Partia Demokratyczna zapewniła sobie przewagę w Izbie Reprezentantów amerykańskiego Kongresu wykorzystując  niezwyczajnie dużą ilość miejsc opuszczonych przez republikańskich kongresmanów przechodzących na emeryturę. Historycznie partia prezydencka traci w następnych wyborach, np Obama stracił 68 miejsc w izbie i 8 w senacie. Zdania są podzielone, ale chyba teoria że amerykanie preferują podział władzy przeważa.  Utrata większości w Izbie jest niejako wotum nieufności na półmetku kadencji obecnego prezydenta, z drugiej jednak strony mógł on liczyć na lojalność swoich wyborców w wielu stanach dzięki czemu Republikanie nadal kontrolują Senat. Demokraci podczas wyborów śródokresowych zapewnili sobie 218 miejsc w Izbie Reprezentantów, Republikanie natomiast 193. W tym samym czasie w wyborach uzupełniających do Senatu obecny układ polityczny zachował swoją przewagę i Republikanie posiadają już 52 (możliwie 55) mandatów wobec 45 znajdujących się w rękach Demokratów. Administracja Trumpa nadal przoduje również w podziale gubernatorów pomiędzy poszczególnymi okręgami administracyjnymi, posiadając ich 25 wobec 21 gubernatorów demokratycznych. Wtorkowe wybory podkreśliły podział polityczny Stanów Zjednoczonych pomiędzy terenami wiejskimi i obszarami miejskimi oraz znacznie wpłyną na zmianę dotychczasowych działań politycznych Donalda Trumpa w trakcie dwóch kolejnych lat prezydentury. W momencie gdy naród staje się coraz bardziej podzielony, a Republikanie tracą dominację w rządzie, przepchnięcie reform podatkowych może okazać się jeszcze trudniejsze. Nawet przy podzielonym Kongresie, Trump będzie w stanie kontynuować przekształcanie sądów federalnych i departamentów gabinetu z senatem pod przewodnictwem GOP gotowym do potwierdzenia jego nominacji. Ze swojej strony, Trump nazwał wyniki wyborów „ogromnym sukcesem” i zachęcał do świętowania zwycięstwa. Prezydent miał podstawy do chwalenia się. Republikanie wygrali w wielu wyścigach senackich, w których osobiście prowadził kampanię, w tym w Indianie, Północnej Dakocie, Missouri, Tennessee i Teksasie. Reprezentant Republikanów Ron DeSantis, lojalny zwolennik Trumpa, wygrał wyścig gubernatorski na Florydzie, która będzie miała decydujące znaczenie dla prezydenckiej re-elekcji w 2020 roku.

Najnowsze wybory wyślą do Izby rekordową liczbę kobiet. Do tej pory nie podliczono jeszcze wyników w kilku okręgach, jednak do parlamentu wybrano co najmniej 95 kobiet, przekraczając obecny rekord 84. Część Amerykanów biorący udział we wtorkowych wyborach do Kongresu mogła skorzystać z zaskakującej oferty. Mogli bowiem posilić się darmową pizzą. Na taką akcję zdecydowała się organizacja non-profit Pizza to the Polls. Wykorzystując w „zbożnym” celu polityczne wydarzenie, zdołała zebrać ponad 376 tys. dolarów dotacji i wysłała ponad 10 tys. pizz do lokali wyborczych w całym kraju. Organizacja wykorzystywała do tego celu aplikację Slice, która umożliwiała znalezienie pizzerii zlokalizowanych w pobliżu lokali wyborczych, przed którymi były duże kolejki, lub które miały problemy techniczne. Takie zapotrzebowanie można było też złożyć osobiście, zgłaszając takową potrzebę dla konkretnego lokalu gdzie odbywały się wybory.

