Superwtorek numer II okazał się zgodnie z zapowiedziami wielce interesujący, okazał się wielkim triumfem Hillary Clinton i klęską Marco Rubio. Była sekretarz stanu wygrała z Bernie Sandersem miażdżąc go na Florydzie zdobywając tam 64,5 proc. głosów, w Północnej Karolinie wygrywając 14 pkt proc. identycznie było w Ohio. Niewielką różnicą głosów wygrała była Pierwsza Dama z socjalistycznym senatorem w Illinois i Missouri. Absolutną dominację wśród Republikanów potwierdził Donald Trump, który porażkę z Johnem Kasichem w Ohio osłodził wygranymi w Północnej Karolinie, Illinois, Missouri i na Florydzie gdzie znokautowany senator tej ziemi Marco Rubio ogłosił koniec swojej wyborczej kampanii, choć na pewno nie kariery politycznej, rozpoczętej od liczenia głosów w kontrowersyjnych wyborach w 2000 roku gdy o zwycięstwie Busha nad Gorem zadecydowało kilkaset głosów. Trump ma też zapewnione dziewięć głosów delegatów zdobytych na Północnych Marianach i jest to dla miliardera jak wisienka na torcie. Został mu do pokonania znienawidzony przez konserwatywny establishment Ted Cruz lub słaby Kasich. Clinton może już się przygotowywać na letnią konwencję Demokratów.
Barack Obama stwierdził wczoraj, iż wulgarny i pełen podziałów, niszczący reputację kraju język obecny na wiecach wyborczych Donalda Trumpa prowadzi do przemocy. Na spotkaniu z prawodawcami na Kapitolu prezydent Stanów Zjednoczonych w słabo zawoalowany sposób zaatakował Trumpa, który przy użyciu agresywnej retoryki kieruje swoje słowa do mniejszości, kobiet i Amerykanów, tu cytuję prezydenta „nie wyglądających jak my, nie modlących sie jak my i nie głosujących jak my”. Z drugiej strony Obama wytknął protestantującym przeciwko miliarderowi, iż czynią to w „nieodpowiedni sposób” bo żyjemy w kraju wolności słowa i to prawo jest jednym z najważniejszych jakie posiadamy. – W odpowiedzi na te akty przemocy do których doszło podczas wieców mieliśmy ciszę naszych politycznych liderów – mówił prezydent USA chwaląc następnie speakera Izby Reprezentantów Paula Ryana , który jako pierwszy zaprotestował przeciwko językowi nienawiści wszechobecnemu ostatnio w amerykańskiej polityce. – Za często przyjmujemy werbalną przemoc jako nową normę – stwierdził Barack Obama.
Prezydent Barack Obama ujawnił nazwisko swojego kandydata na stanowisko sędziego Sądu Najwyższego. ma zająć miejsce w trybunale po śmierci republikańskiego w poglądach Antonina Scalii. Garland mający za sobą studia na Harvard Law School jest centrystą, ma 63 lata i od 1997 roku pełni funkcje głównego sędziego D.C. Circuit, sześć lat temu był już kandydatem na sędziego Sądu Najwyższego, ale wybrano Sonię Sotomayor. Republikanie już wcześniej zapowiedzieli, że odrzucą każdą propozycję Obamy do momentu wyboru nowego prezydenta, w tej chwili w Sądzie Najwyższym jest po czterech sędziów nominowanych przez konserwatystów i demokratów. Garland tak jak Obama pochodzi z Chicago, ojciec sędziego przez lata prowadził w Wietrznym Mieście niewielki biznes. Przez lata pracy jako prokurator i sędzia miał poparcie Republikanów, co daje szansę na nominację w Senacie zdominowanym przez opozycję.
OPEC (Organization of the Petroleum Exporting Countries) – organizacja krajów eksportująca “czarne złoto” wkrótce odbędzie nieplanowane wcześniej spotkanie z reprezentantami innych producentów ropy. Spotkanie ma się odbyć w Katarze, 17 kwietnia, na zaproszenie katarskiego ministra ropy Mohammeda Bin Saleh Al-Sada. Inicjatywę Kataru wsparło już 15 państw będących odpowiedzialnymi za zaspokajanie niemal trzech czwartych światowego zapotrzebowania na ropę naftową. Wielkimi entuzjastami porozumienia są m.in. Rosja i Wenezuela, do ewentualnego kompromisu w sprawie limitu wydobycia, co może podnieśc ceny minerałów na pewno nie przyłączy się Iran. Ceny ropy powoli odrabiaja straty, amerykańska West Texas kosztuje już ok. 37 dol. za baryłkę, brytyjska ropa Brent za chwile przekroczy barierę $40.
