Powodów do wyprzedawania wczoraj drogich amerykańskich akcji nie brakowało. Komisja Europejska odrzuciła plan włoskiego budżetu, zasiewając ziarno kolejnego kryzysu w strefie euro. Na dodatek zacięła się niezawodna do niedawna korporacyjna maszyneria Stanów Zjednoczonych. Inwestorów mocno rozczarowały wieści z Caterpillara – akcje spółki przeceniono o 7,5 proc. Przy takich informacjach napływających na rynek już po godzinie handlu indeks S&P500 zniżkował o przeszło 2 proc. Ale potem zaczęły dziać się dziwne rzeczy. Stosujący prostą strategię BTFD (tj. kupuj, gdy spadło) wkroczyli do akcji i zaczęli podnosić indeksy. Nad kreskę nie udało się ich wyprowadzić, ale skala strat została mocno ograniczona. S&P500 zakończył dzień utratą zaledwie 0,55 proc. Dow Jones stracił pół procenta, a Nasdaq poszedł w dół o 0,42 proc. Mamy zatem do czynienia z dość ambiwalentną sytuacją. Choć w trakcie dnia S&P500 był najniżej od maja, to finalne straty były niewielkie. Nie zmienia to jednak faktu, że była to piąta spadkowa sesja z rzędu w wykonaniu S&P500.

Większość światowych indeksów giełdowych dziś na czerwono przed otwarciem rynku kasowego w Stanach Zjednoczonych po wczorajszej niestabilnej sesji. Wczorajsze spadki przewidywane były na podstawie zawirowań geopolitycznych, w którym główną rolę gra słaba gospodarka Chin, obawy o budżet i kondycję gospodarki włoskiej oraz słabe wyniki finansowe dużych spółek w dniu wczorajszym. Dziś obserwatorzy rynku oczekują wyników gigantów takich jak m.in: Ford Motors, Tesla Inc., Microsoft Corporation i Visa Inc. Tymczasem prezydent USA Donald Trump zapowiedział, że jego administracja nałoży karne środki handlowe w postaci sankcji na wszystkie kraje, które nie będą oferować Waszyngtonowi “sprawiedliwego handlu”.

Wolumen obrotu na parze walutowej juan-dolar przekroczył szalone poziomy obserwowane podczas dewaluacji w 2015 r. Eksperci tłumaczą to następstwem podejmowanych przez Chiny prób zapobierzenia zbyt szybkiemu osłabieniu waluty. Wolumen wzrósł aż o 27 proc. do 66 mld dolarów do godzin popołudniowych chińskiego czasu lokalnego. To najwyższa wartość od kiedy agencja Bloomberg zaczęła kompilować dane w 2014 r. Mimo tak wysokich obrotów i niepewności, która napędza rajd na chińskiej giełdzie, wycena juana kształtuje się dosyć płasko na poziomie wokół 6,9414 za dolara,. Władze mogły oferować płynność w dolarach sprzedawcom juanów na rynku, więc juan nie deprecjonowałby zbyt szybko w wyniku presji ze strony sprzedawców – powiedział Li Liuyang, analityk rynku finansowego.

Cena baryłki ropy naftowej spadła do najniższego poziomu od dwóch miesięcy, taniejąc o 13 proc. od październikowego szczytu. Baryłka brent potaniała w środę do blisko 75 dolarów, po tym jak obietnica zwiększenia wydobycia przez Arabię Saudyjska uspokoiły rynek. 3 października ropa zdrożała do 86 dolarów czyli najwyższego poziomu od czterech lat, do czego przyczyniły się obawy o to, że amerykańskie sankcje nałożone na Iran spowodują na rynku niedobór surowca. Od tego momentu jednak cena mocno spada – Arabia Saudyjska zapowiedziała bowiem, że zwiększy produkcję do co najmniej 11 mln baryłek na dobę czyli najwyższego poziomu w historii królestwa.

