Piątkowe dane makro z rynku pracy w USA nie spełniły oczekiwań. W sektorze pozarolniczym przybyło 156 tys. miejsc pracy podczas, gdy prognoza mówiła o 182 tys. pkt., zaś dynamika zatrudnienia spadła do 1,4 proc. r/r i był to najniższy poziom od 2011 r. Dane te były słabe i rozczarowujące, mając na względzie mocny odczyt ADP ze środy. Słabszy odczyt NFP oraz osłabienie inflacji bazowej mogą świadczyć o tym, iż kolejna podwyżka stóp procentowych przez FOMC jest mało realna. Dane te początkowo osłabiły notowania dolara amerykańskiego, gdyż odsuwają w czasie kolejną podwyżkę stóp procentowych i redukcję sumy bilansowej. Indeks S&P500 zyskał 0,2 proc., a popyt wyraźnie osłabł pod koniec sesji. Patrząc na to, co działo się w weekend, można więc spodziewać się, że początek nowego tygodnia będzie udany dla tych aktywów, które uznawane są za najbezpieczniejsze. Dziś sesja bez USA i Kanady ze względu na Święto Pracy.

W zeszłym tygodniu złoto osiągnęło swoje 11-miesięczne maksimum, a nowy tydzień królewski kruszec rozpoczął na poziomie 1330 dolarów za uncję. To efekt eskalacji napięcia na linii Korea Północna – USA, po tym, jak najpierw nad Japonią przeleciała wystrzelona przez Pjongjang rakieta, a w weekend reżim Kim Dzong Una miał rzekomo przeprowadzić test bomby wodorowej. Prezydent USA w niedzielę napisał na Twitterze, że zarówno słowa, jak i czyny Korei Północnej stają się coraz bardziej wrogie i niebezpieczne dla Stanów Zjednoczonych. Nie ma żadnych wątpliwości, że Donald Trump postawi karty na konflikt w Korei.  Pod uwagę brane są przede wszystkim rozwiązania pokojowe. Jak donosi „Washington Post”, Stany Zjednoczone chcą wypowiedzieć albo renegocjować umowę handlową z Koreą Południową. Motywem przewodnim rozmów ma być wysoki deficyt handlowy, niewykluczone jednak, że chodzi o dodatkowe zmobilizowanie władz południowokoreańskich do działań przeciwko ich sąsiadom z północy Półwyspu. Trump – również na Twitterze – poinformował, że rozważa, jako dodatek do innych opcji, także zerwanie stosunków handlowych ze wszystkim krajami, które robią interesy z Pjongjangiem. Czyli m.in. z Rosją, Indiami czy – przede wszystkim – Chinami. To dobitnie wskazuje, że prezydent USA zamierza postawić wszystko na jedną kartę. Import z Chin do Stanów Zjednoczonych w 2016 roku wyniósł bowiem niemal pół biliona dolarów – ograniczenie tej wartości skutkowałoby najprawdopodobniej potężnym kryzysem gospodarczym.

Po przerwie urlopowej bankierzy centralni wracają do pracy. Przed nami posiedzenie Rady Prezesów EBC, które niewątpliwie będzie najważniejszym wydarzeniem bieżącego tygodnia. Dotychczasowo rynek nastawiał się na ewentualne, jastrzębie zapowiedzi i decyzje banku. Tymczasem pojawiły się pogłoski, jakoby najważniejszy bank w Europie był zaniepokojony zbyt silnym euro, toteż proces wygaszania QE ma być naprawdę bardzo stopniowy. Wzrostowa tendencja na eurodolarze wydaje się być silna, choć rynek nie poradził sobie z psychologiczną barierą 1,20. Warto jednak zauważyć, że piątkowe, słabe dane z amerykańskiego rynku pracy nie znalazły swojego odzwierciedlenia w deprecjacji dolara. Wszystko to razem wydaje się być kolejnym potwierdzeniem, że rynek zbyt entuzjastycznie zinterpretował zapowiedzi EBC dotyczące rozważenia przyszłości QE na jesień. W rezultacie nie można wykluczyć efektu rozczarowania. Ten z kolei może okazać się bardziej znaczący dla rynku niż ewentualna, mniej jastrzębia postawa Fed, która już teraz w oczach inwestorów jest prawdopodobna. Tymczasem wiele wskazuje na to, że polityka monetarna EBC zostanie zaostrzona, choć znacznie mniej niż oczekiwałby tego rynek. Również to może być sprzyjającym czynnikiem dla złotego, który teoretycznie powinien w pewnym stopniu ucierpieć na odbiciu rentowności obligacji w Europie.  Przed godziną 9:20 za dolara płacimy 3,5794 złotego, za euro 4,2568 złotego, frank kosztuje 3,7288 złotego, zaś funt 4.6354 złotego.