Niewielka amerykańsko – kanadyjska firma biofarmaceutyczna ogłosiła iż ma nowe lekarstw na raka, a jej akcje na giełdzie wręcz eksplodowały. Celator Pharmaceuticals potwierdził wytwarzanie leku o nazwie Vyxeos (cytarabine:daunorubicin) zwalczającego nowotwory krwi, testy medykamentu miały przejść pomyślnie i teraz wszystko zależy od rządowej agencji odpowiedzialnej za leki i pożywienie w Stanach Zjednoczonych. Komunikat kompanii brzmi optymistycznie: – Bazując na rezultatach badań przeprowadzonych przez US Food and Drug Administration (FDA) oraz European Medicines Agency (EMA) nasz VYXEOS zostanie skierowany do produkcji w pierwszym kwartale 2017 roku. Lek wykazał w fazie testów pozytywne wyniki w zmniejszeniu śmiertelności u pacjentów z wysokim ryzykiem ostrej białaczki szpikowej z 21, 2 proc. do 13,7 proc. w ciągu 60 dni. Wall Street zaragował błyskawicznie: na wtorkowym otwarciu walory Celatora poszybowały w górę o ponad 430 proc! Tymczasem to mała korporacja z kapitalizacją rynkową na poziomie $300 mln, a tak drastyczna podwyżka cen akcji w ciągu kilku godzin to rzecz bez precedensu, niezależnie od wielkości firmy.
Jedna z najbogatszych rodzin w Stanach Zjednoczonych rozpoczęła prowadzenie biura zawiadującego ich własnymi miliardami. Charles i David Kochowie, warci razem grubo ponad 100 miliardów dolarów otwierają biuro maklerskie – donosi Margaret Collins z agencji Bloomberga. Kancelaria założona w Delaware zarejestrowana jest też w Kalifornii, Kansas i na Florydzie. Na początek bracia zainwestowali jak na nich skromnie, dwa mld dolarów. Rodzinne biuro na początku było częścią Koch Industries, drugiej co do wielkości prywatnej firmie w USA, od niedawna jako 1888 Management LLC pracuje samodzielnie. Liczba na początku ma przypominać najwiekszym donatorom Partii Republikańskiej o początkach rodu. W 1888 roku do Ameryki przybył protoplasta, Hotze Koch przypłynął statkiem z Holandii. Prezesem został Trent May zawiadujący dotąd systemem emerytalnym stanu Wyoming, poprzednio zawiadywał własnym funduszem hedgingowym. Pierwszą inwestycją Kochów prowadzących od 1940 roku konglomerat o mieszanym profilu produkcji od ropy po nawozy i środki spożywcze był zakup telekomu X5 OpCo LLC.
Trzy wielkie niespodzianki czekają na jadących pierwszy raz pojazdem autonomicznym. Jennifer Haroon, szef oddziału Google’a odpowiedzialna za dział elektrycznych samochodów poruszających się bez udziału kierowcy na panelu South by Southwest opowiedziała o pierwszych reakcjach prowadzących samojezdne auta. Po pierwsze, z czego paradoksalnie cieszyła się Haroon, taka jazda jest przeraźliwie nudna. Po drugie ogromną sensacją jest pole widzenia, w pojazdach Google’a to 360 stopni! Sensory i czujniki auta mogą śledzić widok zajmujący, jeśli nic nie zasłania, dwa boiska piłkarskie i to we wszystkich kierunkach. No i zaufanie do nowej technologi przychodzi błyskawicznie – to po trzecie. Haroon przyznała, że jej zespół ciężko przeżył wypadek spowodowany z winy autka bez kierowcy i kierownicy. Od tego czasu dokonano tysięcy zmian, a na wbicie się w bok autobusu miejskiego w Kalifornii podczas manewru włączania się do ruchu trzeba spojrzeć z perspektywy milionów mil już przejechanych przez Google’s cars.
Opracował: Sławek Sobczak
________________________________________
U.S. Financial, Ltd., 636 S. River Road, Suite 100, Des Plaines, IL 60016
www.usfltd.com