winers ny

Wczorajsza preelekcja w stanie Nowy Jork była w odróżnieniu kilkunastu ostatnich szalenie istotna dla układu sił. W krytycznym momencie rywalizacji Republikanów miażdżące zwycięstwo Donalda Trumpa, nowojorczyka mającego w Wielkim Jabłku sporo inwestycji, pogrążyło rywali. Clinton dla której Nowy Jork jest rodzinnym domem od 16 lat także ograła konkurenta, na byłą pierwszą damę zagłosowało 1mln 37 tys. wyborców, na Bernie Sandersa 753 tys. 58 do 42 to i tak mniejsza przewaga od wygranej Trumpa. Na miliardera zagłosowało 520 tys. konserwatywnych wyborców, czyli ponad 60 proc. John Kasich zebrał 25 proc., a Ted Cruz 14,5 proc. Oznacza to, że Trump zgarnął  poparcie 89 delegatów, Kasich trzech, a Cruz ma 0. Clinton zapewniłą sobie  169 głosów, Sanders 104. Już w następny wtorek potwierdzenie dominacji faworytów. Prawybory w pięciu stanach Wschodniego Wybrzeża: Connecticut, Delaware, Maryland, Pensylwanii, i Rhode Island. Zdaniem sondaży będą to kolejne zwyycięstwa Trumpa i Clinton. Deweloper może zgarnąć głosy 172 delegatów na krajową konwencję, była sekretarz stanu już ma głosy 61 tzw. superdelegatów, a do zdobycia są 402 głosy. Póki co, po Nowym Jorku Clinton ma przewagę 713 głosów, Trump wyprzedza Cruza o 286 delegatów.

UnitedHealthcare

 

UnitedHealthcare, największa w Stanach Zjednoczonych korporacja zajmująca się opieką zdrowotną z początkiem 2017 roku usuwa ze swojej oferty  Affordable Care Act. Ustawa zwana Obamacare kosztuje UnitedHealthcare krocie. Straty w 2015 r. wyniosły $475 mln. Zdaniem dyrektora finansowego spółki, Daniela Schumachera w bieżącym roku sięgną one $650 mln. By uniknąć kolejnych miliardowych strat United usuwa ze swojego portfolio prawie wszystkie produkty. Sprawdziły się więc prorocze wizje czarnowidzów. Na giełdę ubezpieczeń trafiły miliony ludzi biednych i chorych, a zdrowi młodzi Amerykanie się nie rejestrują woląc płacić kary finansowe. Z chwilą wejścia ustawy w życie dużo straciła,  płacąca ogromne kwoty za ubezpieczenie klasa średnia. Według  Stephena Hemsleya, dyrektora wykonawczego United Healthcare do programu Obamacare do końca marca zapisało się w jego firmie 795 tys. osób. Chętnych przybywa, straty rosną, a   przecież już Milton Friedman udowodnił, że nie ma darmowych obiadów. Niestety za ubezpieczenie słabych giganci płacić nie chcą.

św. Jana Kantego

Jeszcze w 1988 roku wydawało się że chicagowski kościół pod wezwaniem św. Jana Kantego zniknie z powierzchni ziemi i przerażająca niszczycielska kula budowlańców zburzy przepiękną budowlę z barokowym wnętrzem. Zapadły już wiążące decyzje, na szczęście parafia w dzielnicy Goose Island została uratowana i dziś mamy powód do podwójnej dumy. Po pierwsze, kościół zbudowali Polacy jeszcze w XIX wieku i właśnie został uznany “Najpiękniejszym Kościołem w Ameryce”, strącając z piedestału katedrę Madeleine, siedzibę archidiecezji w Salt Lake City w Utah. Konkurs nazwano “Church Madness”, na podobieństwo koszykarskich finałów akademickiej ligi NCAA, wzbudzających u kibiców szalone emocje. Wśród  wiernych kościoła rzymsko-katolickiego pomysł Patricka Murraya z biura architektonicznego Granda Liturgical Artsa także spowodował euforię. Murray w Internecie stworzył projekt prezentujący 64 najbardziej intrygujące świątynie amerykańskie. “Sacred 64” odwiedzało dziennie tysiące osób, w ostatnią sobotę było głosujących 7 tys. Wygrał kościół św. Jana Kantego, świątynia parafii z polskimi wiernymi, choć mszy celebrowanej w języku polskim już tu nie ma. Są za to po łacinie, a kościół wyremontowany w latach 80. ma nowe organy. Nazywany do dziś “polską katedrą” ma na suficie, na stacjach drogi krzyżowej i na frontonie napisy w języku polskim. Tu znajdują się replika ołtarza Wita Stwosza i kopia cudownego obrazu Matki Bożej Częstochowskiej. Kościół usytuowany przy 825 N. Carpenter jest wciąż miejscem najważniejszych uroczystości chicagowskiej Polonii. Zwłaszcza Requiem Amadeusza Mozarta w dzień Wszystkich Świętych jest przeżyciem wręcz niepowtarzalnym. A może wyróżnienie “Kantego” będzie bodźcem dla nas do ratowania zagrożonego unicestwieniem innego polskiego kościoła, pod wezwaniem św. Wojciecha na 17 Street?

