Sieć informacyjna sektora finansowego CNBC oceniła dane bostońskiej Consulting Group opracowane w raporcie “Global Wealth 2015: Winning the Growth Game“. Robert Frank – dziennikarz tej stacji podał iż wciąż największą liczbą milionerów w 2014 r. mogą pochwalić się Stany Zjednoczone, posiadające 6,9 mln „sześciozerowych”. Jak szybko rozwijają się Chiny świadczy fakt że w Kraju Środka jest już 3,6 mln milionerów, tyle że w ciągu ub. roku przybyło ich aż 2 mln! Według Franka do 2016 roku prawie połowa najbogatszych ludzi na świecie pochodzić będzie z Chin. Rynek prywatnego biznesu na świecie wyceniany jest na $164 biliony – twierdzi Boston Consulting Group – prestiżowa międzynarodowa firma doradztwa strategicznego założona przez Bruce’a Hendersona.
Chętnych przyjrzenia się procesowi przejmowania kontroli nad globalnymi finansami przez grupę zwaną „ Jednym Procentem” czyli najbogatszymi na świecie polecam lekturę kultowego już dzieła francuskiego ekonomisty Thomasa Piketta „ Kapitał w XXI wieku”, w której autor bestselleru dowodzi o przewadze tych którzy kontrolują aktywa finansowe nad tymi, którzy zarabiają pieniądze dzięki pracy i produkcji. Wnioski dla przeciętnego zjadacza chleba są tu niezbyt budujące: bogaci się ciągle bogacą, a pracownik najemny ma zysk niewielki lub wręcz żaden. Ponoć czasy na pozostanie milionerem generalnie są dobre, przynajmniej dopóki polityka gospodarcza świata zachęca do inwestycji, a nie do zarabiania z pracy rąk. Pikett proponuje dla wyrównania szans wprowadzenie podatku od bogactwa, natomiast jeśli ktoś z naszych Czytelników jest szczęśliwym posiadaczem sporego (ale nie olbrzymiego) majątku to nieco zmącę mu dobry nastrój – różnica między milionerami a miliarderami znacznie się w ostatnich latach powiększyła…
Opracował: Sławek Sobczak