Środa była dla Amerykanów ostatecznym terminem składania PIT-ów za 2014 rok. Był to także dzień protestów przeciwko płaceniu podatków.

Choć większość z nich rozliczyła się już wcześniej drogą elektroniczną, 15 kwietnia pozostał nadal dniem wydłużonej pracy urzędów pocztowych, aby podatnicy wypełniający papierowe formularze mogli wysłać do Internal Revenue Service.

Dla wielu Amerykanów rozliczenie się w ostatniej chwili jest rodzajem sportu. W głównych urzędach pocztowych wielkich miast panuje atmosfera pikniku, udają się tam też reporterzy i ekipy telewizyjne.

Media w USA przypominają o stresie związanym z wypełnianiem PiT-ów. Tylko federalny kodeks podatkowy liczy sobie 74 tysięcy stron i z roku na rok pęcznieje. Oprócz tego w większości stanów Amerykanie płacą także lokalne podatki dochodowe. Badanie, przeprowadzone przez Instytut Galluppa stawia 15 kwietnia na drugim miejscu na liście najbardziej stresujących dni roku (na pierwszym znalazły się dni z zagrożeniem przejściem tornada). Według Zogby Interactive Survey aż 56 proc. dorosłych Amerykanów uważa wypełnianie PIT-u za zajęcie stresujące, a dalsze 18 proc. – za bardzo stresujące. Poziom frustracji tylko w niewielkim stopniu uzależniony jest od wysokości dochodów podatnika. Z kolei według “Journal of the American Medical Association” w dniu 15 kwietnia wzrasta prawdopodobieństwo śmierci w wypadku samochodowym w związku z podwyższonym poziomem stresu kierowców.

Pocieszeniem może być fakt, że zaledwie co czwarty podatnik musi dopłacić fiskusowi wraz z wypełnieniem PIT-u. Pozostałe 75 proc. może liczyć na zwroty nadpłaconych zaliczek, a ich średnia wysokość sięga 3 tys. dolarów na rozliczające się gospodarstwo domowe.

Tomasz Deptuła z Nowego Jorku

ekonomia.rp.pl