Najlepszy tegoroczny pojedynek w fazie playoffs rozegrali dzisiaj hokeiści Chicago Blackhawks, pokonując przed własną publicznością Minnesotę Wild 4:1 i obejmując tym samym prowadzenie 2:0 w serii do 4 zwycięstw.

Jak podkreślił na pomeczowej konferencji prasowej trener gospodarzy Joel Quenneville, jego podopieczni wypełnili wszystkie swoje zadania taktyczne, w obronie i ataku, prawie perfekcyjnie. Wiedząc, że goście wyjadą na lodowisko w United Center jeszcze bardziej zdeterminowani niż w pierwszej potyczce, Hawks postanowili, że kontrolowanie rozgrywania krążka na całym lodowisku pozwoli im na uspokojenie zapędów Wild i wykorzystanie ich błędów, wynikających właśnie z nadmiernie agresywnej gry. Wszystkie gole chicagowian były zdobyte z idealnie rozegranych kontr.

Pierwsze trafienie Toewsa, w osłabieniu liczebnym, to zasługa odebrania krążka obrońcy gości (Suter) przez Hossę na środku lodowiska i następnie podanie Słowaka do kapitana drużyny przed bramkę Dubnyka.

Drugi gol Kane’a to błąd Vanka w strefie obrony Hawks, przechwycenie podania Austriaka przez Keitha i przepiękne podanie po przekątnej lodowiska obrońcy Hawks do najskuteczniejszego gracza gospodarzy. Trzeba zaznaczyć, iż tak jak idealnie podał Keith, tak równie idealnie przyjął na kij jego podanie Kane. Pierwsze wrażenie, gdy ogląda się powtórkę tej akcji jest takie, jakby wykonanie jej było czymś niespecjalnie trudnym. Technicznie jednak był to majstersztyk hokejowy.

Trzecia bramka dla Hawks zdobyta przez Sharpa to błąd zmiany Wild, przejęcie krążka przez Teravainena w środkowej części i podanie do wjeżdżającego na pełnej szybkości w strefę obrony gości chicagowskiego napastnika. Czujący się coraz pewniej młody Fin mógł podać równie dobrze do Vermette, gdyż wspomniana fatalna wymiana zawodników drużyny przyjezdnej spowodowała, że przed Dubnykiem było dwóch hokeistów Blackhawks. Teravainen wybrał jednak właściwą opcję, gdyż Sharp jest zdecydowanie skuteczniejszym napastnikiem niż Vermette.

Czwarty gol do pustej bramki gości Kane’a to kolejna strata krążka Wild w strefie obrony Hawks po wycofaniu przez nich bramkarza. Hjalmarsson podał do Sharpa, ten przedłużył zagranie do Kane’a, który miał przed sobą dwóch zawodników Wild, a trzeciego rywala tuż za plecami. Na paru metrach Kane pokazał po raz kolejny, że jego ręce warte są każdego dolara wydanego na niego w jego kontrakcie, gdyż 95% hokeistów próbowałaby od razu strzelać do pustej bramki, trafiając najprawdopodobniej w nogi któregoś z rywali. Kane (101. mecz w playofss i 101. punkt!) najpierw popatrzył, wykonał parę zwodów przytrzymując krążek na kiju i dopiero wówczas strzelił do opuszczonej przez Dubnyka bramki.

Wszyscy zawodnicy Hawks spisali się wczoraj na medal i oby ta forma przedłużyła się na kolejne dni, gdyż w St. Paul (Minnesota) o wygraną jest bardzo trudno.

*  CHICAGO BLACKHAWKS – MINNESOTA WILD 4:1 (0:0, 2:0, 2:1)
1:0 Toews (4. gol w playoffs, podczas gry w osłabieniu) asysta: Hossa 32.28 min.
2:0 Kane (4.) asysta: Keith 39.40 min.
2:1 Dumba (2., podczas gry w przewadze) asysty: Suter i Dubnyk 41.20 min.
3:1 Sharp (4.) asysta: Teravainen 47.39 min.
4:1 Kane (5., do pustej bramki) asysty: Sharp i Hjalmarsson 57.53 min.    

Strzały na bramkę: 31-31

W serii: 2:0

Kolejny mecz we wtorek, 5 maja, w St. Paul, początek 7 PM.

Leszek Zuwalski

meritum.us