Sesja azjatycka we wtorek, 21 listopada nie zaskoczyła a większość par walutowych błądziło po wykresie. Na szczególną uwagę zasługuje dziś dolar amerykański bowiem wieczorem opublikowany zostanie protokół z ostatniego posiedzenia FOMC – popularne minutki. Analitycy UBS zwracają również uwagę na ceny złota, które już pod koniec grudnia powinny powrócić powyżej poziomu $1300 za uncję. Poranne komentarze analityków większości z dużych graczy poświęcone są wieczornej publikacji FOMC. I trudno się temu dziwić, skoro zdecydowana większość rynku liczy na podwyżkę stóp procentowych Fed w grudniu tego roku. Wycena takiego ruchu Rezerwy według danych CME sięga 91,5 proc. Zdaniem analityków HSBC dzisiejsze minutki powinny potwierdzić solidne podstawy amerykańskiej gospodarki, pomimo letnich huraganów jakie przeszły nad południowymi Stanami. Ważnym punktem dokumentu będą wypowiedzi członków Fed na temat poziomu inflacji. Ta choć wciąż utrzymuje się poniżej docelowych 2 proc. jest jednak na najlepszej drodze do tego, by ten poziom przekroczyć – czytamy w dzisiejszym komentarzu banku. Analitykom HSBC wtórują specjaliści Deutsche Bank. Na taki scenariusz liczy również Morgan Stanley, który liczy na kontynuację dotychczasowej ścieżki podwyżek FOMC na najbliższym, grudniowym posiedzeniu. Rano dolar amerykański tracił względem większości walut G10, zyskując jedynie względem waluty australijskiej.

Nowe technologie finansowe bardzo silnie wpływają na rewolucję w sektorze bankowości, jednak cyfrowe waluty nie zastąpią fizycznego pieniądza ani w najbliższej, ani w dalszej przyszłości – przynajmniej tak twierdzi jeden z oficjeli Banku Japonii (BoJ). Hiromi Yamaoka, szef działu płatności i systemów rozliczeniowych japońskiego banku centralnego, podczas forum poświęconego innowacjom finansowym organizowanego przez Thomson Reuters zaznaczał, że obecny system bankowy nie jest gotowy na wyparcie fizycznego pieniądza przez Bitcoina i jego pochodne, gdyż „zbyt drastycznie zmieniłyby” tradycyjne finanse. Kraj Kwitnącej Wiśni jest obecnie jednym z liderów branży technologii finansowej (ang. fintech), a lokalny rząd w tym roku uznał BTC za prawny środek płatniczy, zatwierdzając wybrane spółki jako legalnych operatorów giełd kryptowalutowych. BoJ razem z Europejskim Bankiem Centralnym (EBC) rozpoczął inicjatywę badawczą, której celem jest lepsze poznanie technologii rozproszonego rejestru (DLT), w szczególności technologii blockchain. Oba banki uznały jednak jednogłośnie, że system, na którym bazuje Bitcoin nie jest jeszcze wystarczająco dojrzały, aby zasilić największe systemy płatnicze świata.

Kryzys finansowy doprowadził do tego, że wiele osób zaczęło kwestionować zasadność kapitalizmu. Po dziesięciu latach wnioski nie są przychylne. Rozwiązanie podsuwa przykład Norwegii. W sondażu przeprowadzonym przez YouGov, trzy czwarte Niemców, dwie trzecie Brytyjczyków i ponad połowa Amerykanów uważa, że w kapitalistycznej gospodarce „biedni stają się coraz biedniejsi, a bogaci się bogacą”. Według ekonomisty Zaca Tate’a, poczucie niesprawiedliwości to nie tylko reakcja na ratowanie banków, lata zaciskania pasa i skandale korporacyjne. Problem jest fundamentalny. W bogatym świecie rośnie świadomość, że większość korzyści płynących z technologii i globalizacji napływają do osób posiadających kapitał inwestycyjny i dobrze wykształconych, podczas gdy koszty ponoszą niewykwalifikowani pracownicy, lokalni producenci i ludzie, którzy mają niewielką własność i oszczędności. Kluczowy jednak nie jest sam kapitalizm, a polityka, która rozszerzyła rolę wolnego rynku poza granice rozsądku. Podważyła ona zasadniczą relację między pracą a kapitałem i zepchnęła tych z niewielkim majątkiem w prekariat, czyli niepewne życie zawodowe.

Po faktycznym bankructwie Wenezueli rynek ma swoje kolejne antyinwestycyjne typy.  Stawki CDS podpowiadają, gdzie szukać kolejnych państwowych trupów. Wenezuelski „socjalizm XXI wieku” dociągnął tylko do listopada 2017 roku. Tydzień temu agencja S&P oficjalnie uznała ten południowoamerykański kraj za niewypłacalny. A w poniedziałek „zdarzenie kredytowe” na długu Wenezueli oficjalnie zostało potwierdzone przez Międzynarodowe Stowarzyszenie Swapów i Derywatów (ISDA). Decyzja ISDA oznacza uruchomienie kontraktów CDS (credit default swap) ubezpieczających ich posiadacza przed niewypłacalnością emitenta obligacji. To właśnie stawki kontraktów CDS są rynkową miarą ryzyka niewypłacalności państw. Według stanu na 21 listopada 2017 r. najwyższe (poza Wenezuelą) ryzyko bankructwa zdaniem handlujących CDS-ami stwarza Liban z premią rzędu 604 pb. Następni na liście są „stali bywalcy” spraw upadłościowych, czyli rządy Grecji (469 pb.) i Ukrainy (439 pb.). Kolejne w tabeli najbardziej ryzykownych emitentów są Tunezja (402 pb.), Egipt (362 pb.), Nigeria i Pakistan (po 347 pb.). Polska (53,8 pb.) cieszy się lepszą reputacją kredytową niż Chiny (61 pb.), Izrael (64,3 pb.) czy Hiszpania (65,7 pb.).

Niemieckie samochody zostały najwyżej ocenione w rankingu awaryjności. We wszystkich kategoriach wiekowych odznaczały się najmniejszymi odstępstwami od pełnej przydatności do jazdy. Za najbardziej awaryjne uznano natomiast samochody amerykańskie. Takie są wnioski z najnowszego raportu niemieckiego Stowarzyszenia Dozoru Technicznego TUV. W edycji 2018 uwzględniono 8,8 mln samochodów przebadanych w okresie od lipca 2016 roku do czerwca 2017 roku. Samochody są następnie szeregowane po odsetku awarii na całą przebadaną populację danego modelu. TUV podało, że aż 19,9 proc. z 8,8 mln przebadanych aut nie przeszło badania za pierwszym razem. Wśród najmniej awaryjnych marek królowały te niemieckie, a najgorsze wyniki przypadły głównie markom amerykańskim. Najbardziej niezawodnym 2-3 latkiem okazał się mercedes SLK, najbardziej awaryjnym kia sportage. Wsród 4-5-letnich aut najlepiej wypadły auta mercedesa klasy B, a najgorzej peugeot 206. W przedziale 6-7, 8-9 i 10-11 lat króluje porsche 911, a najsłabiej wypadły odpowiednio: chevrolet aveo, chevrolet matiz oraz ford ka.

Opracował: Sławek Sobczak