Najważniejszym wydarzeniem wtorkowej sesji azjatyckiej jest bez wątpienia decyzja monetarna Reserve Bank of Australia. Zgodnie z prognozami ekonomistów, RBA nie zdecydowało się na zmianę poziomu swoich stóp procentowych. Tymczasem analitycy Nomura komentują ostatnie wyniki ankiety w której Amerykanie krytycznie wypowiedzieli się na temat obecnego kształtu reformy podatkowej Donalda Trumpa. Przed Partią Republikanów nie stoi łatwe zadanie – długo wyczekiwany projekt ustawy reformującej obecną politykę fiskalną Stanów Zjednoczonych budzi kontrowersje. I mowa tu nie tylko o politykach partii rządzącej, którzy będą potrzebować przynajmniej ośmiu głosów Demokratów by wprowadzić zmiany, ale również zwykłych Amerykanach. Ostatnia ankieta przeprowadzona wśród obywateli Stanów Zjednoczonych wskazuje, że reforma w obecnym swoim kształcie nie jest w pełni akceptowana przez społeczeństwo. Silne poparcie wśród Amerykanów mają takie postulaty jak zwiększenie ulgi na dziecko oraz kwoty odliczenia od podatku. Rosnący sprzeciw budzi natomiast kwestia obniżenia podatków dla korporacji. Aż 40 proc. Amerykanów uważa, że ten podatek powinien pozostać na swoim dotychczasowym poziomie 35 proc. (reforma zakłada obniżenie go do 20 proc.). Zdecydowanie większe poparcie zyskuje pomysł obniżenia podatków dla małych i średnich przedsiębiorstw – ten pomysł popiera ponad połowa respondentów. Dolar tymczasem umacnia swoją pozycję. Amerykańska waluta zyskuje wobec wszystkich pozostałych walut G10.

Po nocnej decyzji RBA w sprawie stóp procentowych sesja europejska zaskoczy nas kilkoma ważnymi momentami. Już od samego rana będziemy śledzić wypowiedzi Mario Draghiego, który weźmie udział w konferencji nadzoru bankowego we Frankfurcie. W południe opublikowany zostanie z kolei wrześniowy wskaźnik sprzedaży detalicznej. Sesja amerykańska upłynie w głównej mierze na oczekiwaniach raportu JOLTs. W sierpniu raport ten wskazał na spadek zatrudnienia do poziomu 6,082 mln. Prognozy dzisiejszego raportu kształtują się na poziomie 6,091 mln.  Następnie głos na zorganizowanej konferencji prasowej zabierze Stephen Poloz. Po nim na ceremonii wręczania nagrody Douglasa za etykę w rządzie krótkie przemówienie wygłosi Janet Yellen.

Najważniejszymi newsami z branży finansów pozostają wysiłki 21 Century Fox, które próbuje sprzedać większość swoich udziałów w Disney oraz Broadcom, które szuka sposobu by przejąć Qualcomm za niebagatelną kwotę $105 miliardów. Ta transakcja ma szansę stać się największą w branży i choć zarząd Qualcomm nie wydaje się zainteresowany fuzją, to Broadcom szykuje wrogie przejęcie. Wielkie przejęcie takie jak te zazwyczaj zalewają rynek strumieniem pieniędzy. To jednak najlepsza droga rozwoju dla już gigantycznych spółek, choć najbardziej cieszą się banki mogąc pośredniczyć w całej procedurze. Tymczasem, warto zdać sobie sprawę z tego ile jeszcze pieniędzy nie zostało włożonych w rynek. Obrazuje to poniższy wykres pokazujący, że wolnej gotówki nie zostało zbyt dużo.

