Środowa sesja na Wall Street okazała wielkim festiwalem giełdowego byka. Zasadniczo zgodnymi z oczekiwaniami wynikami wyborów do Kongresu tłumaczono silne wzrosty nowojorskich indeksów. Na otwarciu S&P500 zaproponował nieśmiałe +0,7 proc.. Ale po chwili zawahania dziarsko ruszył w górę, rosnąc prawie nieustannie do ostatnich minut środowej sesji. Na zamknięciu S&P500 znalazł się o 2,12 proc. powyżej wtorkowego zamknięcia, wychylając się powyżej 2 800 punktów. Jeszcze mocniej – bo aż o 2,64 proc. – zwyżkował Nasdaq, dla którego była to najlepsza sesja od dwóch tygodni. Dow Jones urósł o przeszło pół tysiąca punktów (+2,13 proc.), osiągając pułap przeszło 26 000 punktów. Do wyznaczonego miesiąc temu rekordu wszech czasów DJIA brakuje już tylko 2,9 proc. Giełdowe komentarze za Atlantykiem rzecz jasna wiązały wyniki środowej sesji na Wall Street z wtorkowymi wyborami środka kadencji (ang. midterm elections), w ramach których Amerykanie wybierali 1/3 senatorów i całą Izbę Reprezentantów. Analitycy od razu pospieszyli z wyjaśnieniami, że podzielony Kongres to najlepsze, co teraz mogli dostać inwestorzy. Tak czy inaczej w grę wchodziły zapewne także pozapolityczne motywy. Analitycy Goldman Sachs przypomnieli, że w listopadzie ruszą rekordowe programu skupów akcji własnych przez amerykańskie spółki. Zatem kto dziś kupi ich akcje, ten będzie miał je komu odsprzedać w następnych tygodniach. Warto też zwrócić uwagę na to, co wydarzyło się na amerykańskim rynku długu. Rentowność 2-letnich obligacji skarbowych osiągnęła najwyższy poziom od 2008 roku. Natomiast na rynku międzybankowym trzymiesięczny dolarowy Libor osiągnął najwyższy poziom od 10 lat, potwierdzając wzrost oczekiwań na kolejną podwyżkę stóp procentowych w Rezerwie Federalnej.
W tygodniu zakończonym 3 listopada liczba osób po raz pierwszy ubiegających się o zasiłek dla bezrobotnych spadła o 1 tys. do 214 tys., wynika z danych Departamentu Pracy. Mediana oczekiwań ekonomistów zakładała wartość na poziomie 215 tys. wobec 215 tys. tydzień wcześniej po korekcie z 214 tys. Średnia czterotygodniowa spadła o 250 i wyniosła 213,75 tys. Liczba osób kontynuujących pobieranie zasiłku w tygodniu zakończonym 27 października spadła o 8 tys. do 1,62 mln co jest najniższą wartością od 28 lipca 1973 r.
Na koniec września Chiny wciąż miały deficyt na rachunku bieżącym. To pierwsza taka sytuacja od przynajmniej 20 lat. Kolejne sygnały wskazują również, że zagraniczni inwestorzy mogą wycofywać się z Państwa Środka w efekcie wojny handlowej Donalda Trumpa. W świadomości wielu osób eksport pozostaje głównym silnikiem napędzającym rozwój chińskiej gospodarki. Tymczasem od dekady rola nadwyżki w obrocie z zagranicą spada. Do Państwo Środka płynie co prawda coraz szerszy strumień pieniędzy z zagranicy, ale i coraz więcej pieniędzy płynie w drugą stronę. W efekcie saldo na rachunku bieżącym w zestawieniu z wielkością gospodarki wyraźnie się kurczy. W tym roku sytuacja jest jednak wyjątkowa, ponieważ deficyt odnotowany w pierwszym kwartale był na tyle duży, a nadwyżki w kolejnych 6 miesiącach na tyle niewielkie, że na koniec września Państwo Środka pozostawało pod kreską. Deficyt na rachunku bieżącym był nieznaczący wobec wielkości chińskiej gospodarki – stanowił 0,11 proc. PKB, a w przeliczeniu na dolary wyniósł niemal 13 mld dol., jednak sam fakt, że Chiny nie miały nadwyżki jest sytuacją ekstraordynaryjną. W ciągu ostatnich 20 lat, dokąd sięgają dane SAFE, taka sytuacja nie zdarzyła się jeszcze nigdy. W samym III kwartale nadwyżka sięgnęła 16 mld dol. – wynika z wstępnych szacunków SAFE, agencji podległej Ludowemu Bankowi Chin. Powyższe statystyki mogłyby wskazywać na fundamentalną zmianę w strukturze chińskiej gospodarki, a nawet kopernikański przewrót w gospodarce światowej. Niestety, statystyki z Pekinu są pełne pułapek i tak jest również w tym przypadku. Deficyt na rachunku bieżącym jest wynikiem nałożenia się kilku tendencji, zachodzących równocześnie za Murem i w gospodarce światowej. Tymczasem wciąż bardzo szybko rósł import usług, w wyniku czego deficyt w handlu usługami w pierwszych dziewięciu miesiącach roku sięgnął rekordowych 229,5 mld dol. W tej kategorii, zgodnie ze standardami międzynarodowymi, klasyfikowane są wydatki na turystykę zagraniczną. W I kwartale Chińczycy wydali na zagranicznych wojażach rekordowe 72,7 mld dol., co udało im się przebić już w III kwartale, gdy kwota była o kolejny miliard dolarów wyższa. Za danymi o wydatkach turystów za granicą mogą się jednak kryć wydatki na luksusowe towary (czyli de facto import towarów, pozwalający ominąć wysokie daniny na rzecz państwa, które są nakładane na tego typu dobra w Państwie Środka) czy inwestycje zagraniczne – wywóz środków za Mur, dzięki czemu część majątku Chińczyków jest lokowana poza zasięgiem władz w Pekinie. Eksperci szacują, że na koniec roku Chiny wyjdą na plus i odnotują nadwyżkę na rachunku bieżącym w wysokości ok. 1 proc. PKB. Proces powinny wspierać obniżki cen ropy i osłabienie juana. Eksporterzy prawdopodobnie będą się też starali wysłać do USA jak najwięcej towarów, zanim w życie wejdzie podwyżka ceł na 200 mld dol. eksportu z 10 do 25 proc., która jest zaplanowana na 1 stycznia.
