Nikt nie spodziewał się, że po zalegalizowaniu upraw i sprzedaży konopi indyjskich będzie to najszybciej rozwijająca się branża w Stanach Zjednoczonych.
Amerykańskie statystyki wykazują, że w ubiegłym roku gospodarka USA weszła na ścieżkę wyraźnego wzrostu. Branża komputerowa wykazała wzrost o 14 proc., sektor usług księgowych o 11 proc., a obrót nieruchomościami zwiększył obroty o 23 proc. Absolutnym zaskoczeniem okazała się jednak informacja, że rekordowy wzrost zanotowała uprawa i sprzedaż zalegalizowanej już w wielu stanach marihuany – osiągnął on w 2014 r. aż 74 proc.
To niewątpliwy efekt liberalizacji prawa dotyczącego narkotyków lekkich, które najdalej posunęło się w stanach Waszyngton, Oregon, Alaska i Kolorado, zaś w kilkunastu innych uległo znacznemu poluzowaniu, np. dopuszczając medyczne zastosowanie konopi indyjskich. Zajmująca się obserwacją i analizą rynku marihuany firma ArcView z Kalifornii podaje, że w ubiegłym roku wartość legalnie wprowadzonej na rynek amerykański marihuany wyniosła 2,7 mld dolarów. W związku z tym, że rynek nadal dostosowuje się do zmian prawnych analitycy oczekują, że jeszcze przez kilka lat wzrost obrotów może być równie dynamiczny.
Dodatkowym czynnikiem mogą okazać się zmiany prawa spodziewane w kolejnych stanach – najbardziej prawdopodobne są w ciągu najbliższych dwóch lat w Rhode Island, Vermont i Maine. Jeśli dołączyłaby do nich Kalifornia wówczas marihuana stałaby się legalna dla prawie 60 mln Amerykanów.
W niedawnym wywiadzie udzielonym założycielom YouTube także prezydent Barack Obama wyraził zdanie, że liczba stanów dopuszczających obrót marihuaną szybko się zwiększy. Stwierdził, że konopie indyjskie nadal pozostają substancją nielegalną na poziomie federalnym, jednak Waszyngton „nie zamierza angażować sił i środków na odwracanie decyzji przyjętych przez poszczególne stany”.
Organizacje sprzeciwiające się legalizacji miękkich narkotyków nie składają broni i prowadzą analizy sytuacji w „liberalnych” stanach, szczególnie w Kolorado. Grupa Smart Approaches to Marijuana wskazuje np., że znacznie wzrosła liczba osób ukaranych za palenie „trawki” w miejscu publicznym (mimo liberalizacji prawa narkotykowego jest to nadal zakazane, podobnie jak posiadanie przy sobie więcej niż jednej uncji marihuany), notowane są też przypadki użycia narkotyku przez nieletnich. Przeciwnicy legalnej marihuany domagają się prowadzenia regularnych badań, które powinny wykazywać niepożądane skutki używania lekkich narkotyków.
Z kolei zwolennicy nowego prawa z organizacji Drug Policy Alliance odpowiadają, że pozytywów jest znacznie więcej: spadł import nielegalnej marihuany, głównie z Meksyku, wzrosły dochody stanu z legalnego obrotu, spadła ilość osób zatrzymanych za posiadanie „trawki”. Co zaskakujące, liczba wypadków drogowych powodowanych przez osoby po użyciu marihuany nie tylko nie wzrosła, ale wręcz zauważalnie się zmniejszyła.
Jarosław Giziński
rp.pl
foto: nbc33tv.com