Wiadomości ze świata i USA w telegraficznym skrócie:
* Koniec emocji, wszelakiego rodzaju sensacyjnych spekulacji. Po 11 dniach nieobecności zguba się znalazła, czyli światu objawił się w końcu – cały i żywy – imperator Rosji. Dzisiaj, czyli w poniedziałek 16 marca, Władimir Putin spotkał się z prezydentem Kirgistanu Ałmazbekiem Atambajewem, co zarejestrowały telewizyjne kamery. Indywiduum budzące największy strach i tym samym naturalne zainteresowanie na całym świecie, czyli nowożytny car panujący na Kremlu nie pokazywał się publicznie od 5 marca. I fakt ten z każdym kolejnym dniem rozpalał emocje będąc zalążkiem do najróżniejszych spekulacji. Począwszy od wersji związanej z narodzeniem jego ponoć już 5. dziecka (dwie dorosłe córki z byłego małżeństwa z Ludmiłą, do teraz dwójka z obecną partnerką, eksgimnastyczką Aliną Kabajewą), co miało mieć związek z potajemnym udaniem się do Szwajcarii 62-letniego tatusia, poprzez jakąś zdrowotną zapaść związaną z rzekomym nowotworem trzustki bądź rakiem prostaty lub rdzenia kręgowego, na co ma cierpieć Władimir Władimirowicz, a skończywszy na wersji o przewrocie pałacowym i przejęciu władzy przez twardogłowych wojskowych bądź oligarchów finansowo upokorzonych za sprawą sankcji Zachodu. Tylko że jakoś nikt nie nakreślił prozaicznej wersji zniknięcia Putina, co notabene zdarzało się już kilkakrotnie w niedalekiej przeszłości. Wszak Imperator mógł ot tak po prostu w celu “zresetowania” się i odreagowania nadmiernego stresu po słowiańsku dać zwyczajnie mocno w “rurę”. Czyli na jakiś czas przenieść się w świat alkoholowych oparów. Jak prawdziwy, 100-procentowy Rosjanin. No, ale dzisiaj już dylematu nie ma: Putin cały i zdrowy znów straszy świat.
* Piątek 13 okazał się mocno pechowy dla mieszkańców Vanuatu – malutkiego państewka w Oceanii. W miniony weekend cyklon Pam przeszedł nad Papuą Nową Gwineą, Wyspami Salomona, Tuvalu i właśnie w feralny piątek dotknął Vanuatu. Wiejący z prędkością około 250 km/godzinę wiatr w połączeniu z ulewnym deszczem spowodował tam ogromne spustoszenie. Mogło zginąć nawet do 50 osób, a zniszczenia dotknęły aż 132 tysiące z 243.304 mieszkańców Vanuatu.
* Ameryka w szoku po wyznaniu słynnego handlarza nieruchomościami, 71-letniego Roberta Dursta. Uważany za ekscentryka milioner okazał się psychopatą, który z wyjątkowym okrucieństwem zabijał przed laty kolejne osoby. Najwyraźniej czując, że zbliża się koniec jego ziemskiej egzystencji w programie HBO poświęconym właśnie jemu przyznał się do morderstw. Mimo podejrzeń zawsze był uniewinniany, chociaż seria zabójstw osób z bliskiego otoczenia Dursta powinna wiele sugerować śledczym, dla których teraz wyznanie zabójcy jest kompromitujące. Psychopata miał kolejno unicestwić: pierwszą żonę (1982 r.), przyjaciółkę Susan Berman (2000) oraz swego sąsiada (2001). Ta ostatnia zbrodnia budzi największą odrazę, jako że ciało ofiary znaleziono rozczłonkowane.
* Zamieszki (przez niektórych nazywane protestami) w Ferguson na przedmieściach St. Louis w Missouri to już zjawisko permanentne, jako że trwające niemal nieprzerwanie od sierpnia ubiegłego roku. Wtedy to zastrzelony został tam przez interweniującego policjanta czarnoskóry nastolatek. Ostra zima nieco zelżyła napięcie, gdy przyszło ocieplenie ulice miasteczka znów się zapełniły i dochodzi do konfrontacji między służbami bezpieczeństwa a “protestującymi”. W miniony czwartek, 12 marca, w starciach postrzelono dwóch policjantów. Na szczęście rany nie były śmiertelne. Wczoraj, w niedzielę, zatrzymano oskarżonego o oddanie strzałów 20-letniego Jeffery’a Williamsa, który miał stwierdzić, iż policjanci nie byli jego celem, a stali się przypadkowymi ofiarami zabłąkanych kul. No, raczej bardziej w tym przypadku chce się płakać niż śmiać…
* Agenci Secret Service, stanowiący ochronę Baracka Obamy, to wyjątkowo rozrywkowi jegomoście. Personalne trzęsienie ziemi po wcześniejszych incydentach “po spożyciu” ochraniających najważniejszą osobę w Ameryce zdaje się nic nie pomogło, tzn. w ogóle nie przemówiło do wyobraźni rozwydrzonym agentom. Jak informuje “Washington Post”, w środę, 4 marca, prezydenccy ochroniarze Mark Connolly i George Ogilvie mieli po pijanemu – poruszając się służbowym pojazdem – staranować barierę przed Białym Domem. No i kto powiedział, że wyjątkową fantazją “na bani” obdarzeni jesteśmy tylko my, Polacy?
* Coraz mniej Amerykanów pije codziennie kawę. Z badań statystycznych wynika bowiem, że odsetek mieszkańców USA spożywających regularnie czarny napój systematycznie maleje. W 2013 r. było to 63%, w zeszłym roku już 61 procent, a w tym jedynie 59 proc. przyznaje się do regularnego picia kawy. Zdaje się, że dane te mają bezpośrednią korelację z rosnącym spożyciem przez młodzież, a i często także przez dorosłych, napojów energetycznych (nazywanych także energetyzującymi). Tu i tam kofeina, z kolei każdy organizm ma ograniczone możliwości w jej przyswajaniu.
Leszek Pieśniakiewicz
meritum.us