Na wczorajszej sesji indeks wzrósł o zaledwie 0,08 proc. za sprawą niskiej bazy. Wynik nie odzwierciedla jednak tego co się działo na sesji. Po neutralnym otwarciu, mieliśmy rajd w górę do poziomu na który wskazywałem wczoraj, tam otworzyłem krótką pozycję. Jeszcze przed otwarciem sesji w USA rynek spadł i pozostał słaby do końca. SP500 w godzinach nocnych ustanowił nowy szczyt hossy na 2765 aby w trakcie sesji spaść o blisko 15 punktów. Był to największy spadek od niemal miesiąca. Poniedziałek to pierwsza od niemal dwóch tygodnia spadkowa sesja na indeksie i czwarta w tym miesiącu. Na Wall Street dało więc się słyszeć żartobliwe but the dip:

Analitycy wciąż sprzeczają się na temat wpływu reformy podatkowej Trumpa na amerykańskie indeksy. W oczekiwaniu na ostateczne decyzje w sprawie reformy podatkowej w USA, na początku tygodnia inwestorzy skupili uwagę na sezonie publikacji wyników finansowych za III kw. br. Wśród spółek, które zaskoczyły negatywnie znalazł się General Electric rozczarowując raportem kwartalnym (spadek kursu o ponad 6 proc.). Sytuację próbowała równoważyć spółka Seagate, której notowania zyskiwały ponad 10 proc. dzięki bardzo dobrym wynikom. Ostatecznie jednak rynek po kilku silnych wzrostowych sesjach, nie uchronił się przed korektą. W najbliższych dniach nastąpi dalszy wysyp raportów. Swoje osiągnięcia za III kw. br. zaprezentują m.in.: Amazon, Microsoft, Facebook i General Motors. W trakcie dzisiejszej sesji ponad 120 przedsiębiorstw ma opublikować swoje raporty, więc sytuacja może być nieco zmienna.

Kryptowaluty ostatnio przyciągnęły sporo uwagi. Niemniej jednak ogólna kapitalizacja rynku wciąż pozostaje mniej więcej stała. Bitwa toczy się więc pomiędzy Bitcoinem i resztą rynku. Częściej niż zazwyczaj w ostatnich tygodniach widzimy jak Bitcoin zyskuje podczas gdy Litecoin, Ethereum oraz inne popularne kryptowaluty tracą. Zupełnie inaczej rynek zachowywał się we wrześniu, gdy korelacja pomiędzy BTC a altami utrzymywała się na ekstremalnie wysokim poziomie. Dla tych, którzy utrzymują swoje długoterminowe longi na kryptowalutach nie powinna to być łamiąca wiadomość. Niemal pewnym jest, że to jedynie przejściowa sytuacja.

Słynny twórca oprogramowania antywirusowego John McAfee jest bardzo optymistycznie nastawiony co do przyszłych wzrostów wartości Bitcoina. Na swoim profilu na twitterze poinformował, że już w przeciągu trzech lat Bitcoin wart będzie 500 tys. USD. Równie optymistycznie na temat przyszłości najpopularniejszej z walut cyfrowych wypowiada się również Steve Wozniak, współzałożyciel firmy Apple. Podobnie jak twórca oprogramowania antywirusowego, uważa, że ​​Bitcoin jest lepszy od złota i dolara. Jego zdaniem to ograniczona i z góry określona podaż sprawia, że Bitcoin jest lepszy zarówno od złota jak również od tradycyjnego pieniądza (fiat), którego dodruk zależy jedynie od przedstawicieli banków centralnych. W przypadku BTC zwiększenie podaży jest niemożliwe.

