Znaczna część naszych rodaków w byłym ZSRR jest pod wpływem rosyjskiej telewizji. Wydawcy i działacze polscy z kilku krajów próbują temu przeciwdziałać.

– Na Litwie może nawet 60 proc. Polaków jest pod wpływem mediów rosyjskich. Czyli nie ma żartów – mówi „Rz” Zygmunt Klonowski, wydawca „Kuriera Wileńskiego”, jedynej polskiej gazety codziennej na Wschodzie.

Był jednym z uczestników spotkania, które odbyło się w zeszłym tygodniu w Sejmie. Brali w nim udział wydawcy i działacze z kilku krajów, którzy już rok temu utworzyli Federację Polskich Mediów na Wschodzie. Zastanawiali się, jak w czasach odradzającego się imperializmu rosyjskiego i wojny hybrydowej przeciwdziałać kremlowskiej propagandzie wśród Polaków.

– Na Białorusi społeczeństwo patrzy na Ukrainę za pośrednictwem mediów rosyjskich. Rosyjski jest zresztą wszędzie: na ulicy, w sklepie, w telewizji. Dlatego tak ważne są media polskie, współpracujące w różnych krajach. Są antidotum na propagandę Kremla, ich działalność jest i w interesie Polski, i mniejszości polskiej w tych krajach – mówi nam Andżelika Borys, liderka Związku Polaków na Białorusi, nieuznawanego przez władze w Mińsku.

Polskie media na Ukrainie, Litwie i Łotwie mają podobne problemy, specyfiką Białorusi jest to, że i białoruskie media są tam bardzo słabe. – Nic dziwnego. Nie ma żadnej białoruskiej szkoły. Budowanie tożsamości białoruskiej bez odwołania do Wielkiego Księstwa Litewskiego jest niemożliwe, a władze tego nie chcą, zostaje więc inna tradycja: sowiecka i rosyjskojęzyczna – dodaje Andżelika Borys.

Polskie media na Wschodzie dostają wsparcie finansowe z Polski, niektóre istnieją właściwie w całości dzięki niemu, dziennik „Kurier Wileński” jest od niego uzależniony w 60 proc. To wszystko nie wystarcza, by polskie media były na tyle nowoczesne i atrakcyjne, aby docierać do szerokich kręgów odbiorców.

Zwłaszcza że największy wpływ na Polaków na Wschodzie mają nie gazety i nie internet, ale telewizje. Najlepsze i bardzo różnorodne – od ponad dziesięciu kanałów informacyjnych przez filmowe, a skończywszy na specjalistycznych dla wędkarzy – oferuje Rosja.

Dostęp do telewizji z Polski jest bardzo ograniczony. W leżącym kilka kilometrów od polskiej granicy Grodnie nie można jej odbierać. Nie mają do niej dostępu także Polacy w Rydze.

– Chcąc nie chcąc Polacy włączają telewizję rosyjskojęzyczną – podkreśla w rozmowie z „Rz” Ryszard Stankiewicz, prezes Związku Polaków na Łotwie.

Jak dodaje, w tym kraju dwie generacje, od 1948 do 1989 roku, nie miały szans uczyć się po polsku. Teraz są na Łotwie cztery polskie szkoły, a w nich 1200 uczniów. Dzieci nadrabiają zaległości w polskim. Ich dziadkowie, pradziadkowie żyli zazwyczaj w kręgu kultury rosyjskiej.

Na Litwie wpływom mediów rosyjskich towarzyszy jeszcze polityczna współpraca polityków polskich z miejscowymi prokremlowskimi Rosjanami. Szkodzi to też Polakom na Ukrainie. Zdarza im się usłyszeć od Ukraińców: jak wam można ufać, skoro liderzy polskiej mniejszości na Litwie noszą wstążkę św. Jerzego, symbol rosyjskich separatystów z Donbasu.

Jerzy Haszczyński

Rzeczpospolita

foto: movable.blox.pl