Absolwenci studiów w USA nie zarabiają wystarczająco dużo, żeby uzasadnić branie kredytu na studia. Może to się bardzo źle odbić na gospodarce. W USA nie ma darmowej edukacji wyższej. Studia z roku na rok kosztują coraz więcej: według danych zbieranych przez organizację non-profit College Board, za studia na uczelni prywatnej w tym roku trzeba było zapłacić średnio 35.830 dolarów za rok szkolny, podczas gdy jeszcze 10 lat temu było to średnio 28.440 tys. dolarów, a w roku szkolnym 1988-1989 zaledwie 17.010 dolarów – kwoty te są skorygowane o poziom inflacji. Żeby ukończyć czteroletnie studia 30 lat temu – czyli w poprzednim pokoleniu – trzeba było więc zapłacić około 68 tys. dolarów, dziś jest to już kwota ponad 143 tysięcy dolarów. Amerykańscy studenci mają też możliwość studiowania w college’ach stanowych, gdzie edukacja jest dofinansowana z podatków. Według danych National Association of College and University Business Officers w 2016 roku tylko 12 proc. studentów prywatnych uczelni płaciło pełną kwotę czesnego. Według danych zebranych przez portal studentloanhero.com, w 2018 roku absolwenci kończyli studia ze średnim długiem w wysokości 39.400 dolarów, a łącznie Amerykanie z tytułu kredytów studenckich mają do oddania 1,48 biliona dolarów – około 620 miliardów dolarów więcej niż wynosi łączne zadłużenie na kartach kredytowych. Kredyty te ciągną się za studentami przez lata i często są powodem kłopotów finansowych. Według danych Bloomberga rośnie nie tylko wartość zaciąganych przez studentów kredytów, ale również ich oprocentowanie. W tym roku wyniosło ono 5 proc., co jest najwyższym poziomem od 2009 roku.

Korona islandzka jest drugą walutą o najgorszych wynikach na świecie w tym miesiącu. Jak podaje Bloomberg, słabsza jest tylko rupia w Pakistanie – kraju ubiegającym się o dofinansowanie z Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Mimo to, jak twierdzi Jon Bjarki Bentsson –główny ekonomista w Islandsbanki, waluta wcale nie jest słaba na obecnym poziomie, a bank centralny Islandii ma rezerwy walutowe, by interweniować w razie potrzeby. Korona islandzka spadła w tym miesiącu o pięć proc. i osiągnęła cenę 138,30 za euro w dniu 18 października – to najsłabszy poziom od czerwca 2016. To spory zysk z 109,88 za euro w czerwcu ubiegłego roku, czyli najmocniejszego poziomu korony od 2008 roku, kiedy Islandia była na skraju upadku finansowego i gospodarczego. Dziesięć lat po kryzysie na Islandii pojawiają się nowe zagrożenia. Branża turystyczna kraju słabnie, a zbliżające się negocjacje w sprawie podwyżek płac w warunkach wysokiej inflacji nie poprawiają sytuacji. Obawy o wpływ zadłużenia islandzkiej linii lotniczej Wow Air na gospodarkę również odcisnęły swoje piętno na walucie i skłoniły bank centralny Islandii do interwencji.

16 października obchodziliśmy Światowy Dzień Żywności, którego obchody w tym roku przebiegały pod hasłem „Marnując żywność, marnujesz planetę”.  Jak sie okazuje, nie tylko w USA co roku wyrzuca się do kosza wyroby spożywcze warte miliardy dolarów. Zgodnie z danymi Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) w świecie marnuje się rocznie ok. 1,6 mld ton żywności wartej ok. 750 mld dolarów (na Unię Europejską przypada ponad 140 mld euro strat). Codziennie marnotrawi się 35-40 proc. wytwarzanego pożywienia, a jednocześnie na uprawy rolne zużywa 71 proc. zużycia wody. Za 60 proc. tych strat odpowiadają Stany Zjednoczone i Europa. Postępy w ograniczaniu głodu i ubóstwa są znaczące, a zyski w zakresie wydajności i postępu technologicznego przyczyniły się do bardziej efektywnego wykorzystania zasobów i poprawy bezpieczeństwa żywności. Jednak wciąż ponad 2 miliardy ludzi na całym świecie w dalszym ciągu cierpią z powodu niedożywienia, z czego prawie 800 milionów z powodu głodu.

Opracował: Sławek Sobczak