Zauważyłem, że ostatnio w mediach, zwłaszcza w spotach reklamowych, często poruszany jest temat cholesterolu.

 

Straszy się nas tym, że coraz więcej osób ma zbyt wysoki poziom cholesterolu i podkreśla, że w grupie najwyższego ryzyka są osoby w wieku 45–65 lat. Straszy się nas również konsekwencjami w związku ze zbyt wysokim poziomem cholesterolu.

 

Eksperci w wywiadach podają, „nadmiar cholesterolu we krwi nie daje żadnych objawów w krótkim czasie. Za to w dłuższym okresie może prowadzić do odkładania się blaszek miażdżycowych na ściankach naczyń krwionośnych. To może wywołać zawał serca lub udar mózgu”.

 

Informacje tego typu niepokoją tym bardziej, gdy pochodzą z oficjalnych statystyk prowadzonych przez publiczne instytucje monitorujące stan zdrowia ludności.

 

Takie „newsy” czyhają na Ciebie wszędzie – w gazetach, telewizji, radiu czy w internecie.

 

Dlatego też natychmiast przybywam Tobie, Szanowny Czytelniku Poczty Zdrowia, na ratunek i (powiem nieco górnolotnie) – jak legendarny jeździec w masce – jednym cięciem szpady zrywam kolejną grubą zasłonę kłamstwa medycznych handlarzy strachu.

 


Jak to naprawdę jest z tym cholesterolem?

 

„Dobry” poziom cholesterolu nie jest wartością naukową. Jest to próg, który jest wynikiem porozumienia grupy ekspertów, a więc jest zmienny w zależności od okresu i od kraju.

 

Od 20 lat istnieje stała tendencja obniżania maksymalnego rekomendowanego poziomu cholesterolu LDL.

 

Początkowo uznawano, że jesteś w normie, jeśli Twój poziom cholesterolu całkowitego wynosił poniżej 300 mg/dl, potem 280 mg/dl, a przed 2000 rokiem: 240 mg/dl.

 

Obecnie, Europejskie Towarzystwo Kardiologiczne kładzie największy nacisk na stężenie cholesterolu LDL. Aby być w normie, poziom cholesterolu LDL dla osób o umiarkowanym ryzyku sercowo-naczyniowym nie powinien przekraczać 115 mg/dl1.

 

Obniżenie normy dla LDL dało ogromne możliwości, ponieważ zwielokrotniła się liczba osób, które poddano leczeniu statynami (lekami na obniżenie poziomu cholesterolu). Obecnie leczy się miliony ludzi z powodu rzekomego problemu zdrowotnego, niedającego żadnych objawów!

 

Stali Czytelnicy Poczty Zdrowia dobrze już wiedzą, że obniżenie poziomu LDL nie zmniejsza ryzyka wystąpienia chorób układu sercowo-naczyniowego ani nie zmniejsza ryzyka zgonu. Za to zwiększa ryzyko depresji i nowotworów.

Nie wspominam już o tym, że przyjmowane statyny wywołują bardzo dużo skutków ubocznych, takich jak spadek energii, zaburzenia pracy mięśni, zaburzenia pamięci czy bóle.

 


Czy normy cholesterolu zostaną wkrótce zwiększone?

 

Od 2006 roku wiadomo, że ustalone przez ekspertów wartości LDL są pozbawione sensu. W Annals of Internal Medicine opublikowano artykuł z przeglądem badań naukowych, który pokazuje, że wartości te nie mają podstaw naukowych i nie ma dowodów na to, aby dążenie do osiągnięcia określonego progu LDL miało jakiekolwiek znaczenie2.

 

Według artykułu, który ukazał się ostatnio w czasopiśmie naukowym Nature, powinno w takim razie dojść do zmiany polityki leczenia przeciwcholesterolowego:

 

  • Nigdy nie udowodniono słuszności koncepcji, wedle której im mniej cholesterolu, tym lepiej. Za to literatura medyczna często wskazywała, że podawanie ludziom leków na podstawie ich poziomu cholesterolu nie ma żadnego uzasadnienia naukowego3.
  • Czystym przypuszczeniem jest obecnie hipoteza, wedle której obniżanie poziomu cholesterolu LDL (przesadnie nazywanego „złym” cholesterolem) automatycznie oznacza mniejsze ryzyko choroby i lepsze zdrowie. Ponieważ może też być tak, że leki są dla organizmu szkodliwe, a zwłaszcza takie mogą być statyny. Wiadome jest, że leki „poprawiające” poziom lipidów we krwi (takie jak torcetrapib) wykazały jednocześnie zwiększone ryzyko zawału serca i przedwczesnej śmierci. Wielu lekarzy nadal przepisuje takie leki przeciwcholesterolowe jak ezetimib, mimo iż nie ma żadnych dowodów na to, że poprawia on stan zdrowia; natomiast istnieją sygnały wskazujące na to, że może on zwiększać ryzyko nowotworu.