Oficjalne wyniki wyborów dołożyły jednak kolejną cegiełkę do zmienności kursu dolara, który traci wobec głównych walut. Notowania dolara amerykańskiego w środowe przedpołudnie w Europie tracą wobec wszystkich głównych walut, najsilniej do dolara nowozelandzkiego (0,40 proc.) oraz franka szwajcarskiego (0,36 proc.). Eurodolar w trakcie sesji azjatyckiej dynamicznie wzrastał, aby następnie dynamicznie opadać, ostatecznie jednak wyznacza nowe maksima sesyjne na niekorzyść amerykańskiej waluty.

Podzielony kongres może być korzystny dla amerykańskich akcji, jednak ogólnie wpływ wyników wyborów na zachowanie giełdy nowojorskiej będzie neutralny, zapowiada Peter Garnry z Saxo Banku. Wskaźnik giełdy nowojorskiej S&P500 zmierza do otwarcia sesji na blisko 1-procentowym plusie, po tym jak we wtorkowych wyborach zgodnie z prognozami Demokraci zdołali przejąć kontrolę nad Izbą Reprezentantów, jednak senat pozostał w rękach Republikanów. Zdaniem Petera Garnry’ego, szefa strategii rynku akcji w Saxo Banku, ogólny wpływ tych wyników na zachowanie rynku będzie neutralny. Jak na razie Peter Garnry jest bardzo daleko od rzeczywistości, stock market szybuje w górę. Jak będzie długoterminowo, tylko czas pokaże.

Wskaźnik liczby wniosków o kredyty hipoteczne w USA spadł w zeszłym tygodniu do najniższego poziomu od prawie czterech lat. To następstwo wzrostu kosztu pożyczek do najwyższego poziomu od 2010 r., co stanowi dodatkowe wyzwanie dla amerykańskiego rynku mieszkaniowego. Wskaźnik Mortgage Bankers Association spadł o 4 proc. w tygodniu zakończonym 2 listopada do 316,2 pkt, co jest najniższą wartością od grudnia 2014 r. Stopa umowy na 30-letni kredyt o stałym oprocentowaniu, wzrosła do 5,15 proc. z 5,11 proc., a wskaźnik wniosków o zakup domów spadł o 5 proc., co oznacza najniższy poziom od około dwóch lat. Dane wskazujące na wyższe koszty kredytu hipotecznego są coraz silniejszym przeciwnym wiatrem dla nabywców domów w USA. Inwestycje mieszkaniowe były czynnikiem hamującym wzrost gospodarczy kraju.

Kartel OPEC przetrwał jeden z najbardziej zawiłych okresów w swojej historii, odchodząc od redukcji produkcji ropy naftowej do jej szybkiego zwiększenia. Teraz znowu zamierza powrócić na tory ograniczania wydobycia. Ministrowie z kartelu, którzy mają spotkać się na zaplanowanym na weekend posiedzeniu w Abu Dhabi w przedyskutują możliwość ponownego ograniczenia produkcji w przyszłym roku, co oznaczałoby nagły koniec sześciomiesięcznego okresu wzrostu podaży. Grupa reaguje na niepokojącą perspektywę. Nawet jeśli amerykańskie sankcje nałożone na Iran usuwają znaczne ilości ropy z rynków światowych, to nowa fala amerykańskiej ropy łupkowej grozi uwolnieniem nowej nadwyżki w 2019 r. Część członków OPEC obawia się o nadmierny wzrost zapasów surowca. Ceny ropy już odzwierciedlają ten niepokój.

