Wbrew międzynarodowym zobowiązaniom Moskwa finalizuje prace nad nuklearnymi rakietami manewrującymi zdolnymi dosięgnąć Stany Zjednoczone
Sprawa jest na tyle poważna, że w ostatnich dniach Waszyngton uruchomił nowy system ochrony przed atakiem jądrowym amerykańskiej stolicy.
Prezydent Obama osobiście zwracał się do Władimira Putina o zaniechanie prac nad rosyjskimi pociskami manewrującymi średniego zasięgu, które byłyby niezwykle trudne do przechwycenia przez radary. Ale zdaniem brytyjskiego dziennika “Guardian”, Kreml nie dał się przekonać. Przeciwnie, “Prawda” tryumfuje: “Amerykanie myśleli, że Rosja nigdy nie podniesie się z kolan. Teraz jest już za późno” – pisze o nowej broni dawny organ komunistycznej partii Związku Radzieckiego.
W nowym układzie Waszyngton rozważa umieszczenie na terenie Europy porównywalnych potencjałem do rosyjskiej broni nuklearnych pocisków manewrujących. Tego typu amerykańskie rakiety zostały wycofane z Europy 23 lata temu. Zgodnie z porozumieniami podpisanymi przez ZSRR i USA jeszcze w 1987, miały one zostać całkowicie zlikwidowane. Teraz Kreml jawnie łamie to zobowiązanie.
To jednak nie jedyny sygnał, że oba kraje znów są u progu wyniszczającego wyścigu zbrojeń. Amerykański wywiad jest przekonany, że Rosjanie chcą wprowadzić do służby nowe, niezwykle potężne atomowe okręty podwodne. Ich możliwości rażenia być może byłyby nawet większe niż to, co ma na swoim stanie amerykańska marynarka wojenna.
Co więcej, Waszyngton jest przekonany, że już teraz rosyjskie okręty podwodne patrolujące Atlantyk są ponownie wyposażone w głowice jądrowe choć oba kraje zobowiązały się do wycofania takiego uzbrojenia. Rosjanie podpływają przy tym blisko amerykańskich wybrzeży.
Rosyjska strategia ma kilka celów. Rozbudowa arsenału jądrowego powinna zdaniem Moskwy zrekompensować słabość rosyjskich sił konwencjonalnych wobec NATO. Ma także skłonić Waszyngton do ograniczenia poparcia dla Ukrainy. A także pomóc Rosji przetrwać okres głębokiego kryzysu gospodarczego.
Jędrzej Bielecki
rp.pl
foto: navsource.org