Mała Tunezja wydawała się turystycznym rajem w ponurej okolicy kontrolowanej w coraz większym stopniu przez bandytów z organizacji islamistycznych.
Teraz będzie się kojarzyła – zwłaszcza Polakom – z miejscem, gdzie giną turyści. Chyba nigdy się nie zdarzyło, żeby tylu polskich turystów nie wróciło z wakacji z powodu zamachu terrorystycznego.
To straszne, jak terroryści potrafią tworzyć negatywne, ponure symbole. Nie jest to jeszcze potwierdzone, ale zapewne chodzi o zamachowców spod czarnej flagi dżihadu. Fundamentalistów islamskich, którzy sieją przerażenie, bezwzględnie mordując obcych, innowierców, ludzi Zachodu i tych, którzy kojarzą im się z Zachodem.
Długo omijali Tunezję. Wczoraj próbowali jednak przekonać Polaków, że niewiele się ona różni od Libii czy Syrii. Jest równie niebezpieczna. I tak jak do tamtych krajów – ogarniętych wojną domową, chaosem i opanowanych częściowo przez fundamentalistów islamskich – żaden przytomny turysta nie powinien tu przyjeżdżać.
Jerzy Haszczyński
Rzeczpospolita
foto: siviaggia.it