bls

Zwieńczeniem i jednocześnie jednym z najważniejszych wydarzeń kończącego się tygodnia jest publikacja lutowego raportu BLS odnośnie sytuacji na amerykańskim rynku pracy. BLS podał, że w lutym liczba etatów w sektorze pozarolniczym wzrosła o 235 tysięcy (prognozy mówiły o 190 tysiącach). Jest to wynik zbliżony do rezultatów zeszłomiesięcznych, które pozytywnie zrewidowano z 227 tysięcy do 238 tysięcy. Zgodnie z prognozami analityków o 0,1 proc. osuwała się również stopa bezrobocia do 4,7 proc. Powodem mają być… warunki pogodowe. Relatywnie niskie opady śniegu w trakcie kończącej się powoli zimy i nienaturalnie wysokie średnie temperatury jak na tę porę roku z całą pewnością korzystnie wpłynęły na zwiększenie zatrudnienia sezonowego w branżach uzależnionych od warunków atmosferycznych. Mowa tutaj przede wszystkim o budownictwie, sprzedaży detalicznej, branży wypoczynkowej, itd. Moc raportu osłabiają jedynie wyniki średnich zarobków godzinowych, które okazały się gorsze od projekcji. Jeżeli FED zastanawiał się czy podnosić w marcu stopy procentowe, to z całą pewnością dzisiejszy raport nie wywołał negatywnych odczuć. Spadek stopy bezrobocia, NFP zdecydowanie powyżej zadowalających wyników (Janet Yellen mówiła o przedziale 80-120 tysięcy) oraz mieszana dynamika zarobkowa (w ujęciu rocznym jednak jak najbardziej korzystna).

fed-int-up

Raport z amerykańskiego rynku pracy będzie kluczem dla marcowej podwyżki stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych. Rynek nie daje już praktycznie innej możliwości niż podwyżka oceniając prawdopodobieństwo podwyżki powyżej 90 proc. Warto zwrócić uwagę na fakt, że nigdy w historii nie mieliśmy do czynienia z sytuacją, kiedy implikowane prawdopodobieństwo było oceniane powyżej 90 proc. i Fed nie podniósł stóp procentowych. Niemniej dzisiejsze dane w przypadku kompletnej katastrofy mogłyby wstrzymać Rezerwę Federalną przed ruchem. Pozostałe dane z rynku pracy, dzięki któremu można przybliżyć wartość dzisiejszych odczytów wypadały nawet dobrze i genialnie w przypadku raportu ADP, który wskazywał na wzrost zatrudnienia blisko 300 tysięcy nowych miejsc pracy. Liczyć się będą również płace. Dynamika płac rozczarowała w ostatnim czasie, lecz tym razem ma pokazać wzrost na poziomie 0,3 proc. m/m. Jest to oczywiście stosunkowo nisko, ale i tak generuje presję inflacyjną.

bmw-symbol-2

Akcje BMW od swojego szczytu w 2015 roku potaniały o około jedną trzecią z uwagi na pojawienie się nowych zagrożeń dla tradycyjnych koncernów. Co więcej, wyniki grupy za IV kwartał oraz za cały poprzedni rok rozczarowały. Niemniej z punktu widzenia analizy technicznej widać sygnały wskazujące na możliwość odbicia notowań spółki. Po skutecznym re-teście długoterminowego wsparcia wypadającego przy poziomie 64,26 EUR, ceny akcji BMW poruszają się w obrębie dosyć szerokiego kanału wzrostowego. Niemniej w tym miejscu widać dużą siłę popytu – wczorajsza dzienna świeca po teście dolnego ograniczenia kanału podeszła do góry i ostatecznie przyjęła kształt pin baru, który może sugerować odbicie. Pierwszym ważnym testem dla byków może okazać się 50-dniowa średnia krocząca (kolor czarny), jeśli zostanie ona złamana, to wtedy scenariuszem bazowym będzie ruch w stronę ostatnich maksimów wypadających przy 92 EUR. BMW opublikowało wyniki za cały 2016 rok, w którym marka obchodziła swoje 100-lecie istnienia. Zysk netto wzrósł o 8 proc. r/r do poziomu 6,9 mld EUR, podczas gdy przychody odbiły o 2,2 proc. r/r i ostatecznie wyniosły 94,2 mld EUR. Niemniej jednak dane były słabsze od oczekiwań, gdyż rozczarował IV kwartał. W ostatnich trzech miesiącach ubiegłego roku grupa zarobiła 1,8 mld EUR, podczas gdy inwestorzy oczekiwali wyniku na poziomie 2,3 mld EUR. Tak duża rozbieżność jest efektem kosztów nadzwyczajnych związanych ze sprzedażą aut w ramach leasingu.

london-jobs

Rynki poznały paczkę danych z Wielkiej Brytanii odnośnie bilansu handlowego oraz produkcji przemysłowej. Mieszane wyniki nie odbiły się jednak praktycznie w ogólne na notowaniach GBP/USD, który w oczekiwaniu na raport z amerykańskiego rynku pracy porusza się w wąskim kanale zmienności. W Londynie pracuje ok. 5,2 mln osób, z czego 38 proc. pochodzi spoza Wielkiej Brytanii. 13 proc. przyjechało tam z krajów Unii Europejskiej, a 25 proc. z innych części świata. Polacy, po Hindusach, są drugą najliczniejszą grupą imigrantów w Londynie. Wartość ekonomiczna wytworzona przez pracowników spoza Wlk. Brytanii rocznie to ok. 22 proc. londyńskiej wartości dodanej brutto – wynika z raportu firmy doradczej PwC „W obliczu faktów: wpływ imigrantów na Londyn, jej pracowników i gospodarkę” przygotowanego dla organizacji London First. Liczba osób mieszkających w Londynie zwiększyła się z 7,4 mln w 2005 r. do 8,7 mln w 2015 r. Londyn przyciąga wykwalifikowanych pracowników. Niemal 60 proc. imigrantów z krajów, które znalazły się w Unii Europejskiej przed 2004 r., zajmuje kierownicze i specjalistyczne stanowiska. Średnio jedna taka osoba pracująca w Londynie w pełnym wymiarze godzin przyczynia się do wytworzenia dodatkowo 46 tys. funtów rocznie netto w wartości dodanej brutto. Co ważne, pracujący imigranci przyczyniają się do tworzenia nowych miejsc pracy – wartość dodana brutto wytworzona przez dziesięciu takich pracowników wspiera dodatkowo ok. 4 miejsca pracy.

Opracował: Sławek Sobczak