https://artandliturgy.files.wordpress.com/2016/04/al-2016-cm-bracket-natl-churchpionship.png

 

Po raz setny nowojorski uniwersytet Columbia przyznał nagrody Josepha Pulitzera– wydawcy prasowego , który zapisał swój majątek uczelni, aby ustanowić szkołę dziennikarstwa i nagrodę jego imienia. Wśród 21 wyróżnień nagroda główna za fotoreportaż w kategorii Feature powędrowała w ręce fotoreporterki The Boston Globe, Jessiki Rinaldi. Otrzymała ją za “surową i odkrywczą opowieść o chłopcu, który stara się znaleźć życiową równowagę” – czytamy w werdykcie. Strider Wolf – bohater reportażu – już jako dwulatek został ciężko pobity przez chłopaka jego matki. Trafił do dziadków, ale ci – nie będąc w stanie poradzić sobie finansowo – niedługo później stracili swój dom. Od tamtej pory żyje on na kempingach. Zdjęcia pokazują światu Amerykę jako dom dziesiątków milionów biednych ludzi. Bo Stany Zjednoczone to nie tylko Manhattan i centra metropolii, to także prowincja szokująca biedą i zacofaniem kulturowym. Fotograficzna opowieść Rinaldi zaczyna się gdy dziadkowie chłopca Larry and Lanette tracą dom. Zaczyna się wegetacja w camperze długości 7 metrów, noszenie wody w pojemnikach po mleku, trauma Stridera i jego brata Gallaghera. Tracąc dom dziadkowie chłopców stracili dofinansowanie socjalne, zapomogę żywieniową rząd limituje się  wówczas do 100 dolarów. Przejmująca jest ta dokumentacja biedy i upokorzenia.

most dander citys

Meksykańska Rada Obywateli na Rzecz Bezpieczeństwa Publicznego podsumowała sytuację w wielkich miastach świata pod względem bezpieczeństwa. Na nowej, corocznej liście najniebezpieczniejszych miejsc na globie na 50 miejscowości aż 41 usytuowanych jest w Ameryce Łacińskiej, w tym 21 to miasta brazylijskie. Lwią część regionów z wysoką przestępczością nęka problem działalności tam gangów narkotykowych, niestabilności politycznej i deregulacji gospodarki wywołującej powszechne ubóstwo. W tym smutnym rankingu wzięto pod uwagę miasta powyżej 300 tys. mieszkańców. Nie objęto nim aglomeracji w strefach wojen, nie ma też  wcale licznej reprezentacji miast gdzie ofiar śmertelnych nawet się nie liczy. Niechlubne pierwsze miejsce zajęło Caracas z niemal 120 śmiertelnymi ofiarami przestępstw na 100 tys. mieszkańców. Honduraskie San Pedro Sula i salwadorski San Salvador znalazły się także w pierwszej trójce. Tuż za “podium” uplasował się meksykański kurort Acapulco, w którym zastrzelono lub zadźgano 104 osoby. Z amerykańskich miast na 32 miejscu jest Nowy Orlean z 41 zabitymi w aktach przemocy na 100 tys. rezydentów. Detroit usytuowano na 28 miejscu (44), Baltimore jest 19 (55), a St. Louis z niemal 60 zabitymi na 100 tys. mieszkanców zajęło niestety miejsce 15.

cost of wedding

Amerykanie doszli do wniosku, że koszty ślubnych uroczystości poszły za daleko. Średni koszt wesela w ub. roku w USA przekroczył 30 tys. dolarów i wygląda na to, że kwota ta nie powstrzyma szaleństwa. Dobitnie na to wslazuje ostatni raport COUNTRY Financial Security Index. 86 proc. Amerykanów narzeka na ślubną drożyznę. Dla 77 proc. par narzeczonych sytuacja jest nie jest do przyjęcia i zmusza ich do wzięcia bankowego kredytu. Sytuacja wymknęła się spod kontroli do tego stopnia, że 73 procent pań przyjęłoby używany pierścionek zaręczynowy. Tylko 50 procent panów rozważałoby taką ewentualność, ale pod warunkiem że cacko kosztowałoby mniej niż połowę ceny nowego. Natomiast 28 procent respondentów uważa, że cena za pierścionek nie powinna przekraczać miesięcznej raty pożyczki na dom. Portal BankRate.com w swoim badaniu wskazuje na kiepskie poczucie bezpieczeństwa finansowego Amerykanów. Jest ono najniższe od 19 miesięcy. Niemal jedna trzecia badanych stwierdziło, iż nie czują się komfortowo ze swoimi oszczędnościami.

Opracował: Sławek Sobczak