Pod względem gospodarczym Chiny prześcignęły USA i są na najlepszej drodze, aby w przyszłości zostawić Waszyngton daleko w tyle. Co więcej amerykańska przewaga militarna nad Państwem Środka także nie jest tak duża, jak mogłoby to wynikać z danych – pisze Noah Smith. PKB skorygowane o parytet siły nabywczej jest lepszym odzwierciedleniem tego, co dany kraj produkuje. I jeśli przy pomocy takiej właśnie miary porównamy USA z Chinami, to Pekin wyprzedza już Waszyngton. Jeśli ktoś nie ufa parytetowi siły nabywczej, to prostą alternatywą są ceny Big Maca. Ten sam burger kosztuje w USA 1,8 razy więcej niż w Chinach. PKB skorygowane o ten właśnie wskaźnik pokazuje, że Chiny jeszcze bardziej wyprzedzają USA. Jeśli dokonamy pomiaru przy pomocy innych wskaźników, to przewaga Chin jest jeszcze większa. Produkcja przemysłowa w Chinach wyprzedziła amerykańską prawie dekadę temu. Eksport Państwa Środka jest o jedną trzecią większy niż eksport USA. Nie oznacza to, że chińska populacja należy do najbogatszych ma świecie. Do tego jeszcze daleko. Kraje z najwyższymi dochodami na osobę na świecie to kolejno Katar, Luksemburg, Singapur, Brunei i Zjednoczone Emiraty Arabskie. A co z siłą wojskową? Tutaj wygląda na to, że to USA wciąż mają dużą przewagę. Amerykanie przeznaczają więcej pieniędzy na wojsko niż Chiny, mają większy arsenał nuklearny oraz – dzięki ostatnim wojnom w Afganistanie i Iraku – mają bardziej doświadczonych żołnierzy. Ale to wciąż nie oznacza, że USA wygrałyby potencjalną wojnę z Chinami. Oczywiście wymiana pocisków nuklearnych doprowadziłaby do przegranej wszystkich stron. Ale pod względem sił konwencjonalnych, istnieje prawdopodobieństwo, że Chiny wygrałyby liczebnością i możliwościami produkcji wojskowej. Jako analogię warto rozważyć starcie USA i Japonii w czasie II wojny światowej.

Obchodzimy dziś rocznicę największego kryzysu w historii Wall Street. Wszystko zaczęło się w czwartek, 24 października 1929 r. Na początku tego dnia indeks na Nowojorskiej Giełdzie Papierów Wartościowych startował z poziomu 305,85 punktów, lecz w ciągu kilku godzin stracił 11 proc. Nie był to katastrofalny spadek, zresztą do zamknięcia sesji odrobił straty i zamknął się z 2 proc. stratą. Niepokój wzbudziły jednak obroty, które były aż trzykrotnie wyższe niż zazwyczaj. Kolejnego dnia nastąpiła stabilizacja, ale niepokój powrócił na giełdę już w poniedziałek, 28 października. Tego dnia, mimo olbrzymiej interwencji największych banków, które skupowały akcje z rynku, indeks spadł aż o 13 proc. Ten dzień nazywany jest “czarnym poniedziałkiem”. Po poniedziałku przyszedł wtorek, również zapamiętany przez inwestorów jako “czarny”. Tego dnia spadki wyniosły kolejne 11 proc. przy wciąż ogromnych obrotach – ponad 16 milionów akcji zmieniło właściciela. Do końca dnia indeks Dow spadł o 25 proc! w stosunku do poprzedniej środy, a kapitalizacja zmniejszyła się o 30 miliardów dolarów, tj. 400 miliardów w przeliczeniu na dzisiejsze pieniądze. W tych dniach, które rozpoczęły Wielki Kryzys, wielu inwestorów i bankierów, załamanych nagłą utratą zarobionych na spekulacji pieniędzy, rzucało się z mostów lub ze szczytów budynków. Bezrobocie w USA wzrosło do 25 proc., pensje obcięto średnio o 42 proc. Panika z Nowego Jorku przeniosła się na inne światowe rynki, pogłębiając kryzysy gospodarcze na Starym Kontynencie. Ta sytuacja z kolei przyczyniła się do wzrostu popularności idei interwencjonizmu państwowego i rządów silnej ręki, których konsekwencje poznaliśmy na koniec kolejnej dekady.

Centrum Prognoz Klimatu Narodowej Administracji Oceanicznej i Atmosferycznej opublikowało prognozę na nadchodzącą zimę. Synoptycy przewidują ciepły i suchy okres przełomu roku na południu kraju i niestety mokrą, zimną i śnieżną zimę na północy Stanów Zjednoczonych. Największy wpływ na aurę będzie miała La Niña – anomalia pogodowa, polegająca na utrzymywaniu się ponadprzeciętnie niskiej temperatury na powierzchni wody, występująca we wschodniej części tropikalnego Pacyfiku, szczególnie u wybrzeży Ameryki Południowej. Meteorolodzy oceniają szanse wystąpienia zjawiska na 55 – 65 procent. Jeżeli  La Niña powstanie, będzie fenomenem słabym i krótkim, ale wystarczająco silnym by wpłynąć na pogodę w całym USA. Przewidywana łagodna zima w ponad połowie kraju bynajmniej nie wyklucza braku opadów “białego puchu”. Ostatni sezon zimowy był jednym z cieplejszych w historii, a mimo to nawiedziło nas wiele śnieżyc.

Opracował: Sławek Sobczak