06.28. ropa

Tania ropa naftowa to radość kierowców i przekleństwo nafciarzy i całych państw. W ogromnym tempie maleją rezerwy finansowe państw żyjących w dużym stopniu z eksportu surowca. Wielki kryzys przeżywa nie tylko Rosja czy Brazylia, ale i kraje OPEC. Wenezuela wręcz dogorywa, ich waluta boliwar umiera, a socjalizm wprowadzany tu od paru dekad upada tak jak gospodarka i rząd tego kraju. Inflacja w Wenezueli w 2016 r. przekroczy 700 proc., mając największe zasoby ropy na świecie właśnie wymienili kadrę kierowniczą na politycznych faworytów ( czy to nie przypomina działań pewnego kraju w Europie?) i produkcja czarnego złota zaczęła drastycznie spadać, zaczęła się jazda po równi pochyłej. Wenezuela jeszcze za czasów rządów Hugo Chaveza pozbyła się gotówki, teraz boliwary drukuje się na potęgę, ale są niewiele warte, a towarów na półkach, jak za czasów PRL, nie ma. Topnieją jak lodowce na biegunach rezerwy innych dotychczasowych potentatów, nawet Arabia Saudyjska myśli o pożyczkach na przetrwanie kryzysu. W Norwegii głowią się czy postąpili słusznie inwestując kilkaset miliardów dolarów w … amerykański fundusz emerytalny. Jest natomiast pozytywny aspekt taniej ropy: terroryści z Państwa Islamskiego mają coraz mniejsze korzyści z ukradzionej w Syrii i Iraku ropy, nie mogąc równocześnie otrzymać pomocy ze strony państw arabskich mają coraz mniejsze szanse na finansowanie swojej zbrodniczej działalności.

hongkong.png1
Pękła bańka spekulacyjna w Hongkongu. W grudniu zaczął się silny spadek popytu na nieruchomości i trwa on do dziś. Rynek mieszkaniowy stracił już ponad 40 proc. mierząc miesiąc do miesiąca, w styczniu sprzedano zaledwie niewiele ponad 1000 nieruchomości. Osuwają się ceny mieszkan na które nie ma chetnych, analitycy spodziewają się spadku o 30 proc. do końca roku. To najsilniejszy spadek w historii Hongkongu i ekonomiści widzą w tym efekt motyla – po podwyżce stóp procentowych przez amerykanski FED i unormowaniu polityki monetarnej płynność finansowa w chińskiej enklawie praktycznie przstała istnieć.

iowa
Ogłoszono wyniki pierwszego narodowego sondażu po walnych zgromadzeniach, tzw. caucuses w Iowa. Wśród kandydatów republikańskich mimo porażki w Hawkeye State liderem pozostał Donald Trump. Według demokratycznej firmy Public Policy Polling miliarder otrzymał 25 proc. głosów poparcia, jego najwięksi rywale: senator z Teksasu Ted Cruz i senator z Florydy Marco Rubio mają po 21 proc., Ben Carson uzbierał 9 proc. głosów. W porównaniu do badań tego samego ośrodka z połowy grudnia Trump stracił 9 proc. , Cruz zyskał 3 proc., a Rubio 8 proc. Badania przeprowadzone przez University of Massachusetts Lowell wskazują przed prawyborami w New Hampshire na największy awans Rubio, wg PPP jeśli dojdzie do finałowej rozgrywki trójki dzisiejszych faworytów wygra właśnie Rubio (34 proc.) przed Trumpem (33 proc.) i Cruzem (25 proc.). Byłby też najlepszy w bezpośrednim starciu z każdym z rywali partyjnych, ale to na razie teoria, która jak wiemy i widzimy choćby po Iowa gdzie miał wygrać Trump rozmija sie często z praktyką.

bernie
Bernie Sanders w swoim programie wyborczym ma m.in. ofertę bezpłatnych studiów w Stanach Zjednoczonych. Populizm czy mrzonka polityka? Niekoniecznie, co udowodniają choćby Niemcy, kraj gdzie studiuje coraz więcej Amerykanów. Aktualnie w Republice Federalnej Niemiec na najlepszych tamtejszych uniwersytetach uczy się ponad 4600 obywateli USA płacący rocznie 250 dolarów czesnego, a rodzice dosyłają im od sześciu do siedmiu tysięcy dolarów rocznie na ubezpieczenie zdrowotne, mieszkanie i inne wydatki. BBC w swoim raporcie podaje przykład studenta z Południowej Karoliny właśnie robiącego dyplom z fizyki. Samotnie wychowująca go matka nie podołała na dokończenie magisterskich studiów na USC, nie mówiąc już o M.I.T czy Stanford, nawet z pomocą stypendium i studenckiej pożyczki. Mając jednak 10 tys. dolarów wysłała syna do Europy i to okazało się strzałem w dziesiątkę. Średni koszt zakończonych magisterką studiów Stanach Zjednoczonych to wydatek rzędu 30 do 120 tys. dolarów, w Niemczech nawet nie znając rodzimego języka można studiować za część tej kwoty, zresztą w Polsce podobnie. Warunek podstawowy to dobre stopnie i determinacja – pozostaje jednak dyplom renomowanej uczelni, znajomość obcego języka i innego niż USA kraju. Polecam zwłaszcza Ignacianum w Krakowie – nie tylko dlatego że wykłada tam moja teściowa…

simple house icon made of folding US one hundred dollar bils

Jeśli nie jesteś drogi Czytelniku w Stanach Zjednoczonych długo, nie wygrałeś w Lotto, nie pracujesz jako lekarz lub giełdowy makler, nie odziedziczyłeś domu po ciotce i marzysz o samodzielnym mieszkaniu w Chicago, to nie mam dla Ciebie dobrych wiadomości. By nie dzielić z innymi jednosypialniowego apartamentu powinieneś rocznie zarabiać $78,800 – tak przynajmniej wynika z danych Zillow – serwisu zajmującego się wynajmowaniem pomieszczeń. Oczywiście średnią zawyżają niemożebnie drogie mieszkania w centrum Wietrznego Miasta, tyle że właściciele nieruchomości i eksperci finansowi zgodnie żądają od poszukującego, by ten zarabiał 40-krotność miesięcznego czynszu. A wynosi on w tej chwili $1,970 dolarów miesięcznie za jednosypialniowe mieszkanie, 11 proc. więcej niż rok temu. Wpływ na coraz gorszą sytuację dla wynajmijących niewątpliwie ma podwyżka podatku katastralnego i nie należy się spodziewać, by wkrótce sytuacja miała się poprawić.

Opracował: Sławek Sobczak