej perspektywie specjalista spodziewa się odbicia cen, a bodźcem do niego mogłoby być cięcie wydobycia przez producentów skupionych wokół OPEC. Według niego globalny popyt na ropę jest solidny, choć mógłby być silniejszy, gdyby nie tegoroczne globalne spowolnienie, a jednocześnie nie widać w nim żadnych zmian strukturalnych. Dodatkowo największych niedoborów możliwości przesyłowych amerykańskich ropociągów należy spodziewać się w pierwszej połowie przyszłego roku (mimo rosnącej produkcji ropy w USA, hamują one jej eksport). Jednocześnie producentom skupionym wokół OPEC cięcie zaczęło się opłacać dopiero teraz, bo przy cenach przekraczających 80 USD za baryłkę mogli obawiać się o trwałość popytu, zauważa specjalista.

Dominic Raab, czołowa postać po stronie Wielkiej Brytanii w negocjacjach w sprawie opuszczenia struktur Unii Europejskiej, piastujący funkcję sekretarza ds. Brexitu, ogłosił w czwartek rezygnację z piastowanego stanowiska, co jest silnym ciosem dla administracji premier Theresy May oraz samego GBP. Kurs funta szterlinga osuwa się w efekcie poniżej 1,28 na najniższe poziomy w tym miesiącu. Raab poinformował we wpisie na Twitterze o rezygnacji z piastowanego stanowiska stwierdzając, że „nie może z czystym sumieniem poprzeć warunków proponowanych w ramach naszego porozumienia z UE”. Warto zaznaczyć, że Raab był głównym i najważniejszym propagatorem polityki Theresy May ws. Brexitu, więc jego rezygnacja jest bardzo dużym oraz negatywnym zaskoczeniem. W efekcie rośnie ryzyko, że brytyjska premier nie będzie w stanie przekonać przedstawicieli partii konserwatywnej (której przewodzi) do głosowania za porozumieniem w jego obecnej formie. Kurs funta szterlinga (GBP/USD) reagował natychmiastowo na informacje, osuwając się chwilowo poniżej 1,28. Brytyjski parlament w środę obradował przez ponad pięć godzin, prowadząc żywą dyskusję odnośnie porozumienia ws. Brexitu. Do tej pory wszyscy czekają na oficjalne głosowanie, jednak zgodnie z informacjami za kuli około 30% uprawnionych do głosowania sprzeciwia się podpisaniu ugody w jej obecnej formie.

68-letni Yoshitaka Sakurada, japoński minister odpowiedzialny za cyberbezpieczeństwo przyznał się, że nigdy w swojej karierze nie używał komputera, informuje The Guardian. Sakurada ujawnił zaskakującą prawdę o sobie podczas przesłuchania w parlamencie. – Od 25 roku życia wydaję polecenia pracownikom i sekretarkom, dlatego sam nie używam komputera – powiedział. Okazało się, że nie umiał także odpowiedzieć na pytanie, czy pamięci USB były wykorzystywane w japońskich elektrowniach atomowych. Wyznanie Sakurady, który został powołany na stanowisko trochę ponad miesiąc temu, spotkało się z niedowierzaniem przesłuchujących go posłów opozycji. Niektórzy złośliwie podkreślali, że być może dobrze się stało. – Gdyby hakerzy wzięli na cel ministra Sakuradę nic by nie wskórali z prostej przyczny braku urządzenia do wnętrza, którego chcieliby się dostać…

 

Według The New York Times, Facebook wynajął prawicową firmę PR, która dyskredytowała krytyków spółki twierdząc iż są oni agentami filantropa-miliardera George’a Sorosa, pisze The Guardian. Firmą PR wynajętą przez Facebooka jest Definers Public Affairs z Waszyngtonu. Jedną ze stosowanych przez nią taktyk było publikowanie dziesiątków negatywnych artykułów o innych spółkach technologicznych, m.in. Google i Apple, co miało odwrócić uwagę od Facebooka. Inną było sugerowanie w publikacjach, że za grupami krytykującymi właściciela najpopularniejszego na świecie serwisu społecznościowego stoi tak naprawdę George Soros. Definers m.in. opublikował i propagował rzekomą analizę, z której miało wynikać powiązanie finansowe miliardera z tzw.“szerokim ruchem anty-Facebookowym”.

Obecnie najwięcej subskrypcji na najpopularniejszym na świecie serwisie wideo ma kanał PewDiePie. To może się zmienić w najbliższych tygodniach. Nowym królem Youtube prawdopodobnie już niedługo zostanie T-Series, jedna z największych w Indiach wytwórni muzycznych. Na początku roku miała 30 mln subskrybentów. Nie była to nawet połowa liczby subskrybentów kanału, którego autorem jest PewDiePie, szwedzki geek gier wideo i żartowniś, który naprawdę nazywa się Felix Kjellberg. W miarę upływu roku sytuacja zmieniała się i T-Series ma już 70,1 mln subskrybentów wobec 70,5 mln rywala. Indyjski kanał zwiększa liczbę subskrybentów średnio o 3 mln na miesiąc i według ekspertów będzie pierwszym, który przekroczy magiczną dotąd liczbę 100 milionów użytkowników.

Opracował: Sławek Sobczak