Po 66 dniach spędzonych na dryfującej łodzi “Angel” uratowano rozbitka z Północnej Karoliny.

37-letni Louis Jordan z Conwey wypłynął na ryby 20 stycznia, dziewięć dni później zaniepokojona rodzina zgłosiła zaginięcie niedoświadczonego żeglarza, który po uszkodzeniu jachtu (stracił maszt i się wywrócił) cudem przetrwał w wodzie zimnego o tej porze roku Atlantyku ponad dwa miesiące. Pechowca znalazła ok. 320 km od brzegu przylądka Hatteras załoga niemieckiego kontenerowca „Houston Express”, a sprowadzony przez nią śmigłowiec Straży Przybrzeżnej podjął Jordana na pokład i przetransportował do bazy w Norfolk w Wirginii.

Rozbitek poza rozbitym ramieniem czuje się dobrze, przeżył dzięki deszczówce i rybom, które ostatecznie złowił. Nie mógł sprowadzić samemu pomocy bo woda, jaka wdarła się do wnętrza jednostki zalała elektronikę. Rodzina zaginionego monitowała Coast Guard o pomoc dla Louisa, wysłane łodzie patrolowe i helikoptery nie znalazły jednak rozbitego jachtu, szczęściem niemiecki gigant zlokalizował podtopioną łódź z samotnym ledwo żywym załogantem.

Na stronie internetowej Straży Przybrzeżnej można usłyszeć pełną emocji rozmowę ojca z uratowanym z synem, rodzina była już przekonana, że po tak długim czasie bez znaku życia straciła Louisa, jak się okazało obie strony mocno modliły się o ratunek i najwyraźniej prośby zostały wysłuchane…  Alleluja!

Sławomir Sobczak

meritum.us

foto: abcnews.go.com