Bez obaw jeśli chodzi o Koreę Południową, a konkretnie Seul. Retoryka Trumpa wobec Korei Północnej nieco odbiega od bardziej konserwatywnego podejścia Korei Południowej jednak wizyta prezydenta Stanów Zjednoczonych w Seulu z pewnością została skrupulatnie oskryptowana przez doradców Donalda Trumpa. Jeśli prezydent nie zaskoczy nas niczym, wizyta w Korei prawdopodobnie przejdzie bez echa rynkowego. Wydaje się, że podróż Donalda Trumpa po Azji oraz ostatnie decyzje banków centralnych przyćmiły tak drastyczny skok wartości ropy naftowej. Breakout ponad poziom $55.55 jest ważnym wydarzeniem ze względu na opór jaki zazwyczaj stawiał ten poziom. Ostatnie wzrosty cen ropy naftowej można uzasadnić fundamentalnie – mogą one być grą inwestorów pod możliwe przedłużenie porozumienia dot. limitów produkcji ropy naftowej w krajach OPEC i non-OPEC. Dodatkowo, ostatnie dni przyniosły nowe niepokoje polityczne dotyczące rejonu Bliskiego Wschodu. Uwagę inwestorów (i nie tylko) przyciąga seria aresztowań w Arabii Saudyjskiej, która dotyka m.in. polityków oraz inwestorów. Jest ona teoretycznie wywołana działaniami antykorupcyjnymi ogłoszonymi przez księcia Mohameda bin Salmana, ale zagraniczni obserwatorzy obawiają się, że aresztowania są elementem gry politycznej i mogą doprowadzić do chaosu w tym kraju.

Można spotkać się z poglądem, że w obecnych czasach wszystko pochodzi z Chin… nawet Bitcoin. Twierdząc tak, nie miniemy się dużo z prawdą, gdyż nawet w momencie gdy ICO zostało oficjalnie zakazane, a większość z giełd kryptowalut przeniosło się poza granice, większość z wydobywanych Bitcoinów wciąż pochodzi z Chin. Pięć kopalń o największym udziale w rynku umiejscowiona jest właśnie w Chinach. Niektórzy oceniają, że aż 80 proc. mocy obliczeniowej całej sieci pochodzi właśnie z Chin. O górników chce zawalczyć również japońskie miasto Kazuno, które uruchomiło specjalny mający na celu zachęcenie przedsiębiorców do umiejscowienia swojej kopalni właśnie tam.

—-“Stany Zjednoczone mają problem z bronią palną, o czym raz na jakiś czas przypomina kilka lub kilkadziesiąt ofiar strzelaniny w miejscu publicznym. Kiedy po raz czternasty Barack Obama składał kondolencje rodzinom ofiar masowych strzelanin, nazwał to w mediach „smutną rutyną” swojej pracy. Mimo dramatycznych okoliczności i kolosalnej liczby ofiar w USA nie ogranicza się dostępu do broni, a sama debata nad zmianą prawa jest tłumiona przez stowarzyszenia reprezentujące wielomiliardową branżę handlu bronią i miliony osób, dla których broń jest pasją. Czy w Ameryce da się skutecznie podjąć dyskusję nad czymś, co przynosi zysk? Rocznie w strzelaninach ginie ponad 30 tys. Amerykanów. Po każdej tragedii temat ograniczenia dostępności do broni wraca do Waszyngtonu i zawsze propozycje zmian przegrywają z ludźmi, którzy uważają prawo swobodnego dostępu do broni palnej za święte. Jest to przecież ukochana druga poprawka do konstytucji, czyli jedno zdanie z  1791 r.: gwarancja „prawa do posiadania i noszenia broni”. Poza tym jest to również uwielbiane przez miliony Amerykanów hobby. Sektor produkujący broń palną i amunicję konsumencką jest wyceniany na 13,5 mld dol., co roku osiągając zysk rzędu 1,5 mld dol. (te statystyki nie obejmują np. wojska, policji itp.). Największym sprzedawcą broni w Stanach jest… Wal-Mart, a co weekend w Ameryce odbywa się ponad 100 targów broni palnej, tzw. gun shows. Pomimo tak szerokiej dostępności broni, szczególnie w niektórych stanach, legalnie ma ją tylko 13 mln Amerykanów (inna sprawa, że policjantów w USA jest 10 razy mniej). W praktyce połowa broni należy do 3 proc. populacji, a większość Amerykanów nie ma żadnej broni. Dlatego w sondażach opinii większość Amerykanów popiera ograniczenie dostępu do broni.”—–To retoryka  lewicy…. Stany Zjednoczone nie mają problemu z bronią palną…. mają problem ze zdrowiem psychicznym części obywateli  i brakiem opieki medycznej nad nimi. Do popełnienia zbiorowego morderstwa nie koniecznie potrzebna jest broń palna  — patrz ostatni akt terroryzmu w Nowym Jorku.  Do tej grupy z poważnymi lukami w zdrowiu psychicznym można spokojnie wpisać 90% Holywood’u  –Kto widział ostatnio film bez przynajmniej paru trupów?

Opracował: Sławek Sobczak