Początek nowego tygodnia nie przyniósł kontynuacji piątkowego odbicia. To nie najlepszy sygnał dla giełdowych byków. Choć przy napływających na rynek informacjach trudno było o lepszy wynik poniedziałkowej sesji na Wall Street. Po zaciętej walce popytu z podażą, ostatecznie górę wzięła ta druga. Dow Jones stracił prawie 90 punktów, czyli 0,35 proc. S&P500 po spadku o 0,59 proc. zatrzymał się na poziomie 2 750,29 pkt. I znów najmocniej poszkodowany został Nasdaq – najbardziej “rozgrzany” amerykański indeks w poniedziałek poszedł w dół o 0,88 proc. Zatem październikowa korekta nabiera rumieńców, a mocno przewartościowane amerykańskie akcje zaczynają budzić obawy inwestorów. Obawy tym mocniejsze, że czar największej gospodarki świata zaczyna się rozwiewać. Wygląda na to, że pozytywny efekt obniżki podatków zaordynowanych przez prezydenta Trumpa powoli się wyczerpuje. Natomiast koszty cały czas rosną. Według danych Departamentu Skarbu deficyt zakończonego 30 września roku fiskalnego wyniósł 779 mld dolarów i był najwyższy od 2012 roku – czyli ostatniego roku rekordowych, przeszło bilionowych deficytów Baracka Obamy. Mimo to rynek długu pozostał niewzruszony. Rentowność 10-letnich obligacji minimalnie drgnęła w dół utrzymują się powyżej 3,15 proc. Dochodowość papierów 2-letnich pozostała bez zmian na wysokości niespełna 2,86 proc.
Napięcie między Stanami Zjednoczonymi a Chinami wciąż rośnie. Wiceprezydent USA Mike Pence wygłosił przemówienie, w trakcie którego przedstawił argumenty rządu Trumpa za całkowitą konfrontacją gospodarczą z Chinami – poza obecnymi cłami na chińskie towary. Mimo to Chiny mają w swoim arsenale „opcję nuklearną”: amerykańskie obligacje skarbowe. Ten scenariusz mówi o Chińczykach, którzy posiadają największą część zagranicznego długu Stanów Zjednoczonych – ponad 1 bilionem dolarów, którzy cofnęliby się przed kupowaniem amerykańskich obligacji skarbowych – lub, co gorsza, pozbywając się ich. Pekin prawdopodobnie nie pójdzie tą drogą. Nawet gdyby Chiny zdecydowały się na tę opcję, ten manewr może wcale nie spowodować katastrofy gospodarczej dla USA. Pekin nie kupował bowiem amerykańskich obligacji skarbowych, ponieważ chciał inwestować w USA. Przeciwnie, gromadzenie obligacji było kluczowym instrumentem strategii rozwoju gospodarczego.Amerykański dług publiczny, jaki kupili Chińczycy, był kosztem utrzymywania nadwyżki handlowej z USA. Co jest silniejsze od chińskiej „opcji nuklearnej”? Fed. – Rezerwa Federalna Stanów Zjednoczonych „jest jedynym aktorem na świecie, który może kupić więcej niż Chiny mogą kiedykolwiek sprzedać” – tłumaczy sytuację Brad Setser, jeden z czołowych światowych ekspertów w zakresie globalnych przepływach finansowych.
Władze lokalne w Chinach zaciągnęły łącznie 40 bln juanów (6 bln dolarów) długu, którego nie wykazują w bilansach, co ostatecznie może spowodować gwałtowny wzrost długu państwa w relacji do PKB, alarmuje S&P Global Ratings. Analitycy agencji ratingowej wskazują wielką lukę między deklarowanymi inwestycjami w lokalną infrastrukturę i wielkością finansowania ogłoszonego przez państwo. Twierdzą, że może to oznaczać iż dług lokalnych władz w rzeczywistości jest o 30-40 bln juanów wyższy od oficjalnie deklarowanego. – To góra lodowa długu powodująca tytaniczne ryzyko kredytowe – napisały analityczki Gloria Lu i Laura Li, według których relacja długu do PKB Chin sięgnęła 60 proc. w ubiegłym roku. Wskazały, że pomimo wysiłków władz centralnych nie udało się jak dotąd skutecznie przenieść finansowania lokalnych inwestycji.
Podatki dochodowe od osób fizycznych to największe źródło dochodów amerykańskiego rządu. W podatkowym 2018 roku mają one odpowiadać za około połowę wszystkich przychodów budżetowych. W 2016 roku 140,9 mln amerykańskich podatników zapłaciło łącznie 1,44 bln dol. podatku dochodowego. Bloomberg przyjrzał się temu, kto ile dokładnie oddał fiskusowi. Okazało się, że jeden procent osób o najwyższych dochodach brutto zapłaciło aż 37 proc. całego podatku dochodowego, podczas gdy 90 proc. najbiedniejszych tylko 30 proc. Górna połowa (najbogatszych) podatników w USA odpowiada aż za 97 proc. dochodów podatkowych państwa. Okazuje się, że połowa obywateli USA niemalże nie dokłada się do państwowego skarbca. Około 70 mln podatników zapłaciło łącznie tyle, co najbogatszych 1,4 tys. Co ciekawe jednak, najbogatsze 0,001 proc. obywateli zapłaciło procentowo w 2016 roku znacznie niższy podatek niż w 2013 roku. Ciężar dotowania budżetu państwa niesie na swoich barkach w największym stopniu 1 proc. osób o najwyższych dochodach brutto. Od stycznia tego roku w USA obowiązują nowe przepisy podatkowe. Według szacunków analityków na zmianach zyskają najwięcej najbogatsi…….. No cóź ciężko zyskać na obniżce skoro się nic nie płaci!