– Wydaje się, że kierowany przez USA polityczny i gospodarczy globalny system przestał przynosić korzyści pozostałym częściom świata – pisze w felietonie dla Bloomberga Leonid Bershidsky. Dane pochodzące z corocznie publikowanego przez Credit Suisse Global Wealth Reports rzucają pewne światło na gospodarczą dynamikę, która stanowi podstawę politycznych trendów. Raporty te śledzą bogactwo gospodarstw domowych z całego świata w oparciu o oficjalne dane i wyrafinowane modele. Jakość danych różni się diametralnie w zależności od kraju i łatwo jest podważać wartości dla niektórych z nich. Wygląda na to, że globalny porządek nadzorowany przez USA wpłynął na zwiększenie się globalnego bogactwa. Od 2000 do 2018 roku wartość światowego majątku wzrosła ze 117 do 317 mld dol. Łączny udział Ameryki Płn., Europy i regionu Azja-Pacyfik (wyłączając Indie i Chiny), czyli najbogatszych regionów w 2000 roku, w światowym bogactwie spadł od tamtego czasu z 92 do 78 proc. Jednak większość wspomnianego wzrostu wystąpiła przed 2007 rokiem, a w przypadku Azji stała się udziałem Chin, które zwiększyły swój udział w globalnym bogactwie od 2000 roku z 3,1 do 16,4 proc. W ostatnich latach wzrost ten był mniej inkluzywny i wyraźnie skorzystały na tym USA. Z raportu Credit Suisse wynika, że w ciągu ostatnich siedmiu lat Ameryka Płn. (to znaczy głównie USA) była jedynym regionem, który nie doświadczył średniorocznego spadku bogactwa i jedynym, który stale osiągał wyższy wzrost gospodarczy od globalnej średniej.

Stereotyp niezadowolonego nastolatka pracującego po szkole w barze z fast foodem był kiedyś stałym elementem amerykańskiej pop kultury. Ale coś się zmieniło. Miejsce nastolatków za ladą barów szybkiej obsługi zajmują dziś w USA seniorzy. Zakładają poliestrowe uniformy, smażą burgery i przyjmują zamówienia. Pojawiają się zarówno w sieciowych restauracjach, jak i barach fast food, takich jak McDonald’s, który przyznaje, że w nadchodzącym roku seniorzy będą dla firmy jednym z ważnych obszarów w rekrutacji nowych pracowników. Restauracje prowadzą rekrutację między innymi w świetlicach dla seniorów i kościołach. Umieszczają ogłoszenia na stronach AARP, amerykańskiego stowarzyszenia dla osób po 50 roku życia. Rekruterzy zaznaczają, że starsi pracownicy mają wiele umiejętności miękkich – przyjazne nastawienie, punktualność – których brakuje młodzieży. Zatrudnianie seniorów to dla sieci barów z fast foodem dobry interes. Za te same pieniądze, które płaciliby osobie młodej, dostają pracownika z wieloma latami doświadczenia. James Gray z firmy Calibrate Coaching mówi, że zatrudnianie osób starszych opłaca się też dlatego, że często nie mają oni ambicji, żeby zarabiać więcej czy awansować.

Ponad 400 tys. osób zapisało się na badanie przeprowadzane na Uniwersytecie Stanforda. Nie byłoby w tym nic zaskakującego, gdyby nie to, że jest ono sponsorowane przez Apple’a. Celem badania będzie zweryfikowanie skuteczności Apple Watcha w wykrywaniu niezdiagnozowanych zaburzeń pracy serca. Będzie to jedno z największych kiedykolwiek przeprowadzonych badań przesiewowych. W badaniu czujniki zegarka zostaną wykorzystane do wykrywania migotania przedsionków. Ludzie, którzy cierpią na tę chorobę, są bardziej od innych narażeni na występowanie zakrzepów i udarów. W USA migotanie przedsionków wywołuje 750 tys. hospitalizacji i 130 tys. zgonów rocznie. Urządzenia, głównie smartfony i inteligentne zegarki, oferują naukowcom ogromne możliwości, odkąd zaczęły być wyposażone w „medyczne” funkcje służące do monitorowania stanu zdrowia. Migotanie przedsionków nie wywołuje zewnętrznych objawów, więc badanie może się okazać przełomem w diagnozowaniu schorzenia.

Opracował: Sławek Sobczak