Przez osiem tygodni lekarze utrzymywali sztucznie przy życiu Karlę Perez, 22-latkę z Nebraski, tak aby jej dziecko mogło bezpiecznie przyjść na świat.

Karla Perez 8 lutego zemdlała we własnym domu, wcześniej skarżąc się na silne bóle głowy. Kiedy przetransportowano ją do szpitala, lekarze zdiagnozowali u niej wylew krwi do mózgu, którego następstwem była śmierć mózgowa – informuje NBC.

Perez była w 22 tygodniu ciąży, a jej dziecko nie miało szans przetrwać poza organizmem matki. Dlatego lekarze podjęli decyzję o sztucznym podtrzymywaniu funkcji życiowych u 22-latki. Przez 8 tygodni kobietą opiekowało się ponad 100 lekarzy, pielęgniarek i innych pracowników szpitala.

Po 54 dniach dziecko przyszło na świat w wyniku cesarskiego cięcia. Pierwotnie lekarze chcieli wykonać zabieg nieco później, ale przyspieszono go ze względu na pogarszający się stan kobiety. Mała Angel w momencie narodzin ważyła ok. kilograma.

NBC

Artur Bartkiewicz

rp.pl

foto: independent.co.uk