W maju 2018 r. inflacja producencka (PPI) wyniosła 0,5 proc. w ujęciu miesięcznym, wynika z danych Departamentu Handlu. Mediana prognoz ekonomistów zakładała dynamikę na poziomie 0,3 proc. wobec 0,10-proc. wzrostu miesiąc wcześniej. Licząc rok do roku wskaźnik w maju wzrósł o 3,1 proc. W tym przypadku oczekiwano wartości 2,80 proc. wobec 2,60 proc. w kwietniu. Inflacja bazowa wyniosła natomiast 0,3 proc. w ujęciu miesięcznym i 2,4 proc. w ujęciu rocznym. Stany Zjednoczone odnotowały w maju deficyt budżetowy w wysokości 146,8 mld dolarów. To największa miesięczna „dziura” w państwowej kasie od 2009, za którą stoi znaczący spadek przychodów. W porównaniu do analogicznego miesiąca 2017 r. luka budżetowa zwiększyła się aż o 66 proc., wynika z danych Departament Skarbu. Wydatki w maju br. zwiększyły się o 10,7 proc. osiągając poziom 363,9 mld dolarów. Tymczasem wpływy do kasy państwa zmniejszyły się aż o 9,7 proc. kształtując się na poziomie 217,1 mld dolarów. W nadchodzących latach rząd borykać się będzie z rosnącym zadłużeniem, częściowo ze względu na obniżki podatków, które weszły w życie w tym roku oraz presję na wydatki społeczne.
Dziś środa z FOMC, gdzie podwyżka wydaje się pewna, ale diabeł będzie tkwił w szczegółach, a bilans ryzyk większe szanse daje jastrzębim zmianom. Dolar z wyprzedzeniem pokazuje optymistyczne budowanie pozycji, choć odliczanie do wieczora może w najbliższych godzinach przynieść wyraźne ograniczenie zmienności. W międzyczasie CPI z Wielkiej Brytanii może ożywić funta, który dodatkowo znajduje wsparcie w pomyślnych informacjach dotyczących Brexitu. Postęp ożywienia USA jest na tyle solidny, że byłoby wielką niespodzianką, gdyby Fed nie wykorzystał okazji i nie podniósł dziś celu dla stopy rezerw federalnych o 25 pb do 1,75-2,00 proc. To jest jedna z pewnych decyzji na dzisiejszy wieczór, ale jest wiele innych aspektów, które nie są w pełni zdyskontowane. Nierozstrzygniętą pozostaje dyskusja, czy w 2018 r. zobaczymy łącznie trzy, czy cztery podwyżki?
W swojej zaktualizowanej projekcji, amerykańska agencja rządowa Energy Information Administration podwyższyła prognozę wydobycia ropy w USA na bieżący rok, jednak obniżyła swoje oczekiwania odnośnie 2019 r. W czerwcowym raporcie EIA podała, że zwiększa prognozę produkcji surowca o 0,6 proc. w stosunku do majowych szacunków do poziomu 10,79 mln baryłek dziennie. Z kolei produkcja w przyszłym roku ma być niższa o 0,8 proc. niż wcześniej zakładano i wynieść 11,76 mln baryłek dziennie. Agencja zredukowała też prognozę cen surowca odmiany West Texas Intermediate na 2018 r. o 1,6 proc. do $64,53 za baryłkę, ale zwiększyła dla odmiany Brent o 0,5 proc. do 71,06 dolara za baryłkę.
Rosja planuje zaproponować, aby kartel OPEC i jego sojusznicy w ciągu trzech miesięcy mogli przywrócić produkcję do poziomu z października 2016 r. wycofując większość, ale nie wszystkie redukcje kwot produkcyjnych. Począwszy od lipca biorące udział w dotychczasowej umowie kraje proporcjonalnie podzieliłyby dzienne zwiększenie wydobycia o 1,8 mln baryłek dodając je do swoich limitów, powiedziała agencji Bloomberg, osoba, prosząca o anonimowość, gdyż informacja nie jest publiczna. Faktyczny wzrost podaży na rynku byłby mniejszy, ponieważ niektóre państwa, w szczególności Wenezuela, Angola i Meksyk, nie są w stanie zwiększyć swojej produkcji, twierdzi agencyjne źródło. Rosja i Arabia Saudyjska, przywódcy grupy 24 producentów, zasugerowały już zwiększenie produkcji, aby zatrzymać wzrost cen grożący ograniczeniem popytu na “czarne złoto”.
