Piątkowy wyskok notowań złota okazał się tyleż tajemniczy, co krótkotrwały. W poniedziałek kurs żółtego metalu wymazał piątkowe wzrosty. I tak samo jak przed weekendem, nie było wiadomo, co jest grane.W piątek notowania kontraktów terminowych na złoto bez żadnego wyraźnego powodu poszły w górę o ponad 1%, osiągając miesięczne maksimum. W poniedziałek karta się odwróciła – choć powodów do spadków nie było zbyt wiele. Niemniej jednak kurs królewskiego metalu obniżył się o 1,3%, do 1.277 dolarów za uncję. Zatem piątkowe wzrosty zostały zniwelowane i rynek wrócił do punktu wyjścia. Dolarowe notowania złota są zwykle negatywnie skorelowane z siłą amerykańskiej waluty.

Nowy tydzień zaczęliśmy od istotnych zawirowań politycznych. Najpierw na rynek trafiły doniesienia o zerwaniu rozmów koalicyjnych w Niemczech, co będzie skutkowało nowymi wyborami. Podobno nasi zachodni sąsiedzi nie lubią takich rozstrzygnięć. Spekuluje się, że brak mocno egzotycznej „jamajskiej” koalicji  (chadecja + zieloni + liberałowie) może oznaczać koniec rządów Angeli Merkel – najdłużej sprawującego urząd szefa rządu w Unii Europejskiej. Doniesienia z Niemiec wzmocniły dolara względem euro.

Drugi cios dla złota nadszedł z Waszyngtonu. Janet Yellen poinformowała prezydenta Trumpa, że zamierza odejść z zarządu Rezerwy Federalnej po opuszczeniu fotelu prezesa w lutym 2018 roku. To spore zaskoczenie, ponieważ kadencja pani Yellen wygasa dopiero w roku 2024. Donald Trump ma zatem wolną rękę w obsadzeniu praktycznie całego zarządu Fedu i może tam nominować bardziej „jastrzębich” decydentów. To kolejny punkt dla dolara i minus dla notowań złota, które zwykło drożeć w otoczeniu niskich (lub wręcz ujemnych) realnych stóp procentowych. Jednocześnie należy pamiętać, że już po wyborach gospodarz Białego Domu przyznał się, że „naprawdę lubi” politykę niskich stop procentowych, którą krytykował jako prezydencki kandydat. Rezygnacja Yellen zwiększa pulę stanowisk możliwych do obsadzenia w Fed przez obecną administrację Białego Domu. Donald Trump mianował już jednego członka zarządu ds. nadzoru – Randalla Quarrelsa. Nieobsadzone pozostają obecnie 3 z 7 stanowisk w zarządzie Rezerwy Federalnej, w tym fotel wiceprezesa.

Społeczność Bitcoinowa w ostatnich tygodniach żyje informacjami napływającymi nieustannie z CME Group, największej światowej giełdy instrumentów pochodnych, które już niejednokrotnie umacniały notowania najstarszej z kryptowalut. Wczorajsza nota prasowa doprowadziła do skoku kursu i rozrysowania nowego ATH, CME usunęła jednak informację twierdząc, że ta była błędna. Zgodnie z pierwszą  informacją CME Group twierdziła, że planuje uruchomienie rynku futures dla notowań Bitcoina 10-11 grudnia, oczekując cały czas na ostateczne zgody regulacyjne. Wieść bardzo szybko obiegła media ekonomiczne i pozwoliła kursowi BTC/USD osiągnąć nowe ATH (ang. all time high). Kilka godzin później agencja prasowa Reutera podawała natomiast, że futuresy Bitcoinowe pojawią się w tym roku, dokładna data nie jest jednak jeszcze znana. Oświadczenie na stronie CME Group mówiące o 10-11 grudnia miało być zwyczajnym błędem.