Najnowsze badania sugerują, że problemy gospodarcze USA wynikają z tego, że firmy mają zbyt dużą siłę oddziaływania na rynki. Podstawą zdrowej wolnorynkowej gospodarki jest konkurencja. Jeżeli jakakolwiek firma zaczyna zawyżać ceny w stosunku do kosztów produkcji, natychmiast pojawia się konkurencja, która oferuję tańszy produkt. Jest to korzystne zjawisko zarówno dla konsumentów, jak też pracowników. Produkty są tańsze i ogólnie dostępne, nie brakuje też popytu na pracowników – pisze Quartz.         Co jednak się dzieje, gdy z jakiegoś powodu konkurencja maleje, a firmy zaczynają podnosić ceny, nawet jeśli nie wzrosły koszty produkcji? Ma to katastrofalne skutki dla gospodarki. Spowalnia wzrost, a ludzie rzadziej zmieniają pracę. Zdaniem ekonomistów Jana De Loeckera z Princteon University oraz Jana Eeckhouta z University College London w USA po 1980 roku ma miejsce właśnie ten proces. Badacze przeanalizowali bilanse spółek notowanych na giełdzie od 1950 do 2014 roku (w 2014 roku odpowiadały one za 40 proc. całej sprzedaży). Stwierdzili, że średnie marże, definiowane jako różnica pomiędzy ceną a kosztem wytworzenia produktu wystrzeliły w górę po 1980 roku. Średnia marża w 1980 roku wynosiła 18 proc. podczas gdy w 2014 roku wzrosła aż do 70 proc. Przyjrzyjmy się jednak przypadkowi Apple’a. Firma ta może stosować horrendalne marże dzięki temu, że oferuje unikalny produkt oraz dyskontuje lojalność oddanych klientów. Jeżeli De Loecker i Eeckhout mają rację, a siła marek rośnie, będzie to miało negatywne rynkowe skutki.

Volkswagen przedstawił Brytyjczykom ofertę, dzięki której za starego Diesla otrzymają zniżkę do 6 000 funtów na kupno nowego samochodu z logo VW. Koncern w ten sposób chce przyczynić się do ochrony środowiska po aferze związaną z manipulowaniem emisją spalin w samochodach marki. Niedawno Volkswagen z podobną propozycją wyszedł do klientów z Niemiec, gdzie konsumenci otrzymają do 10 tys. euro zniżki na nowy samochód marki. Teraz oferta dotyczy również Brytyjczyków, którzy za jakikolwiek model z silnikiem Diesla otrzymają upust na nowe auta. Paul Buckett, kierownik działu korporacyjnego w Wielkiej Brytanii, powiedział, że silniki ze starych diesli zostaną zniszczone, aby zapobiec ich odsprzedawaniu w innych krajach. Jak donosi serwis CNN Money, będą mogli liczyć oni na zniżkę rzędu 1 800 funtów na kompaktowy model VW (np. Up!), 4 000 funtów na Golfy oraz 6 000 funtów na minivany. Serwis podaje, że razem z dotacjami rządowymi na auta elektryczne upust może sięgnąć 10 000 funtów. Na początku sierpnia Komisja Europejska podała w stanowisku, że Volkswagen powinien zrekompensować konsumentom straty poniesione w wyniku skandalu z fałszowaniem pomiarów toksyczności spalin.

Dziś kończy się rozpoczęte 27 sierpnia na pustyni Black Rock, ok. 100 mil na północ od Reno w północnej Newadzie wydarzenie społeczne zwane Burning Man. Nazwa pochodzi od rytualnego podpalania kukły co ma symbolizować odrodzenie. Ponad 70 tysięcy uczestników grzebania przeszłości ogląda także pokazy laserowe i prezentacje wizualnych efektów oraz oryginalnych rzeźb. Atrakcyjność Burning Mana polega jednak na aktywności samych uczestników, na ich cudacznych strojach, prowizorycznych konstrukcjach i wymyślnych środkach lokomocji. W tegorocznej edycji Burning Man doszło jednak do tragedii, gdy 41-letni  Aaron Joel Mitchell rzucił się w ponad 15 metrowy ogień przy paleniu wielkiej kukły. Nie pomogła akcja strażaków i lekarzy z kalifornijskiego szpitala UC Davis, gdzie helikopterem przewieziono trzeźwego, ale prawdopodobnie będącego pod wpływem narkotyków mężczyznę. To pierwszy taki przypadek w 15-letniej historii imprezy.

Opracował: Sławek Sobczak