Amerykański urząd skarbowy (Internal Revenue Service – IRS) usiłuje poradzić sobie z plagą wymuszeń dokonywanych w imieniu rządowej agencji.

Schemat oszustwa jest prosty: ofiara otrzymuje telefon od osoby podającej się za agenta IRS (często z “działu kryminalnego” skarbówki) z żądaniem natychmiastowego zapłacenia zaległego podatku. Numer telefonu wyświetlany na identyfikatorze rzeczywiście wskazuje, że rozmówca dzwoni z biura amerykańskiej skarbówki. W celu uniknięcia rzekomych drakońskich kar należność trzeba uiścić jak najszybciej – dowiaduje się podatnik. Ofiara najczęściej musi zakupić przedpłaconą kartę kredytową, która zapewnia anonimowy transfer pieniędzy. W innym scenariuszu udostępnia ona swój numer karty kredytowej lub debetowej włącznie z hasłem dostępu i pieniądze znikają z jej konta.

Tylko w roku budżetowym 2014 biuro Treasury Inspector General for Tax Administration (TIGTA) otrzymało 290 tysięcy raportów o telefonach od oszustów. To może być wierzchołek góry lodowej, bo o wielu próbach wymuszeń służby skarbowe w ogóle się nie dowiadują. Nic więc dziwnego, że tego rodzaju oszustwa znalazły się na samym szczycie “parszywej dwunastki” – publikowanej co roku listy najpoważniejszych “przekrętów” podatkowych. Do IRS dotarły w ubiegłym roku doniesienia o co najmniej 3 tysiącach udanych prób wymuszeń. Straty ofiar mierzone są w dziesiątkach milionów dolarów. Ofiarami najczęściej padały osoby starsze oraz nowi imigranci, obawiający się deportacji z USA.

Oszuści korzystają nie tylko z telefonów. Atakują potencjalne ofiary także drogą sms-ową lub za pomocą poczty elektronicznej. IRS od kilku miesięcy prowadzi intensywną akcję informacyjną, tłumacząc Amerykanom, że jakikolwiek kontakt telefoniczny lub elektroniczny w imieniu agencji jest próbą oszustwa. Skarbówka kontaktuje się bowiem z podatnikami w sprawach zaległości finansowych jedynie za pomocą tradycyjnej poczty.

Tomasz Deptuła

ekonomia.rp.pl

foto: apn.gr