Organizacja charytatywna Secours Catholique opublikowała raport o ubóstwie we Francji, który wywołał duże poruszenie. Wynika z niego, że 8,8 mln mieszkańców Francji żyło w 2017 roku poniżej granicy ubóstwa, czyli ich dochód nie przekraczał 1026 EUR miesięcznie. Organizacja zwraca uwagę na niepokojący trend wzrostu ubóstwa wśród osób starszych. Okazuje się, że już ponad 10 proc. Francuzów powyżej 60 lat żyje w ubóstwie. – To wynik długotrwałego pozostawania na bezrobociu i coraz bardziej przerywanych ścieżek kariery, które prowadzą do trudnych sytuacji emerytalnych. Te rozproszone ścieżki kariery stają się coraz częstsze, więc zjawisko prawdopodobnie wzrośnie – ostrzegają fachowcy z SC.
Składany telefon Samsunga rozgrzewa wyobraźnię branży i użytkowników od dawna. Teraz na oficjalnej konferencji koreańskiego giganta pokazano, jak urządzenie będzie wyglądało. Na rynek ma trafić już w 2019 r. Samsung Infinity Flex – tak nazywa się technologia opracowana przez Samsunga na potrzeby składanego ekranu. Wyświetlacz wykorzystuje technologię gięcia paneli – producent musiał wymyślić specjalną warstwę, która będzie zarówno elastyczna, jak i wytrzymała. Ekrany mają być bardzo cienkie i stworzono je ze specjalnego materiału („kompozytu polimerowego”). To, co rzuciło się jednak w oczy, to niska jasność ekranu – światła oświetlające scenę musiały zostać przygaszone, żeby lepiej pokazać to, co prezentowano na urządzeniu. Po rozłożeniu smartfona wygląda on jak niewielki tablet, na wyświetlaczu którego można aktywnie korzystać z trzech aplikacji jednocześnie. Finalnego produktu można się spodziewać już w przyszłym roku. Samsung spóźnił się jednak nieco z pokazaniem swojego Infinity Flex. Zaledwie o kilkadziesiąt godzin został w tym względzie pobity przez chińską spółkę Royole, która uruchomiła przedsprzedaż na swój telefon FlexPai ze składanym ekranem. Interfejs wciąż jednak jest jeszcze niedopasowany do możliwości, a smartfon kosztuje oszałamiające 1318 dol. amerykańskich (wersja z 128GB pamięci).
Duńskie Ministerstwo Transportu oficjalnie uznało psie zaprzęgi za środek transportu. Dlatego będzie można poruszać się nimi po krajowych drogach. Minister transportu Ole Birk Olesen potwierdził zmianę statusu psich zaprzęgów i dopuszczenie ich do ruchu po drogach. – Jazda wózków ciągniętych przez psy to zdrowa rekreacja i sport, dlatego powinna być dostępna w Danii. Teraz, kiedy przyjrzałem się sprawie, mogę potwierdzić, że jest legalna w obszarze objętym prawem o ruchu drogowym – ogłosił minister. Olsen podkreślił, że Agencja Środowiska Naturalnego wciąż ma prawo do określenia warunków korzystania z psich zaprzęgów.
W którym kraju benzyna jest najtańsza, a gdzie najdroższa i jak ceny paliwa mają się do dochodów mieszkańców poszczególnych państw? Bloomberg w swoim corocznym rankingu przeanalizował sytuację w 61 krajach świata. Od dawna najtańszą benzynę na świecie można kupić w Wenezueli i chyba szybko się to nie zmieni, bo cena paliwa w tym kraju nie podlega żadnym regułom ekonomicznym, litr paliwa kosztuje tam tylko 1 centa czy inaczej licząc 1 grosz bo mniej zapłacić nie można. Na drugim miejscu w rankingu państwa z najniższymi cenami paliw znalazł się Iran. W trzecim kwartale tego roku Persowie za litr benzyny 95-oktanowej płacili 55 groszy. Iran jest ostatnim państwem na świecie, gdzie litr benzyny można kupić za grosze. W Kuwejcie, który uplasował się na trzecim miejscu w zestawieniu, litr benzyny 95 to koszt 1,27 zł czyli ok. 15 centów. Polska z ceną 5,12 zł za litr benzyny zajęła 29. pozycję wśród 61 przebadanych państw. Pod względem ceny zdecydowanie w najgorszej sytuacji są mieszkańcy Norwegii i Hongkongu, którzy za litr benzyny 95-oktanowej płacili w trzecim kwartale 2018 roku odpowiednio 7,55 zł i 8,06 zł. czyli grubo ponad 2 dolary. W zestawieniu przystępności cen paliwa na czele rankingu jest oczywiście Wenezuela. Na drugim miejscu znalazł się Kuwejt z ceną litra paliwa na poziomie 0,4 proc. średniego dziennego dochodu. Kolejny jest Luksemburg, choć benzyna tu wcale nie jest tania. Ana 4. miejscu znalazły się Stany Zjednoczone – 0,49 proc.
Opracował: Sławek Sobczak