Fidelity International to firma, która oferuje instytucjom, osobom fizycznym i ich doradcom światowej klasy rozwiązania inwestycyjne oraz fachową wiedzę w zakresie funduszy emerytalnych, mając na celu wsparcie klientów chcących zapewnić lepszą przyszłość siebie i kolejnym pokoleniom. Odpowiadają za aktywa klientów o wartości ponad 7,2 biliona dolarów, należące do ponad 2,3 miliona podmiotów (w tym 13 tys. instytucji) z regionu Azji i Pacyfiku, Europy, Bliskiego Wschodu i Ameryki Południowej. Firma poinformowała właśnie o uruchomieniu firmy-córki, w której będą przeprowadzane transakcje oraz przechowywane aktywa cyfrowe. Fidelity Digital Asset Services LLC będzie kupować i sprzedawać kryptowaluty w imieniu funduszy hedgingowych i innych instytucji finansowych. Kryptowaluty będą przechowywane w “chłodniach”, czyli w trybie offline. Firma początkowo zaoferuje swoje usługi dla dwóch największych wirtualnych monet tj. bitcoin i ethereum, ale planuje poszerzyć listę aktywów w przyszłym roku.
Tesla robi kolejny krok milowy i przebija sprzedażą w ojczystym kraju europejskiego giganta – Mercedesa – w segmencie premium. Choć wokół spółki wciąż walą pioruny i wiszą widma kolejnych strat, firma stworzona przez Elona Muska na rynku radzi sobie coraz lepiej – pisze USA Today. Według danych o sprzedaży samochodów na terenie Stanów Zjednoczonych, Tesla sprzedała w III kw. 2018 roku więcej aut niż Mercedes-Benz. Dane pochodzą z firmy analitycznej Atherton Research. Tesli udało się pobić wyniki Mercedesa dzięki sprzedaży wynoszącej niemal 70 000 szt. (69 925 szt. względem 66 542 szt. sprzedanych przez Mercedesa) w ciągu kwartału. Jeśli spółce uda się utrzymać tendencję wzrostową na podobnym poziomie, to do końca roku pobije na rodzimym rynku kolejnego europejskiego giganta segmentu premium – BMW, który w III kw. 2018 roku sprzedał w Stanach Zjednoczonych niecałe 2000 samochodów więcej (71 679 szt.).
Tymczasem Elon Musk nie traci czasu. Po tym, jak musiał zrzec się funkcji prezesa Tesli, ma pomysł na kolejny biznes. Chodzi o stworzenie wielkich walczących robotów. 14 października na jego profilu na Twitterze pojawił się wpis mówiący o tym, że czas stworzyć humanoidalnego robota. Nie od dziś wiadomo o jego fascynacji anime i światem science fiction. “Mech” – w tym kontekście – to wielkie walczące i latające roboty, wyglądem przypominające człowieka z pilotem na pokładzie. Nie byłby to pierwszy nietypowy pomysł Muska. W styczniu tego roku zaczął sprzedawać… miotacze ognia. Oferta zadziwia, choć jeszcze dziwniejsze jest to, że ludzie pokochali ten pomysł i w ciągu kilku dni ich sprzedaż osiągnęła poziom 10 mln dol.! Czy tweet był prawdziwą zapowiedzią biznesu czy tylko żartem, pewnie okaże się już wkrótce.
Kanadyjski Senat w czerwcu przegłosował ustawę w sprawie legalizacji marihuany. Już pojutrze narkotyk pojawi się legalnie na rynku. Kanadyjczycy będą mogli legalnie kupić marihuanę w koncesjonowanych sklepach. Będzie można ją też zamówić online. Osoby dorosłe będą mogły mieć przy sobie do 30 gramów marihuany. Wartość rynku wyceniana jest na 7 mld dolarów kanadyjskich rocznie, a żeby zlikwidować nielegalny obrót, Kanada potrzebuje 700 tys. kg marihuany rocznie. W wydanej specjalnej ulotce rząd przypomina, że należy być świadomym własnych reakcji na marihuanę, a prowadzenie samochodu pod wpływem tej substancji jest karalne. Wszystkie szczegóły znajdują się na rządowej stronie internetowej. Eksperci wskazują, że rodzimi producenci marihuany są znacznie więksi jako biznes niż kanadyjscy producenci piwa czy papierosów. Roczna wartość produkcji kanadyjskich browarów to ok. 2,9 mld dolarów, wartość kanadyjskiej produkcji papierosów to 1 mld dolarów, a wartość kanadyjskiej produkcji marihuany już cztery lata temu wynosiła 3,4 mld dolarów.
Opracował: Sławek Sobczak