Pora rozpocząć tegoroczny sezon golfowy wszak najlepsi na świecie gracze rozpoczęli dziś zmagania na turnieju Masters w Augusta.

To pierwszy turniej zaliczany do tzw. Wielkiego Szlema czyli czterech turniejów o największym prestiżu w świecie tego znakomitego i – mimo prób demokratyzacji – elitarnego oraz bardzo drogiego sportu. I o ile na zdecydowanej większości pól golfowych w Stanach Zjednoczonych zagrać można bez problemu, to w kilkuset ośrodkach na partyjkę pozwolić sobie  może tylko niewielka część społeczeństwa należąca najczęściej do 1 proc. najbogatszych.

Goszczący właśnie elitę światową golfa Augusta National Golf Club jest tego najlepszym przykładem. Członkostwo, nota bene ściśle reglamentowane za poręczeniem, kosztuje bowiem od 250 tys. do 500 tys. dolarów. W dodatku Augusta to klub wyłącznie męski, jak dotąd otworzył swoje podwoje dla zaledwie trzech pań: Condoleezzy Rice, byłej sekretarz stanu, Darly Moore, magnatki bankowej i Ginni Rometty, dyrektor generalnej IBM. Wśród 300 członków klubu z Georgii premiującego za zwycięstwo w turnieju PGA zieloną marynarką są najbogatsi ludzie globu: Warren Buffet i Bill Gates.

O 50 członków mniej jest w Cypress Point Club w kalifornijskiej Pebble Beach, koszt utrzymania luksusowego ośrodka biorą na siebie grający i nieaktywni, wśród nich m.in. Clint Eastwood.

Seminole Golf Club jest natomiast tak elitarny, że nie przyjął do swojego grona legendy tego sportu jakim jest Jack Nicklaus. Na tych polach położonych w urokliwej miejscowości Jubo Beach na Florydzie przygotowują się do sezonu tacy zawodnicy jak ostatnio Ben Hogan, raz w roku przeprowadzany jest turniej. w którym członkowie parowani są z profesjonalistami.

Tiger Woods, Arnold Palmer czy Payne Stewart grywają chętnie na kalifornijskiej pustyni w Palm Beach, Bighorn Golf Club to stowarzyszenie posiadaczy okolicznych nieruchomości, opłata inicjacyjna to aż $325 tys., roczna opłata to $15 tys.

Pierwszym prywatnym klubem w USA z historią sięgającą 1882 r. jest The Country Club w Brookline, w Massachusetts. Ośrodek gościł już 16 turniejów USGA i Ryder Cup, na 27 dołkach grywa 1.300 członków.

Jeśli jesteś gościem któregoś z hoteli MGM w Las Vegas masz dużą szansę na partyjkę golfa w tamtejszym Shadow Creek Club, potrzebne tylko 500 dolarów i trochę szczęścia, tzn. nie przybędzie w ostatniej chwili jakiś celebryta, który skasuje swoją obecnością twoją rezerwację tee time, za to w razie niepowodzenia do hotelu odwiezie pechowca dłuuugaśną limuzyna.

(cdn)

Sławomir Sobczak

meritum.us

foto: nbc26.tv