 

To wszystko sprawia, że Hanlan Krumholz, kardiolog z Uniwersytetu Yale (w stanie Connecticut) twierdzi, że należy przestać ustawiać ludziom sztywny poziom cholesterolu LDL, do którego mają dążyć. „Nie możemy zadowalać się przypuszczeniem, że zmiana jednego czynnika ryzyka jest równoznaczna ze zmianą samego ryzyka”.

 

„Jeśli masz zdrowe tętnice i zdrowe serce, nie obchodzi mnie, jaki masz poziom LDL ani jakie ciśnienie krwi”, tak twierdzi Jay Cohn, kardiolog z University of Minnesota w Minneapolis.

 


 Dlaczego media rozpowszechniają nieprawdę?

 

Aby zmieniły się powszechnie utrwalone opinie, może minąć kilka, a na nawet kilkadziesiąt lat. Do tego czasu wydane zostaną miliardy na niepotrzebne leki, a setki tysięcy osób będzie się martwić i cierpieć na skutki uboczne. Nadaremnie.

 

Zmiany nie pojawią się z dnia na dzień. Dla dziennikarza to dużo pracy, aby poszukać, co kryje się za komunikatami prasowymi wydawanymi przez oficjalne instytucje.

 

Zresztą przeszukiwanie literatury medycznej, aby spróbować zrozumieć całą historię cholesterolu, jest bardzo ryzykowne. Aby nie zostać oskarżonym o sprowadzanie zagrożenia dla zdrowia publicznego poprzez bagatelizowanie problemu i zachęcanie ludzi (najcięższy grzech) do odstawienia leków, które są przecież dla nich dobre.

 

Za to można dosłownie w piętnaście minut sklecić piękny artykuł, bardzo upraszczający. Wyjaśniając w nim, że cholesterol to po prostu biały tłuszcz, który odkłada się w tętnicach, zmniejsza ich światło i może wywołać poważne zaburzenia krążenia, a także, że wystarczy brać leki na obniżenie poziomu cholesterolu i wszystko będzie dobrze. Szybko, przejrzyście i zrozumiale, a nieważne, że od początku do końca nieprawdziwe. A ponieważ strach napędza sprzedaż, artykuł wywołuje emocje takie jak trzeba, aby wszyscy lub prawie wszyscy poczuli, że ich to dotyczy, skoro „ponad połowa dorosłych ludzi ma zbyt wysoki poziom cholesterolu”.

 

Wobec swoich przełożonych, a nawet wobec czytelników, taki dziennikarz nie może sobie „nic zarzucić”, ponieważ przepisał do artykułu to, co podała agencja rządowa. Źródło jest uznawane za wiarygodne, co upoważnia do tego, aby na wielką skalę upowszechnić każdą bzdurę.

 

Aby kłamstwo medyczne poszło w świat, nawet kopert od koncernów farmaceutycznych tu nie potrzeba…

 

Życzę zdrowia,

 

Jean-Marc Dupuis

 

PS Jeśli myślisz, że te informacje mogą zainteresować kogoś znajomego, śmiało mu je prześlij. A jeśli jeszcze nie jesteś prenumeratorem Poczty Zdrowia, a również chciałbyś otrzymywać ten newsletter bezpłatnie, możesz podać swój adres e-mail tutaj.

 

Źródła: 1) Podsumowanie wytycznych European Society of Cardiology i European Atherosclerosis Society 2011 : http://www.mp.pl/artykuly/62083 2) Ann Intern Med. 2006;145(7):520-530. 3) Hayward RA, et al. Narrative review: lack of evidence for recommended low-density lipoprotein treatment targets: a solvable problem. Ann Int Med 2006;145:520-530

Tekst pochodzi ze strony http://www.pocztazdrowia.pl/szkolny-przyklad-dezinformacji-medycznej-wokol-cholesterolu/ © Poczta Zdrowia sp. z o.o.