Oficjele rosyjscy nigdy nie pałali sympatią do technologii stojącej za rynkiem kryptowalutowym, w ostatnim czasie pochylają się jednak coraz wyraźniej nad pomysłem jego ścisłej, rządowej regulacji. W jednym z najnowszych oświadczeń minister komunikacji, N. Nikiforow, stwierdził, że Rosja nigdy nie zaakceptuje Bitcoina jako stałej części swojej gospodarki. Kryptowaluty są w ostatnim miesiącu jednym z najgorętszych tematów w Rosji. W połowie października lokalny rząd ogłosił, że chce zablokować dostęp do giełd oferujących wymianę kryptograficznych tokenów, chwilę później Władimir Putin wystosował oficjalne żądania mające na celu stworzenie ram prawnych pozwalających na opodatkowanie górników oraz uregulowanie rynku ICO. Oprócz obaw przed samym rynkiem kryptowalut, lokalna komisja nadzoru finansowego wydała również oficjalne ostrzeżenie dotyczące instalacji i korzystania z bitcoinowych bankomatów. Osoby, które nie zastosują się do oficjalnego stanowiska mogą usłyszeć zarzuty dotyczące złamania prawa.

T

Chińscy naukowcy mają ambitny plan wyprzedzenia Stanów Zjednoczonych w wyścigu kosmicznym. Mają zamiar zrewolucjonizować podróże i kosmiczną eksplorację już w nadchodzących dziesięcioleciach. Media informują, że Chiny mają zamiar rozwinąć napędzany energią jądrową transport kosmiczny do 2040 r. Wkrótce też będą wydobywać surowce z asteroid i budować elektrownie słoneczne w kosmosie, jak zapowiada Chińska Akademia Nowych Technologii Transportu – wiodący wynalazca i producent rakiet w kraju. Według raportu akademii nowa „nuklearna flota” rakiet i hybrydowych przewoźników wielokrotnego użytku będzie gotowa na „regularne loty międzyplanetarne na dużą skalę”. Do połowy lat 40-tych XXI wieku ma prowadzić komercyjną eksplorację i eksploatację zasobów naturalnych. Zgodnie z tymi szacunkami, Chiny dorównają Stanom Zjednoczonym w kwestii konwencjonalnej technologii rakietowej do 2020 roku. Rok 2025 r. ma być początkiem suborbitalnej turystyki kosmicznej – wtedy to ma zostać uruchomiony suborbitalny transportowiec. Do 2030 r. ma przewieźć astronautów na Księżyc i pozwolić na sprowadzenie próbek z Marsa. W latach 40. XXI w. flota napędzana energią jądrową będzie gotowa do przeprowadzenia operacji wydobywczych na asteroidach i planetach.

Mimo że handel między Polską a Państwem Środka kwitnie, to Chińczycy wciąż nie kwapią się, by wymieniać juany na złote. W III kwartale obrót na parze CNY/PLN na rynku międzybankowym za Murem ponownie wyniósł okrągłe 0. W grudniu ubiegłego roku Ludowy Bank Chin umożliwił bezpośrednią wymianę juana na złotego na chińskim rynku międzybankowym, co miało ułatwić handel i inwestycje między Polską a Chinami oraz ograniczyć rolę dolara we wzajemnych rozliczeniach. Po niespełna roku przełomu wciąż nie widać – dotychczas na złote wymieniono raptem 5 mln juanów (3 mln zł), z tego 2 mln na dobry początek w grudniu i 3 mln w II kwartale tego roku. W okresach styczeń-marzec i lipiec-wrzesień obrót w zaokrągleniu do milionów juanów wyniósł 0 – wynika z danych banku centralnego. Spośród 25 walut obcych, na które mogą być bezpośrednio wymieniane „czerwone”, jedynie dwie cieszą się mniejszym zainteresowaniem Chińczyków niż polski złoty – turecka lira i meksykańskie peso. Na chińskim rynku międzybankowym króluje para USD/CNY, która w III kwartale odpowiadała za 96,7 proc. obrotów. Tymczasem zarówno handel, jak i inwestycje między Polską a Chinami, mają się świetnie. Chińczycy coraz chętniej lokują także w Polsce kapitał – w ubiegłym roku zainwestowali tu więcej, niż łącznie przez poprzednie 16 lat, a teraz szykują kolejne ogromne inwestycje – Polska Agencja Inwestycji i Handlu prowadzi obecnie 10 chińskich projektów o łącznej wartości blisko 5 mld złotych.

Opracował: Sławek Sobczak