Informacja o zwolnieniach stała się potwierdzeniem tego, co wielu na Wall Street mówiło od miesięcy – że Tesla doszła do punktu zwrotnego. Ponad 3 tys. pracowników Tesli to 9 proc. wszystkich zatrudnionych w tej firmie. Informacja o zwolnieniach stała się potwierdzeniem tego, co wielu na Wall Street mówiło od miesięcy – że Tesla doszła do punktu zwrotnego. Po tym, jak firma błędnie oceniła, że w krótkim czasie będzie w stanie zająć się masową produkcją aut elektrycznych, dyrektor generalny wcisnął hamulce. Wcześniej Tesla zatrudniała nowych pracowników z zawrotną prędkością. Jak dotąd Tesla straciła w sumie około 5,4 mld dol. i nawet najwięksi optymiści nie spodziewają się końca strat. Producent aut elektrycznych może bowiem stracić kolejne 1,3 mld dol. w ciągu następnych czterech kwartałów – wynika z szacunków agencji Bloomberg. Analitycy z Goldman Sachs z kolei przewidują, że Tesla może potrzebować dodatkowo ponad 10 mld dol. do 2020 roku.
Młodzi kibice zatopią się w materiałach umieszczanych w popularnych serwisach społecznościowych. Telewizyjne analizy nie wystarczają młodszym pokoleniom kibiców piłkarskich, którzy przeżywają mundial grając w gry wideo i obserwując konta piłkarzy na Instagramie. „Financial Times” zastanawia się, w jaki sposób millenialsi zmienią największą piłkarską imprezę na świecie. – Łączna światowa widownia telewizyjna podczas turnieju sięgnie 10,8 mld osób, czyli o 14 proc. więcej niż podczas mundialu w Brazylii w 2014 r. – prognozuje Kevin Alavy, dyrektor zarządzający Futures Sport. Turniej odbędzie się w Rosji, a zatem więcej meczów rozegranych zostanie w odpowiedniejszych dla kibiców porach.
Mundial jest już tradycyjnie czasem ostrej rywalizacji producentów sprzętu sportowego. Kibice sporo wydają na koszulki, piłki i buty. – Adidas spodziewa się, że sprzedaż drużynowych koszulek będzie w tym roku rekordowa – donosi agencja Bloomberg. To pewna niespodzianka, bo Rosja, która organizuje mundial objęta jest międzynarodowymi sankcjami, a kilka znanych reprezentacji z milionami fanów nie zakwalifikowało się do turnieju. Chodzi przede wszystkim o Włochy i Holandię, ale także o Stany Zjednoczone, które są ważnym rynkiem piłkarskim. Adidas przyznał, że pod względem finansowym rosyjski mundial nie będzie tak udany, jak mistrzostwa organizowane cztery lata temu w Brazylii.
Rosja szacuje, że dzięki organizacji piłkarskich Mistrzostw Świata w 2018 roku może liczyć na wpływy w wysokości 30,8 miliarda dolarów do 2023 roku. Czy ta inwestycja mimo wszystko ma sens ekonomiczny? Stefan Hall na portalu World Economic Forum rozpoczyna swoją analizę gospodarczą Mundialu od przywołania słów Jana Pawła II: „Ze wszystkich rzeczy nieważnych piłka nożna jest najważniejsza”. Hall zaś komentuje: papież może i podzielał miłość kibiców do gry, jednak prawdopodobnie nie skonsultował się z ekonomistami na ten temat. Wiele wskazuje na to, że bycie gospodarzem Mistrzostw Świata nie jest warte inwestycji. Pierwszym powodem jest, najprościej mówiąc, koszt utraty innych alternatyw z powodu organizacji dużego turnieju sportowego. Pieniądze wydane na nową lub zmodernizowaną infrastrukturę byłoby prawdopodobnie rozsądniej wykorzystywane w długoterminowych inwestycjach w innych obszarach gospodarki. Z kolei infrastruktura sportowa jest kosztowna w budowie i eksploatacji, zajmuje nieruchomości o dużej wartości i często jest trudna do wykorzystania z wystarczającą częstotliwością, by pokryć koszty konserwacji. Stadion tak naprawdę nie jest niezbędny dla ekonomicznego dobrobytu przeciętnego obywatela. Najważniejsze wydarzenia sportowe przyciągają tysiące fanów. Mogą jednak zakłócać tradycyjne ruchy turystyczne i w efekcie zmniejszyć zainteresowanie popularnymi wcześniej miejscami i atrakcjami. Czy mistrzostwa zwiększają ogólną liczbę turystów? Dowody mogą wskazywać na coś przeciwnego. To jednak nie oznacza, że bycie gospodarzem Mistrzostw Świata jest całkowicie bezcelowe. Najważniejsze imprezy sportowe to jedna z niewielu rzeczy, które naprawdę integrują naszą planetę.
Opracował: Sławek Sobczak